Roberts: Każda porażka boli
O ostatnich wynikach zespołu, fatalnej porażce z JKH GKS Jastrzębie oraz ofensywnym stylu gry rozmawiamy z Samuelem Robertsem, defensorem Ciarko PBS Bank STS Sanok.
HOKEJ.NET: - Wasza forma w ostatnich tygodniach pozostawiała wiele do życzenia. Porażki w tak kiepskim stylu, jak z Janowem i Jastrzębiem na pewno bolą kibiców. A Was?
Samuel Roberts, defensor Ciarko PBS Bank STS Sanok: - Każda porażka boli, szczególnie, że w tym sezonie nie gramy równo. Myślę, że mieliśmy wiele okazji, żeby przełamać złą passę i nabrać impetu. I tak po zwycięstwie z Opolem przegraliśmy na własnym lodzie z Naprzodem Janów. Liczyliśmy, że w grupie silniejszej będzie inaczej. Ale po obiecującym początku meczu z Jastrzębiem, który był dla nas okazją do zbudowania czegoś pozytywnego, ten mecz wymknął nam się spod kontroli. Rozczarowanie po obu tych meczach było takie, że każdy zawodnik czuł przygnębienie.
Do dziś wszyscy się zastanawiają się, jak można prowadzić 5:1 i przegrać 5:6? Co się stało?
- Sam chciałbym znać odpowiedź na to pytanie. Hokej to czasami dziwna i okrutna gra. Ten mecz jest dowodem na to, że trzeba grać na pełnych obrotach przez 60 minut, przez cały mecz. To, co czyni dla jednej drużyny mecz ekscytującym, dla drugiej jest bolesnym doświadczeniem. Mieliśmy ten mecz w naszych rękach, ale poczuliśmy się zbyt pewnie. Przestaliśmy grać i to się zemściło. Jesteśmy odpowiedzialni za ten wynik, bez dwóch zdań. Mam jednak nadzieję, że lekcję o graniu przez całe 60 minut odrobiliśmy.
Klub dostał się do szóstki dzięki walkowerowi z Tychami. Jest też zamieszanie z walkowerem i odwołaniami za mecz z Unią. Czy docierają do Was te komentarze, uwagi innych ludzi, klubów, że "szóstka" jest dzięki "zielonemu stolikowi"?
- Ja nie zwracam uwagi na komentarze na temat "walkowera". Te zasady rozgrywek z podziałem na 6 drużyn w grupie silniejszej i 6 w słabszej, to dla mnie nowość. Nie bardzo wiem o co chodzi i wolę się skupić na treningu i grać w meczach, a te sprawy zostawić do załatwiania zarządowi.
Dużo się mówi, że obcokrajowcy w Sanoku, których jest wielu nie spełniają oczekiwań bo drużyna praktycznie nie wygrywa z czołową "5". Czy zgodzisz się z tą tezą?
-Na pewno nie jesteśmy zadowoleni z wyników i wiemy, że musimy się poprawić. Jesteśmy drużyną. Nie ma podziału na Polaków i obcokrajowców. Jesteśmy jednością i jako zespół nie spełniamy oczekiwań. Teraz musimy znaleźć sposób na to, by grać lepiej i zacząć wygrywać mecze.
W kuluarach słychać, że będą lada dzień wzmocnienia. Czy świeża krew pomoże podnieść się z dołka?
- Nowi zawodnicy to sprawa kierownictwa. Mnie to nie dotyczy i ja sobie takimi sprawami głowy nie zawracam, bo i tak nie mam na to wpływu. Myślę, że takie sprawy tylko kierownictwo może skomentować. Moją pracą jest trenowanie i koncentrowanie się na jak najlepszym przygotowaniu wraz z kolegami z drużyny do następnego meczu.
W czym tkwi problem, że Sanok ma problem ze zdobywaniem bramek? Zdobywając jednego lub dwa gole na mecz ciężko wygrać mecz.
- Zgadzam się. Pech, jeżeli chodzi o zdobywanie bramek, nas nie opuszcza. Zgadza się też że nie stwarzamy wielu okazji do zdobycia bramek w każdym meczu. Z drugiej jednak strony nawet w meczach, w których okazji było sporo, to nie potrafiliśmy ich wykończyć. Oczywiście to sprawia, że bardzo trudno wygrać te spotkania, zdobywając jedną, czy dwie bramki. To dodatkowo wywiera dużą presję na naszych bramkarzy, którzy jak do tej pory robili świetną robotę, ratując nas w meczach i dając nam szansę na wygranie za każdym razem.
Jesteś w czołówce punktacji kanadyjskiej obrońców w lidze. Skąd u Ciebie smykałka do gry ofensywnej?
- Zawsze starałem się być zawodnikiem kompletnym - po pierwsze w defensywnie ale i w ofensywnie. Myślę, że hokej to sport wielowymiarowy i żaden zawodnik nie może się skupiać tylko na jednej stronie. Oczywiście trzeba znać swoje obowiązki wynikające z tego, co jest najważniejsze dla zespołu.
Wiele osób jednak mówi, że przez słabiej radzisz sobie w destrukcji?
- Zawsze grałem w określony sposób i zawsze czerpie dumę z bycia solidnym obrońcą. Gdybym poczuł, że mój ofensywny styl to lekkomyślność i cierpi na tym moja gra w obronie, to z pewnością bym się nad moją grą zastanowił. Drużyna, sztab trenerski nie gani mnie za to, więc chyba nie jest tak źle, jak mówią. Dlatego nie uważam, że mój ofensywny styl powoduje jakiś deficyt w obronie.
W przeszłości grałeś z zawodnikami, którzy aktualnie występują w NHL. Mam tu na myśli zdobywców Pucharu Stanleya Maxa Talbota czyDavida Krejčíego.Czy utrzymujesz z nimi kontakt?
- To było dawno temu. Wtedy byliśmy dobrymi kolegami i mieliśmy fajne relacje nawet kilka lat po zakończeniu wspólnej gry. Teraz ten kontakt urwał się.
Komentarze