Jarosław Różański: Czekają nas ciężkie mecze
− Nie możemy dopuścić do tego, aby tyszanie wykorzystali swoje atuty. Graliśmy z nimi osiem razy w tym sezonie i znamy ich mocne, jak i słabe strony − mówi przed ćwierćfinałowymi starciami z GKS Tychy Jarosław Różański, jeden z liderów oświęcimskiej Unii.
HOKEJ.NET: - Tuż po podpisaniu kontraktu z Aksam Unią w jednym z wywiadów powiedział pan, że wybrał pan biało-niebieskich, bo tak podpowiedziała panu góralska intuicja. Czy ten „wewnętrzny głos” mówi coś przed ćwierćfinałem play-off?
Jarosław Różański, skrzydłowy Aksam Unii Oświęcim: − (śmiech) Że na pewno czekają nas ciężkie mecze. Nie da się ukryć, że to tyszanie są faworytami tej rywalizacji, ale my nie stoimy na straconej pozycji. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, by pokrzyżować im plany. Musimy jednak spełnić dwa warunki. Po pierwsze nie możemy sobie pozwolić nawet na chwilę dekoncentracji, a po drugie musimy pokazać, że jesteśmy zespołem w każdym calu. Bez tego ani rusz.
Jeśli weźmiemy pod uwagę aspekt psychologiczny, to kluczowe znaczenie będzie miał pierwszy mecz, który zawsze nadaje ton rywalizacji…
− Zgadza się, takie spotkania są niezwykle ważne. Niemniej, jeśli chcemy awansować do półfinału, to musimy wygrać przynajmniej jeden mecz na wyjeździe, a to w tym sezonie udało nam się tylko z Zagłębiem Sosnowiec i Nestą Toruń. Mecze z GKS Tychy, HC GKS Katowice, Cracovią, Sanokiem i Jastrzębiem przegrywaliśmy w różnych okolicznościach.
Między innymi dlatego przystępujecie do play-off z szóstego miejsca. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że przy odrobinie szczęścia mogliście zakończyć sezon nawet na czwartym miejscu…
− Nie da się tego ukryć... Mieliśmy słabą pierwszą rundę, w której przegrywaliśmy sromotnie i to później odbijało się czkawką. Szósta runda też nie była najlepsza w naszym wykonaniu. Nie dość, że straciliśmy sporo punktów, to na dodatek z dobrej strony pokazali się nasi rywale. HC GKS Katowice wygrał aż sześć spotkań z rzędu i przeskoczył nas w tabeli.
Które stracone punkty bolą najbardziej?
− Było kilka spotkań, w których przegraliśmy po dogrywce albo po rzutach karnych, jak choćby te w Katowicach, w Jastrzębiu czy w Sanoku. Szkoda też spotkania w Tychach, w którym strzeliliśmy siedem bramek, a i tak przegraliśmy. Teraz skupiamy się już na jutrzejszym meczu. Sezon zaczyna się na nowo i karta każdego z nas jest pusta.
Niewątpliwym atutem tyszan jest skuteczna gra w przewadze. W tym elemencie zdobyli aż 42 bramki, co jest najlepszym wynikiem w lidze. Co ciekawe, strzelili też 12 goli w osłabieniu…
− Wniosek jest zatem prosty - nie możemy dopuścić do tego, aby wykorzystali swoje atuty. Graliśmy z nimi osiem razy w tym sezonie (sześć razy w lidze i dwa razy w Pucharze Polski – przyp. red) i znamy ich mocne, jak i słabe strony. Nie będę jednak składał publicznych deklaracji, że ich pokonamy. Mogę jedynie zapewnić, że każdy z nas da z siebie sto procent.
Play-off to także przesądy. Poza tym, że nie będziecie się golić planujecie coś jeszcze?
− Raczej nie (śmiech). Nie jesteśmy aż tak radykalni.
Komentarze