Kosowski: Podziękowania zwłaszcza dla „Pana z góry”
Kamil Kosowski był architektem wczorajszego zwycięstwa nad GKS Tychy. 26-letni golkiper wszedł do bramki z marszu i okazał zaporą nie do przejścia. Świetnie bronił w regulaminowym czasie gry i w dogrywce, a nie lada refleksem zaimponował w serii rzutów karnych.
HOKEJ.NET: - Na lód wszedłeś w trudnym momencie... Nie dość, że przegrywaliście 1:3, to na dodatek tyszanie zaczynali się rozkręcać...
Kamil Kosowski, golkiper JKH: - Cieszę się, że trener dał mi szansę, a ja ją wykorzystałem, broniąc dzisiaj na zero. Muszę przyznać, że miałem trochę obaw, bo wszedłem do bramki z marszu. Modliłem się, żeby na początku mojego występu tyszanie nie oddawali ostrych strzałów. Wszyscy chyba widzieli, że przez całe spotkanie i w serii rzutów karnych miałem ogromne szczęście. Dziękuję za to temu „Panu z góry”.
Zaliczyłeś czyste konto, które jednak w statystykach nie zostanie uwzględnione. Jak wygląda obecnie twój dorobek?
- Jak dotąd zaliczyłem jeden pełny shoutout i dwa półpełne (śmiech). Było to w spotkaniach z Cracovią i w tym dzisiejszym. Jednak czyste konto w jaskini lwa, w meczu z dogrywką i rzutami karnymi smakuje zdecydowanie najlepiej.
Nie ma u was takiego zwyczaju, że bramkarz po meczu na „zero” stawia kolacje albo skrzynkę piwa?
- Jest, jest. Ale rachunki z kolegami wyrównam po play-offach.
Jeśli już jesteśmy przy twoich kolegach z pola, to na pewno można im zapisać duży plus za grę w przewagach i w osłabieniu.
- W pełni się z tobą zgadzam. Jutro jest kolejny mecz, więc nie myślimy o niczym innym. Dzisiaj musimy odpocząć, zjeść dobrą kolację i wyspać się. A jutro przyjechać po zwycięstwo.
Po waszym ostatnim meczu rozmawiałem z Mateuszem Danielukiem, który stwierdził, że celem minimum jest wygranie jednego z dwóch spotkań w Tychach. Apetyt rośnie w miarę jedzenia?
- W sobotę powiedziałbym ci dokładnie to samo. Na tej tafli gra się bardzo ciężko. Można by rzec, że walczymy z dwoma rywalami: zawodnikami i kibicami rywali, którzy prowadzą głośny, ale też chamski doping.
Liczycie, że z tyszan zejdzie powietrze?
- Oczywiście. Liczyliśmy po cichu, że uda nam się wygrać ten drugi mecz i odskoczyć Tychom na 3:0.
I rywalizację zakończyć w Jastrzębiu?
- Mam taką nadzieję.
Rozmawiał: Radosław Kozłowski
Komentarze