Pasy wracają do gry (WIDEO)
Comarch Cracovia pokonała na wyjeździe Aksam Unię Oświęcim 4:1 i przedłużyła swoje szanse na awans do półfinału. Kolejny mecz zostanie rozegrany już jutro, również w Oświęcimiu.
Trzeci mecz ćwierćfinału przyciągnął na trybuny komplet publiczności. Kibice biało-niebieskich chcieli z pewnością obejrzeć, jak ich ulubieńcy po raz trzeci pokonują krakowian i dumnie wkraczają do półfinału. Ale nic takiego nie miało miejsca... Pasy zagrały skuteczniej i zasłużenie sięgnęły po zwycięstwo.
Fortuna kołem się toczy
- Dzisiaj w końcu uśmiechnęło się do nas szczęście, którego brakowało nam w dwóch poprzednich konfrontacjach. Dziś mieliśmy w bramce świetne dysponowanego Rafała Radziszewskiego, który wyleczył się i bez gorączki, bronił jak w transie - mówił Aron Chmielewski, jeden z ojców zwycięstwa. Wychowanek gdańskiego Stoczniowca zakończył spotkanie z dorobkiem dwóch bramek.
Podopieczni Petera Mikuli zaczęli nerwowo i mieli problemy z wjechaniem do krakowskiej tercji i wypracowaniem sobie klarownej sytuacji. Wprawdzie w 5. minucie Tvrdoń zostawił krążek Lipinie, a ten uderzył z nadgarstka, ale dobrą interwencją popisał się Radziszewski.
A krakowianie? Objęli prowadzenie, wykorzystując swoją pierwszą groźną akcję. W 7. minucie Noworyta wypatrzył Chmielewskiego, a ten od razu wjechał z krążkiem do tercji i z wysokości bulika zdecydował się na strzał. Guma znalazła się w siatce, a oświęcimska hala na moment zamarła. - Wydaje mi się, że przy tym trafieniu Fikrt powinien się lepiej zachować - ocenił na gorąco opiekun Aksam Unii.
Podopieczni Rudofla Rohaczka zeszli na pierwszą przerwę z jednobramkowym prowadzeniem. Po zmianie stron z większym animuszem zagrali biało-niebiescy, którzy dochodzili do coraz groźniejszych sytuacji strzeleckich.
Czujny wartownik
W 27. minucie Jaros wypatrzył wychodzącego na czystą pozycję Kamila Kalinowskiego, ale jego uderzenie w ostatniej chwili zostało podbite przez wracającego defensora. Środkowy oświęcimian jeszcze lepszą okazję miał trzy minuty później, gdy przechwycił krążek na linii niebieskiej i stanął przed Rafałem Radziszewskim, ale nie zdołał go pokonać. Guma znalazła się w raku doświadczonego golkipera.
Niewykorzystana okazja zemściła się w 32. minucie. Kostourek przymierzył z bulika, a zasłonięty Fikrt mógł tylko wyciągnąć gumę z siatki.
Gospodarze rzucili się do odrabiania strat, ale krakowska bramka była dla nich jak zaczarowana. Stał w niej znakomity wartownik - "Radzik", który bronił swojego posterunku niezwykle czujnie i zaciekle. W 39. minucie w znakomitym stylu (na szpagacie) wyłapał uderzenie Marcina Jarosa.
W trzeciej tercji biało-niebiescy postawili wszystko na jedną kartę. Zagrali ofensywniej, ale nadziali się na kontrę i było 3:0 dla Pasów. Sposób na Fikrta znalazł Sebastian Kowalówka, popisując się precyzyjnym uderzeniem z bekhendu.
Nadzieje oświęcimian odżyły jeszcze w 52. minucie, gdy podanie Marcina Jarosa wykorzystał Wojciech Wojtarowicz. Ale ostatnie słowo należało do gości, a konkretnie do Arona Chmielewskiego, który wykończył akcję swoich kolegów z ataku, kładąc przy okazji pieczęć na wygranej.
- Cieszymy się z tego zwycięstwa, ale już jutro czeka nas kolejny ciężki mecz. Czy coś jeszcze zmienimy w naszej grze? Wszystko zależy od trenera - stwierdził 22-letni skrzydłowy.
Powiedzieli po meczu:
Peter Mikula, trener Aksam Unii: - Nie graliśmy aż tak źle, jak wskazuje na to końcowy wynik. Czynnikiem decydującym okazała się dzisiaj dyspozycja bramkarzy. Radziszewski był dzisiaj w dobrej dyspozycji. Możemy teraz się zastanawiać, co by się stało gdyby Kamil Kalinowski w sytuacji sam na sam pokonał bramkarza rywali i doprowadził do wyrównania. Być może mecz ułożyłby się inaczej. Zdecydowały detale...
Rudolf Rohaczek, trener Comarch Cracovii: - Przyjechaliśmy tutaj z myślą, że albo wygramy albo kończymy ten sezon. Wiedzieliśmy, że kto strzeli pierwszego gola zrobi ogromny krok w stronę zwycięstwa, dlatego od samego początku chcieliśmy zagrać odpowiedzialnie.
Wiedzieliśmy, że zawodnicy Unii są niesamowicie groźni i potrafią strzelać bramki. Dzisiaj mieliśmy też wsparcie w osobie Rafała Radziszewskiego, który bronił bardzo spokojnie i bardzo skutecznie. Po dwóch tercjach prowadziliśmy dwiema bramkami, ale wynik wciąż był sprawą otwartą. Potem dołożyliśmy trzeciego gola i mogliśmy odetchnąć. Jutro czeka nas kolejna konfrontacja i będzie to na pewno ciężki wieczór. To nowe rozdanie kart.
Aksam Unia Oświęcim - Comarch Cracovia 1:4 (0:1, 0:1, 1:2)
0:1 – Chmielewski – Noworyta (6:10),
0:2 – Kostourek - Dąbkowski (31:29),
0:3 – S. Kowalówka – Chmielewski, Dąbkowski (50:10),
1:3 – Wojtarowicz–Jaros (51:32),
1:4 – Chmielewski – Słaboń, Kowalówka (58:01, 5/4).
Sędziowali: Tomasz Radzik (główny) – Marcin Polak, Mariusz Smura (liniowi).
Kary: Unia–8 minut, Cracovia–6 minut.
Widzów: ok. 3500.
Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 2:1 dla Aksam Unii.
Kolejny mecz: jutro o godzinie 18.00
Aksam Unia: Fikrt–Jakesz, Połącarz; Jaros (2), Tabaczek, Barinka–Gabryś, Zosziak; Tvrdoń (2), Lipina, Wojtarowicz–Gabrisz (2), Ciura; Piotrowicz, Kalinowski (2), Bepierszcz–Adamus, Różański, Modrzejewski oraz Komorski.
Trener: Peter Mikula.
Cracovia: Radziszewski–A. Kowalówka, Noworyta; Chmielewski, Słaboń, S. Kowalówka–Wajda, Kłys(2); Kostourek, Dvorzak, Kalus–Galant, Dąbkowski (2); Piotrowski, Kozłowski, Laszkiewicz–Witowski, Rutkowski (2), Rzehak.
Trener: Rudolf Rohaczek.
Komentarze