Malasiński: Wicemistrzostwo Polski to dla nas porażka
Porażka GKS-u Tychy w batalii finałowej Polskiej Ligi Hokejowej to spory zawód nie tylko dla kibiców, ale także dla hokeistów z Górnego Śląska. "Były mecze, które powinniśmy wygrać" - przyznają zawodnicy wicemistrza kraju.
- Finały można podsumować krótko: nie mieliśmy ani skuteczności, ani szczęścia - powiedział Tomasz Malasiński, napastnik GKS-u Tychy.
Przypomnijmy, iż tyszanie triumfowali w pierwszym meczu batalii o złoto 2:0, ale "załamanie" w ich grze przyszło już w kolejnej potyczce. Nic więc dziwnego, że hokeiści tyskiego klubu wracają pamięcią najczęściej do przegranego minimalnie meczu z 25 marca, kiedy to zwycięzcę wyłoniły rzuty karne.
- Moim zdaniem powinniśmy to spotkanie wygrać - dodał Tomasz Malasiński. - Strzelaliśmy i strzelaliśmy, ale Murray (John, bramkarz Ciarko PBS-u Banku Sanok - przyp. red.) bronił bardzo dobrze. Zawiodła nas skuteczność. Jestem przekonany, że gdybyśmy wygrali ten mecz, później byłoby inaczej.
Przewaga tyszan we wspomnianym meczu była chwilami przygniatająca. Momentami hokeiści Jirziego Szejby prowadzili pojedynki ze wspomnianym Johnem Murrayem...
Graczom GKS-u play off w zakończonym w czwartek sezonie szedł jak po grudzie. Tyszanie bez porażki, ale i bez błysku ograli w pierwszej rundzie Polonię Bytom, w kolejnej męczyli się z Aksamem Unią Oświęcim, by w trzeciej ulec w decydującej walce o mistrzostwo Polski hokeistom Ciarko PBS-u Banku Sanok. Jest to o tyle ciekawe, iż w większości meczów statystyki przemawiały właśnie za drużyną Jirziego Szejby.
- Nie byliśmy słabszą ekipą. Dlatego nie zgodzę się z tym, że mieliśmy zniżkę formy - dodaje Tomasy Malasiński. - Możemy tylko powiedzieć, że nasza forma strzelecka nie była wysoka.
Przypomnijmy, iż w finałach PHL tyszanie raz jeszcze objęli prowadzenie. W trzecim spotkaniu pokonali w Sanoku Ciarko PBS Bank 4:1, ale dzień później zostali pognębieni. Przegrali w sanockiej Arenie 1:7.
- Ten mecz zaczęliśmy źle, od kar i utraty kilku bramek. To ustawiło ten mecz - mówi Tomasz Malasiński. - To było nasze najgorsze spotkanie finałów, ale i takie musiało się nam przydarzyć. Wynik był wysoki, ale chcieliśmy się pozbierać. Liczyliśmy na zwycięstwo w Tychach. I tu można powtórzyć to samo, co wcześniej. Okazji do zdobywania bramek mieliśmy sporo...
Podobnie było zresztą w szóstym, ostatnim meczu sezonu 2013/2014, przegranym przez tyszan 0:2.
- Sanok pierwszego gola zdobył przypadkowo, a my przez cały mecz nie mogliśmy przebić się przez Murraya - kończy Tomasz Malasiński. - Wicemistrzostwo Polski to dla nas porażka. Apetyty urosły po sezonie zasadniczym, ale w finałach, patrząc na grę, nie byliśmy zespołem gorszym od Sanoka.
Komentarze