Cały czas uczę się bycia Polakiem
Rozmowa z Ondřej Raszką, bramkarzem MMKS Podhala Nowy Targ, który podczas turnieju EIHC w Toruniu oficjalnie zadebiutował w barwach reprezentacji Polski.
Debiut można powiedzieć marzenie. Wygrany mecz i zachowane czyste konto...
- Faktycznie fajnie się to złożyło. Tylko się cieszyć. Wbrew pozorom wcale nie był to łatwy dla mnie mecz. W takich spotkaniach kiedy nie masz za wiele pracy, łatwo jest zgubić koncentracje, stracić czujność. Osobiście wolę kiedy cały czas jestem pod „obstrzałem".
Trema przed debiutem Ci towarzyszyła?
- Skłamałbym gdybym powiedział, że nie. Troszkę zdenerwowany byłem. W zwyczaju mam, że po obiedzie zawsze kładę się spać. Tym razem mimo prób, zasnąć się nie udało. Trema jednak szybko minęła. Już po przyjeździe na lodowisko nie myślałem o tym.
Turniej EIHC w Toruniu był kolejnym pokazem siły naszej reprezentacji. Ty jesteś w niej od niedawna. Jak ocenisz ją od środka? Można być optymistą przed mistrzostwami świata?
- Myślę, że są mocne podstawy ku temu aby być dobrej myśli przed mistrzostwami. Drużyna jest silna. Ostatnio osiągane wyniki nie są dziełem przypadku. Widać efekty ciężkie, kilkuletniej pracy. Dużym atutem jest świetna atmosfera jaka panuje w reprezentacji. To kolektyw, który ma konkretny cel i dąży do niego całymi siłami.
Jak na dzisiaj wygląda sprawa z Twoim obywatelstwem? Zdążysz do mistrzostw?
- Mam taką nadzieję. Wszelkie wymagane dokumenty już złożyłem. Teraz po prostu muszę czekać. Sam nie wiem ile to może potrwać. Prezes PZHL pan Chwałka obiecał mi, że przypilnuje tej sprawy i tego żeby została ona załatwiona na czas. Mam nadzieję, że się to uda. Ale tak jak mówię, w tym momencie nic już ode mnie nie zależy.
Myślisz, że udany wytęp w debiucie przybliżył Cię do udziału w mistrzostwach?
- Trudno powiedzieć. To tylko i wyłącznie decyzja trenera. Jest jeszcze trochę czasu do mistrzostw. Na pewno każdy z nas będzie pod baczną obserwacją. Wydaje mi się, że na mistrzostwa pojadą Ci, którzy w danym momencie będą w najwyższej formie. Poza tym dopóki nie mam obywatelstwa, wolę też za bardzo się nie nakręcać.
Przypomnij tym, którzy jeszcze nie wiedzą jakie są Twoje polskie korzenie?
- Babcia i dziadek od strony mojej mamy byli Polakami. Babcia Ania za panny nazywała się Pustówka. Dziadek to Jan Konderla. Pochodzili z Goleszowa. To miejscowość niedaleko granicy.
Kiedy po raz pierwszy zapragnąłeś gry w reprezentacji Polski? Ktoś Cię do tego namawiał?
- Nikt mnie nie namawiał. To tylko i wyłącznie moja decyzja. Skoro pojawiła się taka możliwość to dlaczego nie. Zacząłem gromadzić potrzebne dokumenty. Jestem w Polsce już parę lat. Świetnie się tutaj czuję. Mam wielu przyjaciół.
Mazurka Dąbrowskiego już umiesz?
- Jeszcze nie do końca. Zapominam niektóre słowa. Cały czas jednak usilnie ćwiczę. Na kwiecień będę gotowy!
Nie martwisz się że za jakiś czas przylegnie do Ciebie „łatka" farbowanego lisa? Tak złośliwi mówią o naturalizowanych reprezentantach Polski.
- Zawsze będą tacy, którzy będą podważać moją polskość. Jestem na to przygotowany. Z natury jednak staram się takimi rzeczami nie przejmować. Ja wiem czego w życiu chcę. Cały czas uczę się - i to o dosłownie - bycia Polakiem i w mowie i piśmie. Myślę, że już teraz używając języka polskiego wstydzić się nie muszę.
Po prawie dwóch tygodniach przerwy wracają rozgrywki ligowe. Przed wami finisz sezonu zasadniczego. Myślami jesteś już przy play-off?
- Przed nami jeszcze kilka spotkań zanim zacznie się play-off. Na tym się skupiamy. Mamy swoje cele. O play-off porozmawiamy za trzy tygodnie.
Rozmawiał Maciej Zubek
Komentarze