Hokejowy egzamin dojrzałości
Rozmowa z 19-letnim Patrykiem Wronką, zawodnikiem MMKS Podhale Nowy Targ, który w turnieju EIHC w Budapeszcie zadebiutował w reprezentacji Polski seniorów.
Debiut przypadł na mecz z Włochami, czyli reprezentacją, która nie tak dawno występowała jeszcze w gronie najlepszych drużyn świata. Trema dała się we znaki?
- Nie powiem, że nogi i ręce przez moment nie zadrżały. Troszkę tremy i stresu na pewno było, ale z każdą kolejną zmianą, z każdą kolejną minutą na lodzie nerwów było coraz mniej. Czułem się coraz swobodniej i pewniej. Możliwość debiutu w pierwszej reprezentacji to dla mnie olbrzymie wyróżnienie. Nie chciałem zwieść.
Twój debiut pokrył się z tysięcznym oficjalnym meczem reprezentacji Polski. Tym samym na stałe zapisałeś się w historii polskiego hokeja. Możesz się więc czuć podwójnie wyróżniony...
- Fajnie, że akurat udało się zadebiutować w takim spotkaniu. Tym większą mam frajdę i tym mocniej czuje się wyróżniony. Spełniło się kolejne z moich marzeń.
Tata (Adam Wronka – przed laty czołowy zawodnik Podhala – przyp. mz) dzwonił i gratulował?
- Tak. Chwilę rozmawialiśmy. Ucieszył się z powołania, pogratulował i życzył powodzenia. Podkreślił jednak, że przede mną jeszcze daleka droga aby na stałe zadomowić się w pierwszej reprezentacji i odgrywać w niej jedną ze znaczących ról.
Selekcjoner biało-czerwonych Jacek Płachta przed wyjazdem na Węgry, powiedział, że to będzie dla Ciebie taki przyśpieszony hokejowy egzamin dojrzałości...
- Na pewno coś w tym jest. Mam nadzieję, że to doświadczenie, które wyniosłem z tych trzech spotkań zaprocentuje w przyszłości. Co do samej swojej gry, to nie było źle, ale na pewno stać mnie na więcej.
Hokej z którym spotkałeś się w takcie spotkań na Węgrzech, różni się od tego z którym spotykasz się na co dzień w polskiej lidze?
- Różnic jest sporo. Gra się dużo szybciej, agresywniej. Na pewno poziom jest zdecydowanie wyższy.
W Podhalu grasz jako środkowy, a w reprezentacji trener Płachta desygnował Cię na skrzydło trzeciej formacji. To był dla Ciebie problem?
- Nie. Gram tam gdzie widzi mnie trener i zawsze chcę ze swoje roli wywiązać się jak najlepiej. Na pewno jednak bardziej komfortowo czuję się na środku ataku.
Byłeś nie tylko debiutantem, ale i najmłodszym zawodnikiem w kadrze. Jak czułeś się w towarzystwie o wiele bardziej doświadczonych i ogranych w meczach reprezentacji kolegach?
- Świetnie zostałem przyjęty. To, że byłem najmłodszy nie miało żadnego znaczenia. Generalnie w reprezentacji panuje doskonała atmosfera. Widać, że chłopaki stanowią zgrany kolektyw i te ostatnie sukcesy nie są dziełem przypadku.
Liczysz na kolejne powołania? W głowie pojawiają się już myśli o udziale w kwietniowych Mistrzostwach Świata Dywizji I w Krakowie?
- Na razie skupiam się na lidze i na Mistrzostwach Świata do lat 20, które w dniach 14-20 grudnia odbędą się na Węgrzech. Oczywiście to czy w nich wezmę udział, zależy od trenera. A co do powołań do pierwszej reprezentacji to oczywiście marzą mi się kolejne występy. Jeżeli przyjdzie powołanie, będę bardzo szczęśliwy.
Coraz głośniej o Tobie. Z jednej strony to czynnik motywujący, z drugiej rosną oczekiwania wobec Twojej osoby, a to zawsze wiąże się z presją...
- Przede wszystkim w każdym meczu staram się być potrzebny drużynie. To jest dla mnie najważniejsze. A pochwały w moim kierunku jeszcze mocniej napędzają mnie do pracy.
Po przerwie na występy reprezentacji, wracają ligowe rozgrywki. Podhale czekają mecze z drużynami z Janowa i Sanoka. Szczególnie w tym drugim spotkaniu macie sporo do udowodnienia...
- Każdy mecz traktujemy tak samo. Na pewno jednak mecz z Sanokiem nabiera szczególnego dla nas znaczenia. Chcemy odgryźć się za wysoką porażkę w pierwszym spotkaniu z tym zespołem.
Rozmawiał Maciej Zubek
Komentarze