Mariusz Czerkawski krytycznie o zmianie godziny meczu GKS-Cracovia. „O takich porach gra się na całym świecie”
Legendarny polski napastnik poczuł się zniesmaczony decyzją klubów odnośnie przełożenia godziny jutrzejszego meczu na szczycie. Ostatecznie GKS Tychy zagra z Comarch Cracovią o 17:00, a nie jak wcześniej zakładano o 13:30.
To efekt protestów dwóch najbogatszych polskich klubów, które ze względów promocyjnych i szkoleniowych nie chcą grać w porze obiadowej. – Kto w Tychach przyjdzie na taki mecz? Dwa najbardziej stabilne kluby w Polsce zmuszać do grania o tak bezsensownej godzinie i nazywać to jeszcze propagowaniem dyscypliny?! To nikomu nie służy – podkreślał na łamach Interii Tomasz Bałdys z Comarch Cracovii.
Czerkawski całkowicie nie zgodził się z tymi argumentami. – Na całym świecie o takich porach normalnie gra się mecze. To świetna okazja, by zabrać na nie rodzinę, dzieci. Taka godzina jest dla najmłodszych fanów zdecydowanie lepsza niż wieczory. A obiad? Można go przecież zjeść przed albo po takim spotkaniu – zaznaczył „Super Mario”.
– Uważam, że argumentacja Cracovii jest niepoważna. Każdy z klubów wiedział, że niektóre spotkania będą rozgrywane właśnie o takiej porze. Do mnie też dotarł taki mail i było to bodajże końcem sierpnia. Był zatem czas, by odpowiednio przygotować się do takich rozwiązań. Domyślam się, że jednym z postulatorów zmiany godziny tego spotkania jest trener Cracovii Rudolf Roháček, który w polskiej lidze pracuje już ponad 10 lat, za niemałe pieniądze. Zna polskie realia i powinien on wykazać się większym zrozumieniem dla tej sytuacji – przekonywał jeden z najlepszych zawodników w historii polskiego hokeja.
– Jestem troszkę zdziwiony, że na takie rozwiązanie przystali działacze GKS-u Tychy. OK, rozumiem, że zarówno GKS i Cracovia są w opozycji do obecnego zarządu Polskiego Związku Hokeja na Lodzie i kwestionują jego działania. Ale ten pomysł pochodzi jednak od Telewizji Polskiej i jest naprawdę dobry – dodał.
Były napastnik klubów NHL zwrócił uwagę na jeszcze jeden ważny fakt. Sterany problemami polski hokej nie może sobie „od tak” pozwolić na stratę darmowego kanału promocji.
– Przecież byłaby to fajna szansa, by przyciągnąć nowych kibiców, zapewnić lepszą promocję rozgrywkom, a także sponsorom wspierającym kluby. To, jak na obecne hokejowe warunki, naprawdę bardzo dużo. Żeby czerpać korzyści finansowe z praw do pokazywania rozgrywek, najpierw trzeba mieć odpowiedni produkt. Polski hokej czeka na tej kanwie sporo pracy – wyjaśnił Czerkawski.
Komentarze