Unia minimalnie lepsza od Naprzodu.
Po ostatniej przegranej w Gdańsku kibice Naprzodu liczyli dziś na pełną rehabilitację i komplet punktów swojej drużyny. Tak się jednak nie stało. Po przeciętnym spotkaniu zespół Akuny Naprzodu Janów uległ Aksamowi Unii Oświęcim w stosunku 4:5 (0:0, 3:4, 1:1).
Jako, żew szeregach oświęcimian gra obecnie aż ośmiu ubiegłorocznych zawodnikówJanowa, kibice z równą sympatią przywitali na lodzie obie ekipy. Spotkanie poprzedził sympatyczny gest Prezesa Naprzodu Janusza Grycnera,który w imieniu zarządu klubu wręczając drobne upominki podziękowałwszystkim graczom reprezentującym w ubiegłym sezonie barwy Janowa.
Mecz rozpoczął się w szybkim tempie. Pierwszą okazję do zdobycia bramki miał już w połowie pierwszej minuty Rafał Bernacki, który ostrym strzałem z niebieskiej sprawdził dzisiejszą dyspozycję Sebastiana Stańczyka.W kolejnych minutach optyczną przewagę zyskiwali goście lecz wyniki nieulegał zmianie. Doskonałej sytuacji nie wykorzystał kapitan Unii Marek Modrzejewski. Po dwójkowej akcji z Martinem Buckiem posłał bowiem krążek tuż obok słupka bramki Michała Elżbieciaka. Myślę, że w pierwszej tercji mieliśmy więcej z gry, szkoda niewykorzystanych szans, które się pojawiły – powiedział po meczu trener Unii Oświęcim Josef Dobos.Zawodnicy Naprzodu często mieli kłopot z opuszczeniem własnej tercji iprecyzyjnym rozegraniem krążka co z kolei dodawało wiatru w żagleambitnym zawodnikom znad Soły. Obraz gry uległ zmianie dopiero na 5min. przed końcem pierwszej tercji. Janowianie jakby przebudzeni zletargu „nacisnęli” przyjezdnych, a bliski otwarcia wyniku był Mateusz Pawlak, który huknął niczym z armaty lecz Stańczyk zdołał sparować strzał obrońcy Janowa.
W przerwie meczu wszatni Janowa musiało dojść do męskiej rozmowy z trenerem bo zawodnicyna drugą odsłonę wyjechali nieco bardziej skoncentrowani. Już pierwszaakcja przyniosła oczekiwany efekt. Krążek w środkowej strefie przejął Marcin Słodczyk, przedarł się do tercji gości,odegrał do nadjeżdżającego Mariana Kacira, ten na lewe skrzydło do Marka Pohlai po silnym strzale w krótki róg bramki zaskoczony Stańczyk wyjmowałkrążek z siatki. Od tej pory gra janowian nabierała właściwego rytmu iniewiele ponad dwie minuty później wynik na 2:0 podwyższył Rafał Bernackisilnym strzałem z niebieskiej. Kiedy wydawało się, że scenariuszkibiców sprawdzi się przypomniał o sobie niedawny ulubieniec miejscowejpubliczności Wojciech Wojtarowicz, który uwolnił sięspod opieki i w sytuacji sam na sam nie dał najmniejszych szansElżbieciakowi. Chwilę później nieuwagę janowian wykorzystał kolejny zbyłych graczy Janowa Wojciech Stachura, który znalazł się przed bramką zupełnie nie pilnowany i bez najmniejszych problemów doprowadził do wyrównania. Nie wiem czy zawodnicy byli zdenerwowani czy były kłopoty z motywacją, prowadzimy 2:0 i mecz wystarczyło kontrolować – zauważył trener janowian Jaroslav Lehocky.W dalszych minutach obraz gry zaczął przypominać pierwsze 20 min. Sporobyło niedokładności w grze zawodników obydwu drużyn, a sytuacjepodbramkowe powodowane głównie błędami w grze obronnej. Przełomowa dladzisiejszego spotkania okazała się 32 min. meczu, kiedy to w przeciąguzaledwie 20 sekund Naprzód stracił dwie bramki. Najpierw nie pilnowanyWojtarowicz wyprowadził swój zespół na prowadzenie, a kiedy janowianiezastanawiali się co się właściwie stało ponownie dwa metry przed bramką”Eli” znalazł się zupełnie nie pilnowany napastnik Unii. Tym razemModrzejewski nie zmarnował swojej szansy i silnym strzałem z klepkipodwyższył wynik na 4:2 dla oświęcimian. Sytuacja zmieniała sięjak w kalejdoskopie, najpierw nasz fatalny początek, na szczęścieotrząsnęliśmy się i udało nam się wyjść na dwubramkowe prowadzenie – powiedział w rozmowie z redaktorem weteran gości Waldemar Klisiak. Prowdziliśmy 2:0 później przespaliśmy kilkanaście minut, goście strzelili cztery bramki po naszych błędach – dodał Marek Pohl. W 35 min. rozmiary porażki zmniejszył jeszcze Viktor Kubenko, który odbity po strzale Najdka krążek skutecznie przeniósł nad siedzącym już na lodzie Stańczykiem.
Trzecia odsłona tociąg dalszy nieskładnej gry, a dekoncentracja zawodników widoczna jestna każdym kroku. W 51 min. niewybaczalny błąd popełnił Peter Tabacek, który wyłożył „gumę” wprost na kij wjeżdżającego do tercji gości Marka Pohla.Ten na pełnej szybkości potężnym strzałem z klepki zmusił dokapitulacji bezradnego w tej sytuacji golkipera Unii doprowadzając doremisu. Peter Tabacek to bardzo dobry gracz on wie, że popełnił ten błąd, to się zdarza nawet najlepszym – zauważył po meczu trener Josef Dobos.Ostatnie minuty były grą raczej zachowawczą, a zawodnicy każdej zdrużyn skupiali się na głównie na nie popełnianiu dalszych błędów wobronie. Najlepszą sytuację na przechylenie wyniku na korzyśćgospodarzy miał w 55 min. Marek Pohl, który znajbliższej odległości trzykrotnie próbował przenieść krążek nadparkanem Stańczyka,krążek jednakzostał nieprawidłowo nakrytyciałem wpolu bramkowym przez zawodnika Uniiza co sędzia główny dzisiejszychzawodów Maciej Pachucki podyktował rzut karny. W bramce gości na tę okoliczność zameldował się Zbigniew Szydłowski co okazało się być słusznym posunięciem gdyż Marian Kacirnie był w stanie pokonać rezerwowego bramkarza Unitów. Sytuacja tazemściła się 3 min. później kiedy po szybkim rajdzie prawą stroną Marek Modrzejewski strzałem z nadgarstka ustalił wynik spotkania.
Naprzód Janów – Unia Oświęcim 4:5 (0:0, 3:4, 1:1)
1:0 Pohl (Kacir, Słodczyk) 20:13
2:0 Bernacki (Najdek, Kubenko) 22:29 5/4
2:1 Wojtarowicz (Twardy) 23:59
2:2 Stachura (Bucek) 25:19
2:3 Wojtarowicz (Klisiak, Tabacek) 31:25
2:4 Modrzejewski (Bucek, Stachura) 31:45
3:4 Kubenko (Najdek, Bernacki) 34:34 5/4
4:4 Pohl 50:27
4:5 Modrzejweski (Bucek) 58:46
Naprzód: M.Elżbieciak– Gretka, Kurz; Salamon, Słowakiewicz, Jóźwik – Bernacki, Kulik; Pohl,Słodczyk, Kacir – Pawlak, Działo; Bouz, Kubenko, Najdek – Ł.Elżbieciak,Sowiński, Gryc;
Unia: Gallo, Kowalówka; Klisiak, Tabacek, Wojtarowicz – Cinalski, Modrzejewski, Stachura, Twardy, Połącarz, Bucek, Adamus, Obstarczyk, Krzemień, Bibrzycki, Szewczyk;
Kary: 14:14
Strzały: 38:31
Widzów: 700
AndRzeJ
Komentarze