Wojas Podhale w finale !
Nie będzie trzeci rok z rzędu finału Cracovii z Tychami. Po pasjonującym spotkaniu. Jednym z najlepszych w tym sezonie - jak nie najlepszym Podhale rozbiło w drobny pył marzenia tyskich hokeistów o udziale w finale. Hat trick Marcina Kolusza, zerowe konto Zborowskiego, powrót Zapały a także twarda nieustępliwa postawa całej drużyny zadecydowała, że to Podhale w tym sezonie zagra w finale. Aha zapomniałbym wynik: 6:0 dla Podhala.
Na ten mecz do składu drużynyPodhala dołączył Krzysiek Zapała, który w poprzednich 3 meczach niemógł zagrać z powodu urazu. Zapewne sportowa złość a także silnycharakter nie pozwalał mu już dłużej bezczynnie przyglądać się kolegom.Twardy z niego góral i dziś założył łyżwy na nogi by pomóc drużynie wdecydującym o awansie meczu.
A spotkanie od pierwszychminut toczyło się pomyśli gospodarzy. To oni prowadzili grę i atakowalibramkę tyszan. Już w 2 minucie mogło być 1:0 gdyby Kolusz ciut niżejuderzył krążek. A tak guma powędrowała wysoko ponad bramką. Kolejnąsytuację miał Milan Baranyk w 4 min. Krążek uderzony spod niebieskiejprzez Martina Ivicica Sobecki sparował wprost pod kija Baranyka, leczten uderzył w sobie tylko wiadomy sposób mocno niecelnie. Huraganoweataki nowotarżan w końcu przyniosły im wymierną korzyść. W 8 min.dokładne nagranie Zapały do Kolusza a ten już się nie pomylił i na ratypokonał Sobeckiego. Trzy minuty później cała hala jęknęła z zawodu, bopo uderzeniu Kmiecika krążek zatrzymał się na siatce. W pierwszych 10minutach tyszanie nie istnieli na lodzie, ani razu nie zagrozili bramceZborowskiego. Dopiero w 13 min. najpierw Pacyga z bliska a po chwiliKotlorz z niebieskiej próbowali zaskoczyć „Zborę”. Kiedy Podhalaniemieli o jednego gracza więcej na lodzie zamknęło tyszan w tercjiobrony. Strzałami z dystansu starał się pokonać Sobeckiego Łabuz, leczten nie dał się zaskoczyć. W ostatniej minucie I tercji groźnie uderzyłBarklik, lecz nikt nie podążył za tym strzałem by go dobić. Wodpowiedzi Witecki strzelał, lecz „Zbora” z problemami wybronił touderzenie. Po I tercji to Podhale było bliżej finału. Grałozdyscyplinowany hokej a co najważniejsze nie popełniało praktycznieżadnych błędów.
Druga tercja zaczęła sięfantastycznie dla „Szarotek”. Milan Baranyk za bramką tak długoczarował krążek, że gdy w końcu wyjechał i uderzył z backhandu to gumaznalazła się po raz drugi w bramce Sobeckiego. Dwadzieścia pięć sekundpóźniej idealną sytuacje na podwyższenie rezultatu miał, Kolusz lecz z4 metrów przeniósł krążek nad poprzeczką. Kolejne minuty to nadal dobragra nowotarżan, którzy raz po raz ośmieszali tyską defensywę. Tyszaniemiotali się jak ryba w sieci, której brakuje tlenu. Lecz nie ma, cosię temu dziwić jak grają tam „stare dziadki”, których czas jużnadszedł. Będący po 30 –tce, Garbocz, Parzyszek, Krzak, Śmiełowski, Jakes, czy najstarszy w tym towarzystwie 38 letni Gonera jak to określił jeden z kibiców – Ruszają się jak muchy w smole.
Młodzi nowotarżanie nieodstawali swoich rywali na krok, podwajali, potrajali krycie a wszystkobardzo czysto bez fauli. I tak wyglądały dalsze minuty tego świetnego– w wykonaniu Podhala meczu.
W 28 minucie podczas gry wprzewadze mocno uderzył Ivicic, lecz Sobecki nie dał się złapać i gumaugrzęzła w parkanach. Ostatnie dwie minuty drugiej tercji wstrząsnęłytyskim zespołem. W ciągu 24 sekund stracili dwa gole. Najpierw, gdysygnalizowana była kara na Proszkiewicza z GKS-u Tychy, Podhalewyprowadziło zabójczą kontrę. Frantisek Bakrlik nagrał krążek podbramkę do Dziubińskiego a ten po chwili utonął w objęciach kolegów. Po24 sekundach było już, 4:0 gdy Kmiecik strzałem w krótki róg pokonałSobeckiego. Tego meczu „Szarotki” przegrać już nie mogą. Po kończącejII tercję syrenie hokeistów schodzących do szatni żegnały gromkiebrawa.
Ostatnia odsłona toczona jużbyła w niezbyt szybkim tempie, ale i tak stroną dominującą byłoPodhale, które w 48 minucie podwyższyło prowadzenie na 5:0. Koluszpociągnął z nadgarstka i krążek znalazł się pod poprzeczką tyskiejbramki. Trzy minuty później było już 6:0 gdy z niebieskiej uderzałŁabuz a krążek do tyskiej bramki wrzucił, Kolusz kompletując tym samymhat tricka. Bramkarz gości zrezygnowany zjechał z lodu a zastąpił gomłody Witek. Nie miał on jednak już wiele pracy gdyż Podhale zadowolonez wyniku wyraźnie trochę już odpuściło. Tyszanie też już nie zagrozilibramce Zborowskiego, który tym samym zaliczył pierwszy w tym sezonieshot aut.
Ostatnie 2 minuty meczukibice oglądali na stojąco. Zawodnicy Podhala w boksie robili falę a pokońcowym gwizdku długo bawili się i dziękowali kibicom. Prym wiódł Bartek Gaj, który od dwóch meczy wcielił się w role napastnika i nawet dość dobrze sobie na tej pozycji radził.
Tak, więc po 6 morderczychmeczach 3 wygranych przez Podhale i 3 wygranych przez Tychy to Podhaleawansowało do wielkiego finału dzięki bonusowi.
Na kibiców wychodzących z hali zuśmiechami na hali mógł trochę zdziwić widok uzbrojonych po zębypolicjantów (pałki, broń a i pewnie pieski w pogotowiu). Na szczęściete wzmocnione siły nie były potrzebne, bo kibice w spokoju rozchodzilisię do domów a w szatni Podhala pewnie dopiero zaczynało sięświętowanie, że po 3 sezonach przerwy znów zagrają w finale.
Pierwsze finałowe mecze już wnajbliższy piątek i sobotę w Krakowie. Już na samym starcie „Pasy” mająbonusa, więc do zdobycia Mistrza Polski potrzebne im będą trzy meczewygrane. Po dwóch meczach w Krakowie rywalizacja przeniesie się doNowego Targu gdzie 16 i ew. 17 marca rozegrane zostaną kolejne mecze.
Wypowiedzi za www.hokej-nowytarg.pl:
Milan Jancuska (trener, Wojas Podhale): Napewno muszę pochwalić dzisiaj całą drużynę za walkę w dzisiejszymspotkaniu, także muszę podziękować Krzysztofowi Zapale, że mimokontuzji wystąpił w dzisiejszym spotkaniu, który to przed spotkaniemnarzekał na kłopoty zdrowotne, ale jednak wystąpił w dzisiejszym meczu.Przez całe spotkanie graliśmy na cztery ataki, co na pewno pomogłocałej drużynie, ponieważ dzięki temu mieliśmy siłę na rozgrywaniecałego meczu jak to sobie przed meczem ustaliliśmy… Na pewno jesteśmyosłabieni przed finałem, ale widać, że zawodnicy, którzy dostali szansew tym spotkaniu ją w pełni wykorzystali. Nie mamy wiele dni naregenerację sił, ale na pewno postaramy się ten wolny czas wykorzystaćjak najlepiej potrafimy.
Jan Vavrecka (trener, GKS Tychy): Myślę,że wszystkie spotkania były na dobrym poziomie, mieliśmy w kilkuspotkaniach problemy ze zdobywaniem bramek, co się potwierdziło wdzisiejszym spotkaniu. Dzisiaj bardzo dobrze nowotarżanie zagrali wdefensywie, gdybyś my zdobyli kontaktową bramkę w pierwszej tercji tenmecz wyglądałby zupełnie inaczej, ale niestety się nie udało. Wspotkaniach o trzecie miejsce na pewno musimy się zmotywować i znaczniepoprawić naszą grę.
Adam Bagiński (napastnik, GKS Tychy): Niestetyzapomnieliśmy o tym, co sobie postanowiliśmy przed spotkaniem w szatni,po prostu nie przenieśliśmy tego na lód. Nie można także powiedzieć, żebyliśmy za pewni tego zwycięstwo wiadomo, że w Nowym Targu zawsze grasię ciężko i nie jest łatwo o wygraną. W pierwszej tercji zagraliśmynieco za bardzo w obronie, przez co daliśmy się zepchnąć nowotarżan doobrony, następnie popełniliśmy kilka niewymuszonych błędów wdefensywie, które to zadecydowały o wyniku meczu. Przed spotkaniemszanse można było ocenić 50% na 50% i nie ma, co mówić o tym, że owyniku spotkania zdecydował młodszy skład Podhala.
Marcin Kolusz (napastnik, Wojas Podhale): Zagraliśmywreszcie swój hokej od pierwszej do sześćdziesiątej minuty, staraliśmysię grać to, co powiedzieliśmy sobie w szatni i to się udało. Powiemtak, że przytrafiają się takie mecze, że potrafię się znaleźć tak gdziepotrzeba i zdobywa się bardzo ważne bramki. Myślę, że to chodzi o to,aby na te najważniejsze mecze sezonu złapać formę i to właśnie w nichzdobywać bramki.
Krzysztof Zborowski (bramkarz, Wojas Podhale): Cieszęsię przede wszystkim z tego, że udało się nam odnieść tak bardzo ważnezwycięstwo, wiadomo czyste konto także cieszy, ale tak jak jużwcześniej wspomniałem najważniejszy jest sukces drużyny. Starałem siędać dzisiaj z siebie 100% tak jak w poprzednich meczach i to siędzisiaj udało. Teraz przed nami spotkania z Cracovią i nie ważne, że tooni maja nad nami przewagę bonusu, ponieważ ”życie” pokazało, że tokażda drużyna może powalczyć o wyższe cele niż wcześniej oczekiwano…Bilans spotkań z Cracovią mamy słabszy, ale to nie znaczy, ze stoimy nastraconej pozycji, bowiem wiadomo, że spotkania w play-off rządzą sięswoimi prawami i na pewno tych meczów nie odpuścimy!.
Podhale Nowy Targ – GKS Tychy 6:0 (1:0, 3:0, 2:0)
1:0 – 06:09 – Kolusz – Zapała
2:0 – 20:35 – Baranyk – Bakrlik
3:0 – 37:04 – Dziubiński – Bakrlik – Voznik
4:0 – 37:28 – Kmiecik – Dziubiński - Malasiński
5: 0 – 47:34 – Kolusz – Zapała
6:0 – 5:14 – Kolusz – Łabuz
Sędziowali: Meszyński i Pachucki oraz Kubiszewski i Smura
Kary: 6 min. – 10 min
Widzów: 3000
Podhale: Zborowski – Dutka ,Sroka, Baranyk, Voznik, Bakrlik (4) – Ivičič, Sulka, Kapica, Zapała,Kolusz – Łabuz, D. Galant, Malasiński, Dziubiński (2), Kmiecik orazZiętara, Bryniczka, Gaj ; Trener Milan Jančuška
GKS Tychy: Sobecki ( 50:14Witek) – Gonera, Śmiełowski, Witecki, Parzyszek (2), Bacul – Kotlorz(2), Majkowski, Paciga, Garbocz, Proszkiewicz (6) – Mejka, Jakeš,Bagiński, Krzak, Woźnica oraz R. Galant, Wołkowicz ; Trener JanVavrečka.
Komentarze