Baranyk: Współpraca na pewno będzie owocna
- Na pewno największą niewiadomą będą Katowice, które zdecydowały się na kanadyjski zaciąg. Bardzo silny będzie Sanok, który pozyskał bardzo dobrego zawodnia Petera Bartosza. Ciekawi zawodnicy trafili też do Unii - ocenia ostatnie transfery w PLH, napastnik GKS Tychy, Milan Baranyk.
Cztery miesiące temu podpisałeś kontrakt w Tychach. Czy zdołałeś się już zadomowić w drużynie i mieście?
- Nie miałem z tym większego problemu. Z Simiczkiem, Jakeszem, Dutką i Csorichem już grałem. Resztę chłopaków też znam, bo byli przecież moimi przeciwnikami. Muszę przyznać, że miasto zrobiło na mnie spore wrażenie. Jest dużo zieleni i parków. Miałem co prawda jeden kłopot, bo lusterka z samochodu mi zginęły. To na razie jeden minus pobytu w Tychach (śmiech).
Jak układa się współpraca między tobą, a duetem Vodila-Krzemen?
- Lato było bardzo twardo przepracowane. Dużo pracowaliśmy nad kondycją i siłą. nigdy tak dużo jeszcze nie biegałem. Była to dla mnie nowość, bo zawsze trenowałem w lecie w Ostrawie z moim kolegą Zbynkiem Irglem (Dinamo Mińsk, KHL - przyp. red.) i zdecydowanie więcej jeździliśmy na rowerach. To jedyna zmiana, reszta przygotowań wyglądała podobnie.
Teraz rozpoczęliśmy trzeci tydzień na lodzie. Trenujemy około czterech godzin dziennie. Trzy z nich spędzamy na lodzie, a czwartą na dodatkowe ćwiczenia. Trenerów wcześniej nie znałem, ale podoba mi się, że mamy wspólną wizję - zwyciężać i grać ładny dla oka hokej.
Pierwszy sparing za wami, jak ocenisz waszą grę przeciwko mistrzom Białorusi?
- Ciężko oceniać i to przynajmniej z kilku powodów. Po pierwsze jest nowy trener i nowi zawodnicy, dodatkowo większość z nas ma nowy sprzęt i trzeba trochę czasu, by ogarnąć ten chaos.
Mecz nie był najgorszy. Przeciwnik był mocny, na lodzie trenował o pięćtygodni dłużej od nas i to było widać na pierwszy rzut oka. Dwie tercje były wyrównane, w trzeciej rywale nam odskoczyli. Było to dla nas dobre przetarcie, dzięki niemu wiemy nad czym trzeba jeszcze pracować.
W ataku występujesz z Da Costą i Parzyszkiem. Czy to optymalne dla was ustawienie?
- W obronie mamy Kotlorza i Sokoła... Naprawdę wszyscy są znakomitymi zawodnikami, więc jeżeli zagramy na maksimów swoich możliwości i nie złapiemy urazów, to współpraca na pewno będzie owocna. Wierzę, że nie będę im psuł gry (śmiech).
Tychy obok Sanoka są wymieniane jako jeden z głównych kandydatów do walki o złoto. Czy obecnie wasz skład jest optymalny?
- Kadra powoli się krystalizuje. Mamy jeszcze dwa miejsca dla obcokrajowców. Jeżeli dojdzie do takich wzmocnień, a to zależy od trenerów i zarządu, to na pewno nasza drużyna będzie bardzo mocna.
W PLH przybywa więcej obcokrajowców. Śledzisz poczyniania GKS-u Katowice, Sanoka czy ostatnie Aksam Unii Oświęcim i Torunia. Który transfer sprawił na Tobie największe wrażenie?
- Tak, czasami dojdzie do mnie informacja o transferach innych klubów. Na pewno największą niewiadomą będą Katowice, które zdecydowały się na kanadyjski zaciąg. Bardzo silny będzie Sanok, który pozyskał bardzo dobrego zawodnia Petera Bartosza. Ciekawi zawodnicy trafili też do Unii. Jarek Różański, to prawdziwe "zwierzę" hokejowe, Rzeszutko to z kolei świetny snajper, a Nikolov bardzo doświadczony obrońca. Na transferowym rynku najskromniej poczyna Nesta Karawela Toruń, ale myślę, że chłopacy będą chcieli się pokazać z jak najlepszej strony. Sporym wzmocnieniem dla nich będzie Martin Malat.
A to, kto będzie najlepszym transferem sezonu okaże się podczas rozgrywek.
Komentarze