Czekając na decyzję
Rozmowa ze SŁAWOMIREM KIEDEWICZEM, 36-letnim wychowankiem toruńskiego klubu, który ostatni raz założył koszulkę TKH w sezonie 2005/2006.
Ostatnie lata spędziłeś grając w Niemczech. Nie jest jednak zaskoczeniem fakt, że do sezonu przygotowujesz się razem z zawodnikami TKH. Tak było również wcześniej.
W minionym roku miałem przyjemność trenowania na lodzie z pierwszą drużyną Toruńskiego Klubu Hokejowego. Taki system na pewno jest lepszy, niż przygotowywanie się samemu. Do Niemiec wyjeżdżałem zawsze we wrześniu, wtedy musiałem być już gotowy do gry.
Czego można nauczyć się grając w lidze niemieckiej?
Jest to zupełnie inny hokej, stylem przypomina grę Kanadyjczyków. W mojej lidze poziom gry nie jest może superwysoki tak jak w DEL, ale jest to na pewno inna jakość. Gra jest szybsza, mniej kombinacyjna, więcej pada strzałów na bramkę i jest bardziej agresywna. Więcej gra się ciałem, w zasadzie na pograniczu faulu.
Grając w lidze regionalnej, w której występuje Twój zespół - EHC Troisdorf Dynamite, można zarobić?
Nie ukrywam, że jechałem tam tylko po to, aby zarobić pieniądze. Zakładam, że w hokeja grał będę jeszcze trzy, cztery lata, a może więcej, dlatego postanowiłem zarobić więcej. W Toruniu, pod tym względem bywało różnie. W Niemczech zarobić można było dwa, trzy razy więcej.
W Troisdorfie należałeś do grona najlepszych graczy. Wychwalali Ciebie działacze i koledzy z drużyny. Tamtejszy klub jest zainteresowany podpisaniem z Tobą umowy na kolejny sezon?
W pierwszym sezonie byłem piątym zawodnikiem rozgrywek, biorąc pod uwagę zdobyte punkty. Co sezon byłem najskuteczniejszym graczem swojej drużyny. Nie mogło być inaczej, gdyż działacze zatrudniając obcokrajowców, żądają wręcz tego. W klubie z Troisdorfu mam otwartą drogę. Jestem po wstępnych rozmowach, ale podpisanie umowy zostawiłem sobie na początek września. Z prezesem dobrze się znamy i tak się umówiliśmy. Zresztą wcześniej nie podpisuje się tam umów, choćby ze względu na oszczędności. Tam również kluby plajtują.
Nie tylko tamtejsi działacze są zainteresowani zatrudnieniem Twojej osoby, więc możliwe jest, że już tam nie wrócisz. Trener Tomasz Rutkowski widzi Ciebie w składzie. Nie jest tajemnicą, że prowadzisz rozmowy z TKH.
Przyznam szczerze, że chciałbym grać w Toruniu. Tutaj mam rodzinę, dziecko chodzi do szkoły. Cztery lata mnie nie było. Mimo pieniędzy, które można tam zarobić, gra w Niemczech jest uciążliwa. Trzeba jednak przyznać, że zarobki nie są milionowe. Nie jest tak, że po jednym sezonie można sobie ustawić życie na kilka lat. Zobaczymy jaka będzie moja przyszłość. Obecnie trenuję z toruńską drużyną. Jestem po pierwszych rozmowach z zarządem, ale jeszcze nie doszliśmy do porozumienia. Potrzeba trochę czasu. Jestem na „tak”, ale decyzja zależy od działaczy klubu.
Trzy sezony temu zdecydowałeś się opuścić Toruń. Od tego czasu sytuacja w tutejszym klubie diametralnie się zmieniła. Działacze muszą wręcz postawić na torunian, na swoich wychowanków.
Wydaje się, że TKH nie będzie należał do czołowych drużyn w lidze, chociaż nie jest to przesądzone. Różnie się zdarza. Od dwóch tygodni pracuję z tą drużyną. Uważam, że trener jest bardzo dobry. Wie co robi, ma określony plan, wprowadza dobrą atmosferę, ale również ma wymagania w stosunku do zawodników. Do sezonu każdy z nas będzie dobrze przygotowany. Trener Rutkowski przekonuje mnie, namawia do tego, abym tutaj zagrał. To jednak nie jest moja decyzja. Fajnie, że chciałby na mnie postawić. Grając w podstawowym składzie mógłbym wiele pomóc.
Obok Jarosława Dołęgi i Przemysława Bomastka byłbyś najbardziej doświadczonym napastnikiem w drużynie.
Ludzie wokół twierdzą, że drużyna może walczyć o utrzymanie w lidze, bronić się przed spadkiem. Nie wierzę w to. Liga będzie prawdopodobnie tak skonstruowana, że wygrywając kilka meczów na początku sezonu, można być pewnym miejsca w środku tabeli. Chłopacy trenują sumiennie, ja również. Nie chcę jeszcze kończyć przygody z hokejem, chciałbym pomóc i tutaj grać.
Podobno Twój brat - Łukasz - również jest zainteresowany pracą w Toruńskim Klubie Hokejowym.
To prawda. Łukasz jest w Polsce, przyjechał wraz z rodziną na przyjęcie. Wiem, że chciałby wrócić na stałe i pracować w klubie, być może jako szkoleniowiec.
Nowości - Dariusz Łopatka
Komentarze