Pech go nie opuszcza
Tegoroczne rozgrywki są bardzo pechowe dla Jarosława Rzeszutki. 29-letni środkowy w meczu z JKH GKS Jastrzębie doznał już trzeciego urazu. – Sportowa fortuna w tym sezonie mi nie sprzyja – kręci głową tyski napastnik.
Po wyjazdowym meczu GKS-u z Unią Oświęcim (8 września) Rzeszutko nabawił się kontuzji górnych partii ciała, a po spotkaniu z Naprzodem Janów (27 września) złamał najmniejszy palec w lewej ręce. Ostatnio ponownie doznał złamania tego samego palca.
– Można powiedzieć, że historia zatoczyła koło, bo podobnie, jak w spotkaniu z Naprzodem już ze złamanym palcem zdobyłem bramkę. Jednak to niewielkie pocieszenie – mówi wychowanek Stoczniowca Gdańsk.
Jak długo potrwa jego rozbrat z hokejem? – Póki co ciężko powiedzieć. Wszystko zależy od tego, jak szybko kości się zrosną i jaki ból będzie temu towarzyszył. Chciałbym wrócić na turniej finałowy Pucharu Polski – zaznaczył „Rzeszut”.
29-letni środkowy rozegrał w tym sezonie 23 ligowe spotkania, w których zdobył 10 bramek i zanotował 12 asyst. Na ławce kar przesiedział 12 minut.
Dobrze radził sobie także w rozgrywkach Pucharu Kontynentalnego. W 6 meczach ośmiokrotnie pokonywał golkiperów rywali i asystował przy dwóch trafieniach swoich kolegów. Wspólnie z Sachą Treille'em był najlepszym strzelcem turnieju półfinałowego. Obaj zdobyli po trzy bramki.
Komentarze