Ziętara: Emocjonalnie wyczerpany, ale nie żałuję tych dwóch lat
Rozmowa z byłym już trenerem MMKS Podhale Markiem Ziętarą o powodach rezygnacji, minionych dwóch latach i planach na przyszłość.
Zdecydowałeś się podtrzymać swoją decyzję o rezygnacji, mimo, że zarząd klubu wyraził wolę dalszej współpracy...
- Decyzję podjąłem już wcześniej i raczej nic nie skłoniłoby mnie do jej zmiany. Niemniej spotkałem się z zarządem w poniedziałek. Przez kilka godzin wspólnie omówiliśmy wiele spraw nurtujących obie strony. Podsumowaliśmy sezon zarówno od strony sportowej jak i organizacyjnej. Wszystko przebiegało w miłej atmosferze, bez żadnych złośliwości czy animozji. W taki sposób też się rozstajemy. Różnie bywało, ale większych uwag do ich pracy mieć nie mogę. To co potrafili i to na co ich było w tej chwili stać, to robili. Zwłaszcza prezes Michalską bardzo sobie cenię i szanuję. To jest postać nietuzinkowa nie tylko w Nowym Targu, ale i całym polskim hokeju. Jej i całemu zarządowi życzę sukcesów w kolejnych latach działalności.
Czy teraz z perspektywy tych dwóch lat, żałujesz tego, że zdecydowałeś się na pracęw Podhalu? Już wtedy wielu ludzi mówiło, że podejmujesz się wręcz karkołomnego zadania...
- W żadnym wypadku nie żałuję. To był kolejny, ważny etap w mojej trenerskiej pracy. Zdawałem sobie sprawęz tego, że będzie to bardzo trudny okres w moim życiu. Przejąłem zespół w jednymz najtrudniejszych o ile nie najtrudniejszym momencie w historii klubu, po spadku z ekstraklasy. Podjąłem się próby odbudowy zespołu. W tym sezonie zaryzykowaliśmy. Rzuciliśmy się na głęboką wodę. Chcieliśmy grać za wszelką cenę w ekstraklasie, bo tylko w ten sposób Ci młodzi chłopcy jacy zostali w drużynie mieli szansę aby podnieść swoje umiejętności. Było oczywiste, że to przełoży się na wyniki. One były jednak sprawą drugorzędną. Z drugiej jednak strony trudno się dziwić frustracji kibiców. Ludzie chcą oglądać zwycięstwa swoich drużyn. W Nowym Targu środowisko hokejowe nie ma zbyt dużo cierpliwości.
Nie tak jednak sam wyobrażałeś sobie zapewne te dwa lata pracy...
- Nie ma sensu już dzisiaj jakoś rozwodzić się szerzej na tym. Pewien rozdział w moim życiu i życiu klubu się zamknął. Jakiekolwiek gdybanie nie ma najmniejszego sensu. To były dla mnie osobiście bardzo wyczerpujące dwa lata. Porażki zawsze odbijają się na psychice trenera. Do tego dochodzi krytyka środowiska, nie zawsze konstruktywna i padająca z ust ludzi, którzy nie znają sedna problemu. Nie jestem wyjątkiem. Czuje się wyczerpany i fizyczniei emocjonalnie.
To znaczy, że masz w planach dłuższy odpoczynek od hokeja?
- W żadnym wypadku. Hokej to jest moje życie, moja praca i pasja. Tak jak mówiłem, zamknąłem pewien rozdział. Teraz czekam na oferty i nowe wyzwania czy to z Polski czy z zagranicy.
Jak zapatrujesz się na przyszłość „Szarotek"?
- Ten sezon pokazał, że przed młodymi zawodnikami jeszcze długa i kręta droga do tego aby stanowili o obliczu drużyny w ekstraklasie. Oczywiście są wyjątki, jak chociażby Patryk Wronka, który dowiódł, że już teraz potrafi sobie poradzić na tym poziomie. Dlatego aby z powodzeniem grać i osiągać jakieś tam sukcesy, potrzebne są wzmocnienia, zawodnikami z dużym bagażem doświadczeń.
Komentarze