Tyszanie rozbili kryniczan (Wideo)
- Dzisiejszy mecz można uznać jako formę treningu. Tak naprawdę graliśmy z pierwszoligowcem –mówił Mariusz Gurazda powracający do składu GKS-u Tychy po niemal dwuletniej przerwie spowodowanej kontuzją. W dzisiejszym meczu trójkolorowi rozbili zespół KTH Krynicy aż 16:1.
Mimo ambicji hokeistów Krynicy chyba żaden kibic hokeja w Polsce nie stawiał ich w roli faworyta w spotkaniu z GKS-em Tychy. Pierwsze sekundy spotkania zdawały się zapowiadać pogrom, jaki czekał młodych kryniczan. Na prowadzenie gospodarzy wyprowadził już w 34. sekundzie Jan Steber, który po samotnym rajdzie bez najmniejszych trudności pokonał Antona Janina. Dysproporcja sił była ogromna i nie podlegająca dyskusji w związku z czym kolejne trafienia były, więc kwestią czasu. Do końca tercji gole zdobyli Adam Bagiński, Mikołaj Łopuski oraz Ladislav Havlik.
- W całym meczu graliśmy zdecydowanie zbyt ofensywnie. Już w pierwszej akcji spotkania cała drużyna zaatakowała, wszyscy przenieśli się pod bramkę GKS-u i zostawiliśmy bramkarza bez wsparcia, co bardzo szybko się na nas zemściło. Ogólnie nie zagraliśmy dobrego spotkania pod względem taktycznym, dlatego padło dzisiaj tyle goli – stwierdził obrońca 1928 KTH Krynicy Karol Kisielewski.
Zabójcza minuta gospodarzy
W drugiej odsłonie Tyszanie kontynuowali strzelecki festiwal. Pierwszą bramkę tej tercji zdobył Marcin Kolusz, a w ślad za nim w ciągu niespełna minuty swoje trafienia dołożyli Ladislav Havlik oraz Josef Vitek. Przy wyniku 7:0 trener gości zdecydował się przeprowadzić zmianę w bramce. Antona Janina zastąpił Kamil Skórski.
- W kolejnej tercji w przeciągu minuty straciliśmy trzy bramki. Nie dotrzymaliśmy tempa tyszanom, którzy oszołomili nas swoją grą. Po zmianie bramkarza Kamil Skórski podtrzymywał nas na duchu przez chwilę, jednak, gdy gospodarze przełamali naszego drugiego golkipera następne trafienia były tylko formalnością – kontynuował Kamil Kisielewski
Dobra postawa wychowanków
Mało który kibic GKS-u Tychy potrafi wskazać ostatnią tak okazałą wygraną swojego klubu. Na uwagę oprócz wyniku zasługują dwaj wychowankowie tyskiego zespołu – Jakub Sowa oraz Mariusz Gurazda. Pierwszy z nich zagrał dziś swój debiutancki mecz w pełnym wymiarze czasu i zdobył bramkę na 9:0.
- Cieszę się, że trener dał mi szansę pokazania się w tym meczu. Równie mocno cieszę się z mojej pierwszej bramki w GKS-ie, jednak tak naprawdę to moi partnerzy są jej autorami, a ja tylko dopełniłem formalności. Graliśmy ze słabszym przeciwnikiem, więc trener postanowił dać nam szansę gry i myślę, że zagraliśmy najlepiej jak tylko mogliśmy. Nie wiem czy dostanę szansę gry w kolejnych spotkaniach, ale jestem dobrej myśli – skomentował Jakub Sowa.
Drugi z wychowanków powrócił do składu GKS-u po dwóch latach rozłąki z tą drużyną oraz po roku przerwy od ligowych zmagań. Przerwa ta była spowodowana przeciągającą się rehabilitacją po kontuzji.
- Po odejściu czołowych zawodników z Krynicy drużyna KTH nie jest już czołową drużyną ligi, więc faktycznie można dzisiejszy mecz uznać jako formę treningu. Tak naprawdę graliśmy z pierwszoligowcem, ale mimo tej dysproporcji sił nie zlekceważyliśmy naszych przeciwników. Przećwiczyliśmy dzisiaj kilka nowych wariantów gry. Moja przerwa z hokejem była bardzo długa. Dokładnie rok temu odszedłem z Janowa. Po drodze miałem operację barku. Dzisiaj trafiłem do ataku z Michałem Woźnicą i Adamem Bagińskim, którzy grają ze sobą już piąty sezon i znają się bez słów. Mam nadzieję, że od tego momentu kibice coraz częściej będą mnie mogli oglądać na tafli – powiedział po spotkaniu Mariusz Gurazda.
Od 29:15 swoich sił między słupkami tyskiej bramki spróbował Krzysztof Burda dla którego był to debiut w ligowym spotkaniu.
W 47. minucie honorowego gola dla przyjezdnych zdobył Dawid Kruczek, jednak Tyszanie odpowiedzieli na to trafienie kolejnymi czterema, a całe spotkanie zakończyło się wynikiem 16:1. Klasycznego hat tricka zaliczył dziś Ladislav Havlik. Swoją szansę na trzecią bramkę miał również Adam Bagiński, który kilkadziesiąt sekund przed końcem spotkania pokonał Kamila Skórskiego. Sędzia jednak po wideo weryfikacji nie uznał tego trafienia
- Wynik był dla nas fatalny, jednak udało nam się zachować resztki honoru zdobywając jednego gola – dodał Karol Kisielewski – Po zakończonym meczu prosiliśmy wszystkich o chwilę „dla siebie”, aby omówić dzisiejsze spotkanie i naszą sytuację w klubie – zakończył.
GKS Tychy – 1928 KTH Krynica 16:1 (4:0, 7:0, 5:1)
1:0 – Steber – Rzeszutko, Malasiński (00:34),
2:0 – Bagiński – Woźnica (05:28),
3:0 – Łopuski – Vitek, Kotlorz (06:49),
4:0 – Havlik – Witecki, Durak (12:57),
5:0 – Kolusz – Woźnica, Bagiński (21:20),
6:0 – Havlik – Baranyk, Durak (21:51),
7:0 – Vitek – Galant, Łopuski (22:31),
8:0 – Bagiński – Woźnica (23:58),
9:0 – Sowa – Wanacki, Baranyk (24:27),
10:0 – Havlik – Durak, Gurazda (38:57),
11:0 – Witecki – Wanacki, Baranyk (39:59),
12:0 – Kotlorz – Bagiński, Gurazda (41:43, 5/4),
12:1 – Dawid Kruczek – Zabawa (46:21),
13:1 – Kotlorz – Kolusz, Steber (49:02),
14:1 – Wanacki – Gurazda, Bagiński (50:19),
15:1 – Galant – Durak, Havlik (52:57),
16:1 – Mojżisz – Vitek, Galant (56:27)
Sędziowali: Maciej Pachucki (główny) – Marek Syniawa i Patryk Kasprzyk (liniowi)
Strzały: 64:16
Kary: GKS Tychy – 0 minut, KTH Krynica – 16 minut (w tym kara za niesportowe zachowanie dla Mateusza Dubela)
Widzów: 1700
GKS Tychy: Sobecki (od 29:15 Burda) – Mojżisz, Wanacki; Steber, Rzeszutko, Malasiński – Kotlorz, Kolusz; Gurazda, Bagiński, Woźnica – Havlik, Durak; Baranyk, Sowa, Witecki – Łopuski, Galant, Steber.
Trener: Jirzi Szejba
1928 KTH Krynica: Janin (od 22:31 Skórski) – M. Kruczek (2), Myjak; Bryła, Majoch, Zabawa – Pach, Kisielewski; Dubel (10), Pesta, Gazda – D. Kruczek (2), Janowiec; Krokosz, Dudzik, Górecki.
Trener: Robert Błażowski
Komentarze