Fojtik poprowadził do zwycięstwa (VIDEO)
W pierwszym meczu play-off żywiołowo dopingująca krakowska publiczność obejrzała bardzo dobry pojedynek, zwłaszcza w wykonaniu swoich ulubieńców. Dzięki dobrzej grze, świetnej formie drugiego ataku, a przede wszystkim chłodnej głowie Pasy zrobiły pierwszy kroczek ku kolejnej rundzie. Jutro nowy dzień i nowy mecz – jednak zgodnie podkreślają szkoleniowcy obu zespołów.
Od pierwszej syreny spotkania oglądaliśmy szybkie i dobre zawody. Goście zaatakowali odważnie chcąc już na początku wyjść na prowadzenie. Mogło się to udać już w pierwszej minucie, ale Ryan Campbell nie opanował krążka tuz przed bramką przeciwnika. Po niespełna 60 sekundach bliski szczęścia był Mateusz Bepierszcz. Młody napastnik GKS przegrał jednak pojedynek oko w oko z Rafałem Radziszewskim. Przysłowie, że do trzech razy sztuka nie sprawdziło się w 6. minucie. Z lewej strony nadjechał na bramkę Pasów Robert Grobarczyk i wydawało się, ze goście wreszcie dopną swego. Jednak drogę krążka do bramki zablokował parkan bramkarza gospodarzy. Cracovia nie pozostawała dłużna. Sygnał do ataku swoim kolegom dał w 4. minucie Josef Fojtik uruchamiając prostopadłym podaniem Patrika Valčaka. Kalemba był jednak czujny. Dziesięć minut później odwrotną kombinację zakończył silnym strzałem Fojtik i Pasy objęły prowadzenie. Goście do końca próbowali wyrównać, ale brakowało im zimnej krwi w decydujących momentach.
Druga odsłona stała na jeszcze wyższym poziomie. Rozpoczął ją niecelnym strzałem ze środka tercji Leszek Laszkiewicz. Po chwili po drugiej stronie fenomenalną interwencją popisał się Radziszewski, który do końca wyczekał szarżującego Filipa Drzewieckiego. W 25. minucie krążek zadzwonił o słupek po strzale Michała Krokosza, co obudziło chyba zawodników gospodarzy. W chwile potem bowiem fenomenalną akcję stworzyli napastnicy drugiego ataku Pasów. Wszystko zaczęło się od przejęcia krążka w neutralnej tercji przez Petra Dvořaka. Czech podał na prawo do Patrika Valčaka, który sprytnie zostawił gumę nadjeżdżającemu Josefowi Fojtikowi. Ten potężnym strzałem o mało nie rozerwał siatki. Dwubramkowe prowadzenie dodało skrzydeł Cracovii. Raz po raz na bramkę przeciwnika sunęły ataki, a Zane Kalemba uwijał się jak w ukropie. Bramkarz HC GKS Katowice był jednak bez szans w 36. minucie po indywidualnej akcji Leszka Laszkiewicza. Napastnik Pasów wymanewrował całą defensywę gości, objechał bramkę i na raty umieścił krążek w siatce. Strzał tuż przy dalszym słupku Mateusza Bepierszcza - to jedyna odpowiedź przyjezdnych przed końcem tercji. - Nasz poziom idzie do góry co pokazały już dwa poprzednie spotkania. Dzisiaj pokazaliśmy 50% możliwości. Możemy grac jeszcze lepiej, agresywniej - podkreślał Rudolf Rohaček.
W trzeciej części spotkanie nieco straciło na atrakcyjności. Na lodzie coraz mniej było składnych akcji, a coraz więcej walki i przepychanek. - Jak każdy pierwszy mecz w play-off to spotkanie było ostre, nerwowe i ostrożne z jednej i z drugiej strony - powie potem szkoleniowiec gospodarzy. Co prawda nadzieję w serca gości wlał Daniel Galant, ale jego koledzy zamiast walczyć o kolejne bramki woleli zbierać kary. - Jeżeli się goni wynik i robi się faule w tercji środkowej lub ofensywnej to można to różnie nazwać. Brak doświadczenia lub można użyć innego słowa, którego używać nie chcę – ocenił po spotkaniu zmartwiony Jacek Płachta. Atmosferę zaognili jeszcze sędziowie, którzy beznadziejnie prowadzili to spotkanie. W 45 minucie doszło do kuriozalnej sytuacji. Leszek Laszkiewicz odważnie wjechał z prawej strony, położył bramkarza i ... usłyszał gwizdek arbitra oznajmiający karę dla Grobarczyka. W kolejnych minutach sędziowie nie dostrzegali ciosów pięścią w krocze czy uderzeniem trzonkiem kija w przeciwnika. Nie zmienia to faktu, że w pierwszym spotkaniu tej pary zasłużenie zwyciężyli gospodarze. - Przed tym meczem obawiałem się jednej rzeczy. Że ta młoda drużyna zagra inny hokej niż w sezonie zasadniczym. Dla 95% moich zawodników to był pierwszy play-off. To było widać na lodzie – podsumował szkoleniowiec HC GKS. - Doświadczona drużyna z Krakowa zagrała to co potrzebowała aby wygrać. To nie był nasz dzień. Musimy popracować trochę nad naszymi głowami. Tam leży największy problem - zdiagnozował Jacek Płachta.
Comarch Cracovia – HC GKS Katowice 3:1 (1:0, 2:0, 0:1)
1:0 - Josef Fojtik (Patrik Valčak - Petr Dvořak) 14:02
2:0 - Josef Fojtik (Patrik Valčak - Petr Dvořak) 24:29
3:0 - Leszek Laszkiewicz (Damian Słaboń - Daniel Laszkiewicz) 35:48
3:1 - Daniel Galant (Filip Drzewiecki - Kamil Kalinowski) 50:47
Składy:
Comarch Cracovia: Radziszewski (Kulig) - Kłys (4), Besch, L. Laszkiewicz, Słaboń, D. Laszkiewicz - Dudaš (4), Witowski, Dvořak, Valčak (4), Fojtik (4) - A. Kowalówka, Noworyta, Piotrowski, S. Kowalówka, Chmielewski - Zieliński, Kmiecik, Cieślicki, Rutkowski, Kostecki.
HC GKS Katowice: Kalemba (Szczerba) - Galant, Bychawski (2), Sucharski, Mahbod (6), Popko (2) - Urbańczyk (2), Bigos, Drzewiecki, Kalinowski, Campbell - Krokosz, Gwiżdż, Valusiak (2+10), Komorski, Bepierszcz - Śmiełowski, Szymański, Frączek, Kalinowski, Grobarczyk (2).
Kary: 18 - 28 min.
Sędziowie: Paweł Meszyński i Grzegorz Dzięciołowski.
Widzów: ok. 1600.
Komentarze