Niechlubna seria odeszła w niepamięć (WIDEO)
Hokeiści Unii Oświęcim przełamali fatalną serię pięciu porażek z rzędu. Dziś biało-niebiescy pokonali na własnym lodzie Orlika Opole 5:0.
Gospodarze przystąpili do spotkania z Orlikiem z mocnym postanowieniem poprawy. Chcieli bowiem zatrzeć plamę na honorze po wysokiej porażce z JKH GKS Jastrzębie 1:8 oraz zakończyć niechlubną serię. - Wiedzieliśmy, że musimy wygrać i w końcu pozbyć się tego piętna. Udało się - przyznał Filip Komorski, napastnik Unii.
W pierwszej odsłonie gospodarze byli stroną dominującą, ale nie potrafili trafić do siatki. Strzegący opolskiej bramki, John Murray, doskonale wywiązywał się ze swoich obowiązków. Tylko w pierwszej tercji obronił 21 uderzeń, w tym sytuację sam na sam z Komorskim.
Biało-niebiescy strzelecki impas przełamali dopiero w 32. minucie. Gabryś z Wojtarowiczem rozklepali opolską obronę, a Jaros umieścił gumę w siatce.
- Później grało nam się już znacznie łatwiej. Wiedzieliśmy, że najtrudniejsze będzie zdobycie tej pierwszej bramki -zaznaczył Komorski.
W 39. minucie wychodzącego na czystą pozycję Mateusza Adamusa nieprzepisowo powstrzymał Nikita Semiannikow. Decyzja sędziego mogła być tylko jedna - rzut karny. Do gumy ustawionej na środku tafli podjechał sam poszkodowany i wykonał najazd w iście kanadyjskim stylu. Przeciągnął Johna Murraya, efektownie wyhamował i strzałem między parkanami zaskoczył amerykańskiego golkipera.
- Brawa dla Mateusza za to, że w takim momencie (przy prowadzeniu 1:0 - przyp. red.) zdecydował się na tak odważne rozwiązanie. Ryzyko czasami popłaca- chwalił decyzję swojego napastnikaJosef Doboš.
W trzeciej tercji jego podopieczni powiększyli prowadzenie. Na 3:0 podwyższył Filip Komorski, który wykorzystał zagranie Mateusza Adamusa i odpowiednio przystawił łopatkę kija. Czwartego gola zdobył Damian Piotrowicz,który po profesorsku położył na lodzie Johna Murraya i z bekhendu trafił pod poprzeczkę.
Pieczęć na zwycięstwie w 55. minucie postawił Filip Komorski, wykorzystując sytuację sam na sam.
Tuż po końcowej syrenie John Murray pokazał, że jego główną wadą jest porywczość. Gdy na jego radarze pojawił się Kamil Kalinowski (oddał strzał z końcową syreną), posłał na jego twarz potężnego sierpowego. Za opolską bramką wywiązała się szamotanina. Efekt? Dwie minuty karne dla Murraya, dwie dla Ciury i 10 minut dla Kalinowskiego.
Powiedzieli po meczu:
Josef Doboš
Dzisiaj zagraliśmy dobrze. Lepiej jeździliśmy na łyżwach i rozgrywaliśmy krążek. Mieliśmy masę sytuacji i nie zabrakło nam skuteczności. Jestem zadowolony z trzech punktów. Już teraz szykujemy się na wtorkowy mecz z Cracovią.
Jacek Szopiński
Unia Oświęcim - Orlik Opole 5:0 (0:0, 2:0, 3:0)
1:0 – Jaros – Wojtarowicz, Gabryś (31:09),
2:0 – Adamus – rzut karny (38:01),
3:0 – Komorski – Adamus (49:35),
4:0 – Piotrowicz – Bepierszcz, Kasperczyk (51:17),
5:0 – Komorski – Szewczyk, Ciura (54:38)
Sędziowali: Paweł Meszyński (główny) – Wiktor Zień, Robert Długi (liniowi).
Minuty karne: 22 (w tym 10 minut za niesportowe zachowanie dla Kamila Kalinowskiego)– 16.
Strzały: 40-17.
Widzów: ok. 500.
Unia: Fikrt – Vizvary (2), Gabryś; Jaros, Tabaček, Wojtarowicz – Zukal (2), Ciura (4); Szewczyk, Komorski, Adamus – Kasperczyk, Piekarski; Piotrowicz (2), Kalinowski (10), Bepierszcz – Malicki, Filo, Fiedor.
Trener: Josef Doboš.
Orlik Opole: Murray (2) – Kostek, Sordon (2); Szczurek (2), Szydło (2), F. Stopiński – Mariani, M. Stopiński; Wójcik, Harcharik (2), Zwierz – Bychawski, N. Semiannikow (4); Wirolajnien, Korzeniowski, Tichomirow (2) – Trawczyński, Sznotala; Resiak, Duda, Gawlik.
Trener: Jacek Szopiński.
Komentarze