Chomko: Nie wyczerpałem amunicji
W ciągu siedmiu dni, Siarhiej Chomko porwał swoją grą nawet najbardziej wymagających kibiców oświęcimskiej Unii. Stał się killerem, który rzadko zawodzi i w decydujących momentach bierze ciężar gry na swoje barki. – To zawodnik, którego potrzebowaliśmy. Oby strzelał jak najwięcej i jak najczęściej – ściska kciuki Tomasz Piątek, trener Aksam Unii.
29-letni skrzydłowy stworzył świetnie uzupełniający się atak razem z Jarosławem Rzeszutką i z przeżywającym drugą młodość Jarosławem Różańskim. – Gdyby nie ich świetne zagrania, to na pewno nie zdobyłbym tylu bramek. Mam nadzieję, że to nie koniec – mówi białoruski skrzydłowy, który z 9 trafieniami przewodzi w klasyfikacji najlepszych snajperów.
Gole dla synka
Na swój nowy przydomek - „Kałaszników”, reaguje szerokim uśmiechem: – To miło, że trener mnie docenia, ale nie wiem, czym sobie zasłużyłem na taki pseudonim. Jestem napastnikiem i rozlicza się mnie ze zdobywania bramek. Każdą z nich dedykuję mojemu półtoramiesięcznemu synkowi Matwiejowi.
– Siarhiej to prawdziwy egzekutor. Gdy rywal zostawi mu trochę wolnego miejsca, to jest bardzo niebezpieczny – komplementuje swojego kolegę Jarosław Różański.
– Ma niesamowity strzał z nadgarstka i łatwość pokonywania bramkarzy rywali. Współpraca świetnie nam się układa. Dużo ze sobą rozmawiamy i cały czas staramy się szukać nowych rozwiązań – dodaje z kolei Jarosław Rzeszutko.
Urodzony w Grodnie zawodnik zebrał świetne recenzje za spotkania z GKS-em Tychy, Zagłębiem Sosnowiec i Nestą Toruń. W ostatnim meczu z Sanokiem nie pokazał jednak pełni drzemiącego w nim potencjału. – Może wynikało to z tego, że przyjęliśmy defensywną taktykę. Poza tym, sanoczanie cały czas mieli go na oku – wyjaśnia Tomasz Piątek.
– To było dla nas niesamowicie trudne spotkanie – nie ukrywa białoruski skrzydłowy. – Byliśmy o włos od zgarnięcia pełnej puli, ale zabrakło nam odrobiny szczęścia. Żałuję też, że nie udało mi się wykorzystać rzutów karnych. Przy pierwszej próbie byłem bardzo blisko, bo krążek zatrzymał się na poprzeczce. Cóż, mam nadzieję, że w następnych meczach będzie lepiej.
Siarhiej Chomko (nr 63) odbiera gratulacje po strzelonej bramce
Powrót do przeszłości
Chomko seniorską karierę rozpoczął w Niomanie Grodno, wspólnie ze swoim rówieśnikiem Pawłem Kucewiczem, który również był na liście życzeń Aksam Unii, jednak ostatecznie zdecydował się na grę w drużynie mistrza Białorusi, Mietałłurgu Żłobin.
– Znamy się z Pawłem od wielu lat. Razem stawialiśmy pierwsze hokejowe kroki najpierw w klubie z Grodna, a później w młodzieżowej reprezentacji Białorusi, w której mieliśmy okazję zagrać choćby z Andrejem Kascicynem (Nashville Predators) i z Michaiłem Hrabouskim (Toronto Maple Leafs) – opowiada. – To był 2003 rok, pamiętam dokładnie te mistrzostwa, bo pojechałem na nie ze złamaną ręką. Mimo ogromnego bólu nie opuściłem żadnego meczu – dodaje.
PLH – nowe wyzwanie
Dla 29-letniego skrzydłowego gra w Polskiej Lidze Hokejowej jest nowym doświadczeniem. W poprzednim sezonie występował w Mietałłurgu Żłobin i zdobył z tym klubem tytuł mistrzowski i puchar kraju. – Niestety nie wywalczyłem sobie miejsca w drużynie na ten sezon i przeniosłem się do HK Lida. Z tym zespołem odbyłem letnie przygotowania, ale ostatecznie nie podpisałem kontraktu. Gdy dowiedziałem się, że Paweł Kucewicz zamierza wysłać swoje CV do polskich klubów, poprosiłem go, żeby dołączył też moje. I tak to się zaczęło – opowiada Chomko.
Jako pierwsza na ich zapytanie odpowiedziała Aksam Unia, która zaproponowała tygodniowe testy. – Owszem mieliśmy też propozycję z Tychów i Sanoka, ale przedstawiciele oświęcimskiego klubu byli najbardziej zdeterminowani. Później poszło już z górki, podpisaliśmy kontrakty i w końcu zaczęliśmy grać – precyzuje nowy idol oświęcimskiej publiczności.
Gdy zapytaliśmy go, czy nie znalazł w swoim drzewie genealogicznym polskich korzeni, odpowiedział: – Pochodzę z białoruskiej rodziny i mimo polsko brzmiącego nazwiska nie mam z waszym krajem żadnych powiązań. Jednak coraz lepiej rozumiem wasz język – twierdzi. – Gdy ktoś w budynku lodowisku zawoła „Siarhiej” albo „Siergiej”, to momentalnie się odwracam i zaczynam się rozglądać. Nie mam kompleksu gwiazdy i lubię rozmawiać z kibicami. Fani Unii są naprawdę genialni, potrafią podnieść człowieka na duchu.
Komentarze