Czas na regenerację
Unia Oświęcim pokonała wczoraj TatrySki Podhale Nowy Targ 4:3 i wyrównała stan ćwierćfinałowej rywalizacji, choć po dwóch przegranych spotkaniach w Nowym Targu była skazywana na pożarcie. O tym, kto awansuje do dalszej fazy rozgrywek zdecyduje więc piąty mecz.
– Nie chcieliśmy zakończyć sezonu w takich okolicznościach. Przystąpiliśmy do tych spotkań z zamiarem rozegrania dobrego meczu. Każdy z nas zostawił na lodzie sporo zdrowia – zaznaczył na wstępie Jerzy Gabryś, kapitan biało-niebieskich.
– Po tych meczach możemy powiedzieć, że jesteśmy drużyną, każdy z nas daje z siebie wszystko i chce pomóc temu zespołowi. Nie wytykamy sobie błędów i złapanych kar. Wspólnie dążymy do jednego celu– dodał.
We wtorek biało-niebiescy triumfowali po serii rzutów karnych 4:3, a wczoraj zwyciężyli już po regulaminowym czasie gry. Jednym z architektów drugiej wygranej był właśnie kapitan biało-niebieskich, który dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Najpierw, w 27. minucie, zdobył kontaktowego gola (1:2), a pod koniec drugiej tercji doprowadził do wyrównania. (3:3). W obu przypadkach gospodarze grali w przewadze, a Gabryś popisał się potężnymi uderzeniami spod linii niebieskiej.
– Przewagi trenujemy codziennie – wyjaśnił. – Długo nam one nie wychodziły, ale ostatnio w tym elemencie prezentujemy się coraz lepiej. Mam nadzieję, że w decydującym meczu z Podhalem gra w przewadze będzie naszym atutem.
A skoro wywołaliśmy już temat meczu, to odbędzie się on w najbliższą sobotę o godzinie 18:45 i będzie transmitowany przez kanał TVP Sport.
– Do meczu nie zostało nam zbyt wiele czasu, więc musimy przede wszystkim zregenerować siły – zaznaczył Gabryś. – Wydaje mi się, że pojechaliśmy na ostatnie mecze w Nowym Targu zbyt zdenerwowani i te mecze od samego początku nie układały się po naszej myśli. Warto zwrócić też uwagę na fakt, iż mamy w składzie kilku młodych zawodników, dla których te play-offy są pierwszymi w karierze.
Komentarze