Petr Szinagl: Mamy dobrze wyważoną drużynę
Bramka i dwie asysty Petra Szinagla przypieczętowały awans sanoczan do finału PHL. - Graliśmy jako drużyna. Byliśmy lepiej przygotowani pod względem fizycznym i wytrzymaliśmy grę na wysokim tempie przez wszystkie pięć meczów - powiedział popularny "Szino".
HOKEJ.NET: - Piąty mecz często jest tym najtrudniejszym, gdyż rywal nie ma nic do stracenia. Wam brakowało przysłowiowej kropki nad "i". Sanocka publiczność poniosła was do tego pewnego zwycięstwa?
Petr Szinagl, napastnik Ciarko PBS Bank: - Graliśmy w bardzo dobrej atmosferze. Wszyscy zawodnicy wypełniali swoje zadania i Johny w bramce złapał wszystko, co było do obrony. Rywale nie potrafili nas zaskoczyć.
Jaki był klucz do osiągnięcia celu, jakim jest awans do finału PHL? Jakie elementy zdecydowały o zwycięstwach z JKH?
- Seria była bardzo wyrównana. Trzy z pięciu meczów skończyły się po dogrywce. Myślę, że nasza drużyna bardziej chciała grać w finale. Graliśmy naprawdę jako drużyna. Byliśmy lepiej przygotowani pod względem fizycznym i wytrzymaliśmy grę na wysokim tempie przez wszystkie pięć meczów.
We wszystkich spotkaniach nie brakowało twardej gry. Więcej było w was determinacji? Trochę stylu kanadyjskiego?
- Nie wydaje mi się, że gramy po kanadyjsku. Gramy twardo, bo to po prostu jest play-off, gdzie walka idzie o wszystko. Mamy dobrze wyważoną drużynę. Są zawodnicy, którzy potrafią grać ciałem i są też techniczni gracze, któzy są od strzelania bramek.
W trakcie sezonu było wiele rotacji w składzie. Nie brakowało też krytyki, jednak wszyscy wkomponowaliście się idealnie w zespół. Jesteście drużyną a nie zlepkiem indywidualności?
- W play-off się nie gra się na indywidualności. Nowi zawodnicy wkomponowali się w zespół i tworzymy kolektyw. Tylko taka drużyna może zrobić jakiś sukces i wszyscy zawodnicy Sanoka to wiedzą.
Mieliście psychologiczną przewagę nad rywalem. Sytuacja na czerwonej linii pokazuje, że przed meczem można wyprowadzić rywala z równowagi...
- Tak jest. Przed meczem trzeba pokazać przeciwnikowi że się nikogo nie boimy. Trzeba uważać, bo mamy w składzie zawodników, co potrafią zrobić porządek na lodzie.
Atmosfera w drużynie dopisuje, czy to jest jeden z elementów do osiągnięcia sukcesu?
- Jest super. Na pewno jest to jeden z elementów. Zależy też czy zespół ma formę, a czy nie ma w nim kontuzji. U nas aż po drobne rzeczy jest wszystko w porządku. Cieszymy się z gry w finale.
Upragniony finał już jest wasz. Nie będzie czasu na dłuższą radość. Teraz chyba nie można spocząć na laurach?
- Nie jest jeszcze co świętować. Chcemy zdobyć tytuł mistrzów Polski. Będziemy się się cieszyć i świętować, ale po finale.
Tychy lub Oświęcim - kto awansuje do finału? Z kim wam się lepiej by grało?
- Jest mi obojętne na kogo trafimy w finale. Obie drużyny są na wysokim poziomie. Myślę, że awansują Tychy. Ale gra Unii w play-off, to czapki z głów.
Komentarze