Josef Doboš: Musimy być jednością
– W starciu z Tychami najważniejsze będzie to, abyśmy potrafili jak najdłużej utrzymać wynik na styku. Nie możemy seryjnie tracić bramek, bo to w ostatnim czasie było naszą zmorą – mówi przed rozpoczynającym się jutro ćwierćfinałem play-off trener Unii Oświęcim Josef Doboš. Rywalem biało-niebieskich będzie GKS Tychy.
HOKEJ.NET: - Przed nami faza play-off. Oznacza to, ni mniej ni więcej, że żarty się skończyły.
Josef Doboš, trener Unii: – Nic dodać, nic ująć. Teraz każdy z zawodników musi dać z siebie jeszcze więcej. Jesteśmy przygotowani na twardą walkę od pierwszych do ostatnich minut. Oczywiście zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by sprawić niespodziankę.
– Chłopaki pokazali już w tym sezonie, że potrafią wygrywać i gorąco wierzę w to, że przełamią się również w starciu z Tychami. Naszym atutem jest fakt, iż nie ciąży na nas już żadna presja. My nic nie musimy, bo w tej konfrontacji zdecydowanym faworytem jest GKS Tychy. Ale historia sportu zna takie przypadki, że drużyna znacznie silniejsza po prostu zawiodła.
W sezonie zasadniczym wyjątkowo nie szło Wam z tym rywalem. Przegraliście wszystkie sześć spotkań...
– Ale w ostatnim meczu był widoczny powiew optymizmu. Prowadziliśmy 2:0 i ostatecznie ulegliśmy po dogrywce. Pokazaliśmy, że potrafimy zaskoczyć tyszan i napocząć ich bramkarza. Do zwycięstwa zabrakło nam bardzo niewiele. O naszej porażce przesądziły proste błędy w defensywie i niepotrzebna kara złapana na początku dodatkowego czasu gry.
Determinacja, realizacja założeń taktycznych i mocna psychika, to zdaniem wielu hokejowych ekspertów klucz do zwycięstwa w fazie play-off.
–W pełni podzielam to stwierdzenie. Bez tych trzech elementów nie da się wygrywać. W starciu z Tychami najważniejsze będzie to, abyśmy potrafili jak najdłużej utrzymać wynik na styku. Nie możemy seryjnie tracić bramek, bo to w ostatnim czasie było naszą zmorą.
Sporo będzie zależeć od dyspozycji golkiperów.
–Jeśli Michal Fikrt będzie miał dobry dzień, to kilkoma świetnymi interwencjami jest w stanie pobudzić, a nawet natchnąć swoich kolegów z pola. Wiem, że potrafi obronić czterdzieści, a nawet pięćdziesiąt strzałów w meczu i wierzę, że tak właśnie będzie.
W jakim składzie do przystąpicie do weekendowych meczów? Z tego, co wiem do zdrowia wrócił już Jan Daneček.
–Tak. Daneček trenuje już na pełnych obrotach. Lepiej czuje się także Matúš Vizváry. Niemniej w ostatnim czasie pojawiło się kilka problemów. W weekendowych spotkaniach z Tychami będziemy musieli sobie poradzić bez kontuzjowanych Bartosza Ciury i Michała Kasperczyka. Chory jest też utalentowany junior Jakub Nowotarski, więc do dyspozycji mam zaledwie pięciu defensorów. Dlatego też do linii obrony został cofnięty Marek Modrzejewski, bo wiem, że miał już okazję występować na tej pozycji.
–W ostatnim spotkaniu z JKH GKS Jastrzębie urazu nabawił się także Mateusz Adamus. Zobaczymy, jak będzie czuł się w najbliższych dniach.
Mimo wszystko to poważne osłabienie.
–Cóż, teraz już nic z tym nie zrobimy. Szkoda tylko, że ta plaga kontuzji pojawiła się teraz, a nie w sezonie zasadniczym. Z drugiej jednak strony nie zamierzamy płakać nad obecną sytuacją, tylko stawić czoła wyzwaniom.
–Ważne jest to, abyśmy na tafli byli jednością. Zawodnicy muszą się wzajemnie uzupełniać i asekurować, bo na tym etapie rozgrywek jest to niezwykle ważne. Dla mnie nie jest istotne, kto strzeli bramkę. Chcę widzieć zaangażowanie w grę. Każdy z zawodników i wszyscy osobna muszą ciągnąć ten wózek w jednym kierunku, wzajemnie się podbudowywać, motywować i nakręcać. Ponadto nie odpuszczać rywalowi, walczyć o każdy centymetr lodu, pokazać, że mają serce do gry i że chcą je zostawić na lodzie. Wtedy będzie naprawdę bardzo dobrze.
Co jest najmocniejszą stroną tyszan?
–Mają naprawdę wiele atutów: skuteczny atak, dobrze grającą formację defensywą, potrafią błyskawicznie przejść do kontrataków... Moim zdaniem to jeden z najmocniejszych, o ile nie najmocniejszy zespół polskiej ligi. Kadrowo wyglądają naprawdę imponująco.
–Powtórzę to jeszcze raz–z każdym zespołem da się grać. Na tafli musimy być drużyną, a każda formacja ma swoje zadanie i musi je jak najlepiej wykonać.
Komentarze