Niespodzianka w Oświęcimiu
Oświęcimianie w tym sezonie jeszcze nie wygrali meczu po karnych, więc kiedy po raz drugi dopadli rywali, chcieli uniknąć tej loterii, zwłaszcza, że w swoich szeregach nie mają zbyt wielu zawodników do ich wykonania. Jednak strzelając dwa karne mogli się pokusić o zwycięstwo, ale nie mieli tego dnia oparcia w bramkarzu, który wpuszczał dosłownie wszystko.
Nie pomógł drużynie także w regulaminowym czasie, bo nowotarżanie mieli dwa wypady, które zakończyły się powodzeniem. - Wiadomo było, że nie będziemy w Oświęcimiu dominować na lodzie - tłumaczył po meczu jeden z nowotarskich bohaterów Milan Baranyk. - Wystarczy spojrzeć na indywidualne statystyki hokeistów Unii, więc trzeba było podejść ich sposobem, nie dać im rozwinąć skrzydeł, no i udało się. W play-off liczą się zwycięstwa, a nie styl - cieszył się hokeista.
Jego zdaniem, pomysł na karnego rodzi się jeszcze w boksie. - Wykonując już karnego staram się zapędzić bramkarza tam, gdzie chcę. Do tego mocna psychika i oto cała tajemnica zwycięskiego wyjścia z hokejowej loterii - śmieje się nowotarski napastnik.
- Może i mógłbym na same karne wpuścić z ławki Przemka Witka, żeby wytrącić rywali z równowagi, ale zostałem przy Krzyśku Zborowskim, bo liczyłem, że skoro jeszcze w poprzednim sezonie grał w Podhalu, to wie, jak karne wykorzystują jego niedawni koledzy. To on miał ich rozpracować, a sam został rozpracowany - westchnął Karel Suchanek, trener Aksamu.
Unia przez dwie tercje nie miała pomysłu na defensywnie grających rywali, systemem 1-4. Pierwszy jej gol był samobójczy, ale zapisano go na konto Wojciecha Wojtarowicza. Potem Łukasz Rziha poprawił swój strzał i był remis. Dla Unii rozpoczął się wyścig z czasem.
W 57.24 karę zarobił Bartłomiej Bomba. Unia wzięła czas, ale nie umiała strzelić gola, choć bliscy tego byli Rziha, Jaros czy Zatko.
Dogrywka należała do Unii. - Mogło zabraknąć nam wtedy sił, bo walczyliśmy nie tylko z oświęcimianami, ale także drobiazgowym arbitrem. Nieustanne bronienie dostępu do bramki, choć mieliśmy oparcie w Tomku Rajskim, musiało nas zmęczyć - powiedział Jacek Szopiński, trener Podhala.
W dogrywce Zatce nie udało się skończyć akcji Rzihy, a była 63 min. Z kolei na 93 s przed końcem Rziha niepotrzebnie żonglował krążkiem, będąc przed polem bramkowym, a powinien był od razu strzelić. 15 s później Pawłowi Droni nie udało się skończyć akcji Łukasza Rzihy z Mirosławem Zatką. A więc karne!
Rozpoczął Valusiak, który nie znalazł sposobu na Rajskiego. Łatwo za to gola zdobył Różański.
W drugiej serii trafił Jaros, a ładnym najazdem z boku popisał się Baranyk.
Trzecia seria to z kolei efektowny najazd Krajciego, a wygraną góralom zapewnił Bakrlik.
Rzuty karne: Valušiak (-), 0-1 Różański, 1-1 Jaros, 1-2 Baranyk, 2-2 Krajči, 2-3 Bakrlik.
Sędziował Grzegorz Dzięciołowski z Bydgoszczy. Kary: 18 - 30 (w tym kara techn.) minut. Widzów ok 2500. Stan play-off: 0-1. Kolejne mecze w piątek i w sobotę w Nowym Targu.
UNIA: Zborowski - Zatko (2), Dronia, Krajci (4), Tabaczek (2), Rziha (2) - Flaszar, Gabryś, Valusiak (2), Stachura, Jaros - Piekarski, A. Kowalówka, Klisiak (4), Jakubik, Wojtarowicz (2) oraz Modrzejewski.
MMKS: Rajski - K. Kapica (2), Łabuz (2), Baranyk, K. Bryniczka, Różański - Dutka (4), W. Bryniczka (4), B. Bomba (2), Kmiecik, Jastrzębski (2) - Sulka, Gaj (6), Bakrlik (4), Puławski, Michalski oraz Cecuła (2).
Jacek Filus
Komentarze