R. Steblecki: Poziom polskiej ligi obniżył się
Pierwsza runda zmagań w Polskiej Hokej Lidze za nami. Romana Stebleckiego, byłego świetnego hokeistę, olimpijczyka z Calgary i wychowanka Cracovii, poprosiliśmy o podsumowanie tej części sezonu.
- Muszę przyznać szczerze, że spodziewałem się ciekawszej rywalizacji u progu nowego sezonu. Powiem więcej, uważam, że poziom rozgrywek w stosunku do wcześniejszych lat, jest słabszy - powiedział Roman Steblecki, były reprezentant polski, siedmiokrotny uczestnik turniejów mistrzostw świata. - Wpływ na ten stan rzeczy miały bez wątpienia wydarzenia przedsezonowe, m.in. organizowanie drużyny marzeń w Krynicy. Większość polskich klubów poszło na rękę reprezentantom Polski, którym obiecano wysokie kontrakty w Krynicy i profesjonalne przygotowania do mistrzostw świata. Ich wcześniejsi pracodawcy pozwolili im odejść, osłabiając tym samym swoje kadry.
Zdaniem naszego rozmówcy postawa kilku klubów w pierwszej rundzie rozgrywek zasługuje na wyróżnienie i słowa uznania.
- Zespół z Krynicy pokazał przede wszystkim, że pomimo problemów finansowych, jest drużyną poukładaną. Gra tych zawodników robi wrażenie. To solidny hokej - dodaje Steblecki. - Wyniki osiągane przez KTH mówią same za siebie. Kryniczanie nie zawodzili, poza jedną porażką z Sanokiem.
Wspomniani sanoczanie, a także hokeiści zajmującej trzecie miejsce w tabeli PHL Cracovii, również znaleźli uznanie w oczach byłego reprezentanta Polski.
- Sanoczanie stworzyli ciekawą drużynę i mimo, iż w kilku meczach powinni zaprezentować się lepiej, ich osiągnięcia należy ocenić bardzo pozytywnie - stwierdził Roman Steblecki. - Po Cracovii, powiem szczerze, spodziewałem się z kolei gorszych rezultatów. Zaciąg zawodników i poczynione zakupy nie napawają aż takim optymizmem, aby móc myśleć o obronie tytuł mistrza, ale... z tym trzeba się jeszcze wstrzymać. Na dziś, Cracovia zajmuje jednak wyższe miejsce, niż się spodziewałem.
Fot. cracovia.pl
125-krotny reprezentant Polski pochwalił również politykę kadrową Podhala Nowy Targ.
- Stworzenie drużyny z własnej wychowanków, z utalentowanej młodzieży, uważam za bardzo dobry ruch - mówi Roman Steblecki. - W Polsce jest tak, że wszyscy chcą efektów i sukcesów od zaraz. Nie da się tego tak zrobić. Polski hokej kuleje od lat. W systematycznym działaniu i szkoleniu młodzieży jest siła. Widać, że Podhale może sprawić w tym sezonie jeszcze sporo niespodzianek.
Według Romana Stebleckiego za najbardziej rozczarowujące w pierwszej rundzie PHL uznać należy wyniki osiągane przez hokeistów z Jastrzębia oraz Tychów, a także roszady kadrowe w Oświęcimiu.
- W Unii nie jest tak, jak być powinno. Na początku myślano, że oświęcimski hokej wreszcie się odrodzi. Przyszedł nowy trener, były spore oczekiwania, lecz po pewnym czasie, bardzo szybko, zrezygnowano z jego usług, jak i z usług kilku kluczowych graczy. Nie rokuje to najlepiej na dalszą część sezonu. W Unii zabrakło spokoju i odbiło się to na dotychczasowych wynikach - stwierdził Steblecki. - Od drużyn z Jastrzębia i w Tychów oczekiwano natomiast więcej. Postawę tych drużyn również należy ocenić "na minus". Spodziewam się, że wpływ na miejsca zajmowane przez te klubu mają obcokrajowcy. Bywa tak, że zawodnicy zza granicy nie zawsze są odpowiednio przygotowani do gry w lidze od pierwszego miesiąca.
Król strzelców polskiej ligi z 1987 i 1990 roku nie ocenia natomiast jednoznacznie postawy hokeistów dwóch pozostałych klubów - Polonii Bytom i HC GKS-u Katowice.
- Wiadomo, że w Katowicach brakuje pieniędzy. Bardziej niż na grze przedstawiciele tego klubu skupiają się na ratowaniu klubu, a to nie wpływa korzystnie na osiągane rezultaty. HC GKS oscyluje jednak na granicy miejsca sprzed roku, ale widać, że odbiega od czołówki - powiedział Roman Steblecki. - Bytomianie próbują się natomiast wzmacniać i walczą, jak mogą. Starają się sprawiać niespodzianki, ale do tego ich rola raczej będzie się ograniczała.
Foto w top 6: zmora
Komentarze