Zadowoleni tylko z wygranej
Hokeiści Unii Oświęcim pokonali na własnym lodzie Zagłębie Sosnowiec 5:3 i odnieśli drugie sparingowe zwycięstwo.
– Nie była to gra, jakiej oczekuje od swojego zespołu, dlatego cieszę się tylko ze zwycięstwa. O stylu chciałbym jak najszybciej zapomnieć – kręcił głową Tomasz Piątek, trener biało-niebieskich.
"Rzeszut" ukąsił
Pierwszy sparing przy Chemików 4 obejrzało prawie 1000 kibiców. Ich oczy skupione były zwłaszcza na nowych nabytkach. Najszybciej w łaski oświęcimskiej publiczności wkupił się Jarosław Rzeszutko, który w 5. minucie otworzył wynik spotkania. – Pierwsze trafienie w nowym zespole zawsze jest bardzo ważne, ale dla mnie ważniejsze są ligowe bramki. Mam nadzieję, że utrzymam strzelecką dyspozycję – uśmiechał się wychowanek Stoczniowca Gdańsk.
Zagłębie odpowiedziało osiem minut później, po składnej akcji braci Kozłowskich i Macieja Szewczyka. Ale na pierwszą przerwę podopieczni Mariusza Kiecy i Krzysztofa Podsiadły zeszli przegrywając 1:3. – Z gry w pierwszej tercji mogę być zadowolony. Strzeliliśmy trzy bramki i panowaliśmy nad wydarzeniami na lodzie. Jednak z biegiem czasu rywale byli coraz groźniejsi. Z czego to wynikało? Ano z tego, że źle graliśmy pressingiem – zaznaczył opiekun gospodarzy.
– Poza tym stare sportowe porzekadło mówi, że jeśli ma się rywali na widelcu, to trzeba ich na niego nabić i zjeść. My tego nie zrobiliśmy i zgotowaliśmy sobie niepotrzebną nerwówkę. Mieliśmy wiele dogodnych okazji, a strzeliliśmy tylko jednego gola – dodał trener Piątek, który z pewnością miał na myśli niewykorzystane sytuacje Damiana Piotrowicza, Grzegorza Piekarskiego i Angela Nikolova.
Niesforne Koziołki
A Zagłębie czyhało tylko na potknięcia gospodarzy. Rej w ataku wodziła formacja braci Kozłowskich i Macieja Szewczyka, a na skrzydle mocno szarpał Vladimir Luka. I to właśnie "Koziołki" znalazły sposób na Dalibora Sedlarza, najpierw gumę w jego bramce umieścił Tomasz, a później Marcin.
– Swój hokej zaczęliśmy grać dopiero w drugiej odsłonie – stwierdził Mariusz Kieca. – Przycisnęliśmy oświęcimian, a ci zaczęli się gubić. Sporo problemów sprawiały im nasze kombinacyjne akcje, po których strzelaliśmy dzisiaj bramki. Szkoda, że nie udało się wyrównać – żałował trener Zagłębia.
Nadzieje sosnowiczan na korzystny rezultat rozwiał Wojciech Wojtarowicz, który na 40 sekund przed końcową syreną zdobył piątego gola i przypieczętował zwycięstwo biało-niebieskich.
Unia Oświęcim – Zagłębie Sosnowiec 5:3 (3:1, 1:1, 1:1)
1:0 – Rzeszutko – Stachura, Tabaczek (4:51)
1:1 – T. Kozłowski – M. Kozłowski , Szewczyk (12:53)
2:1 – Stachura – Tabaczek, Wojtarowicz (14:43)
3:1 – Jaros – Valusiak, Jakubik (19:31, 5/4)
4:1 – Jakubik – Połącarz (29:04)
4:2 – T. Kozłowski – Luka, Dołęga (35:05)
4:3 – M. Kozłowski – Szewczyk (54:34, 5/4)
5:3 – Wojtarowicz - Radwan (59:20)
Sędziowali: Paweł Kobielusz i Zbigniew Wolas.
Kary: 14 – 37 (w tym kara meczu za niesportowe zachowanie dla Tobiasza Bernata).
Widzów: ok. 1000.
Unia:
Trenerzy: Tomasz Piątek i Waldemar Klisiak
Zagłębie: Elżbieciak – Sztefanka, Kulik (2); Luka, Voznik, Bernat (5+20) – Kuc, Duszak; Szewczyk, T. Kozłowski, M. Kozłowski – Działo (2), Cychowski; Sarnik, Twardy, Dołęga – Kurz (4), Jaskólski (2); Białek (2), Zachariasz, Podsiadło oraz Kołodziej, Baca, Jarnutowski.
Trenerzy: Mariusz Kieca i Krzysztof Podsiadło.
Komentarze