Play-off NHL: Czesi bohaterami. Sharks i Bruins potrzebują jednego kroku (WIDEO)
Już tylko po jednej wygranej brakuje drużynom San Jose Sharks i Boston Bruins, by awansować do finałów konferencji play-offów NHL. Obu zespołom zwycięstwa w spotkaniach numer 5 swoich serii zapewnili tej nocy napastnicy z Czech.
San Jose Sharks nad ranem polskiego czasu w piątym spotkaniu półfinału konferencji zachodniej pokonali przed własną publicznością Colorado Avalanche 2:1 i w całej serii wyszli na prowadzenie 3-2. "Rekiny" po tym, jak w meczu numer 4 nie znalazły sposobu na pokonanie bramkarza rywali Philippa Grubauera, tym razem strzelały znacznie częściej od rywali, ale bardzo długo to znów Niemiec był górą. A do tego to goście z Denver wyszli na prowadzenie w 38. minucie.
Tyson Jost miał wówczas dużo szczęścia, a jego pierwszy gol w play-offach NHL nie przejdzie do historii jako najpiękniejszy. Napastnik "Lawiny" ruszył agresywnie na bramkę po skutecznej interwencji bramkarza rywali Martina Jonesa, a próbujący wybić krążek Brent Burns trafił Josta w nogę, co spowodowało, że krążek ostatecznie wylądował między słupkami. Gol dający przyjezdnym prowadzenie padł w dość nieoczekiwanym momencie, bo już w równych składach zaraz po dwóch kolejnych zmarnowanych, bardzo słabych grach w przewadze. W tej drugiej Avalanche nie oddali żadnego strzału, podczas gdy ich rywale w osłabieniu uderzali na bramkę dwukrotnie.
Ale jeszcze przed końcem drugiej tercji "Rekiny" wyrównały właśnie grając w przewadze. Najlepszy snajper tych play-offów Logan Couture oddał strzał, ale tym razem to nie jego nazwisko znalazło się na liście strzelców. Krążek po drodze dotknął bowiem jeszcze Tomáš Hertl i na 20 sekund przed końcem tercji zrobiło się 1:1. Czeski napastnik został później głównym bohaterem wieczoru, bo to on także przesądził o wygranej Sharks. W 47. minucie w zamieszaniu podbramkowym sprytnie wepchnął krążek do bramki Grubauera i - jak się później okazało - ustalił wynik, bo więcej bramek już tego wieczoru w SAP Center w San Jose nie padło. Hertl jest już samodzielnym wiceliderem klasyfikacji strzelców rozgrywek o Puchar Stanleya, a po raz drugi przesądził o wygranej swojego zespołu. Wczoraj strzelał aż 8 razy i wygrał 14 z 21 wznowień. W całych play-offach więcej razy od niego z pojedynków w kołach bulikowych jako zwycięzca wychodził tylko Patrice Bergeron z Boston Bruins.
Drużynie Avalanche niewiele dało 37 skutecznych interwencji Grubauera, bo i tak zjeżdżał on z lodu jako pokonany. Zanim padły gole zaliczone, Niemiec skapitulował także w pierwszej tercji po strzale Kevina Labanca. W tamtej sytuacji jednak kolega klubowy Labanca Timo Meier chwilę wcześniej przypadkowo uderzył wysoko uniesionym kijem Mikko Rantanena i gospodarze nie tylko nie mieli prowadzenia, ale jeszcze musieli się bronić w osłabieniu, bo Szwajcar dostał karę. Zespół z Denver jednak także tej przewagi nie wykorzystał. W półfinale konferencji zamienił na gole tylko 2 z 17 okazji do gry w liczebniejszym składzie.
Wczoraj na fatalną grę gości w przewagach miała duży wpływ także słaba postawa największych ofensywnych gwiazd, wyłączonych z gry głównie przez Burnsa i Marc-Édouarda Vlasica. Nathan MacKinnon i Rantanen są współliderami klasyfikacji punktowej play-offów, a ten pierwszy punktował w ośmiu poprzednich spotkaniach. Tym razem jednak oddał tylko jeden celny strzał, a obaj zostali bez punktu, podobnie jak kapitan Gabriel Landeskog. Cały tercet w światło bramki łącznie strzelał tylko pięć razy. Ich kolejnych dziewięć uderzeń rywale zablokowali. - Nie mieliśmy zbyt wielu strzałów - przyznał MacKinnon po meczu. - Teraz trzeba o tym zapomnieć, bo musimy wygrać następny mecz u siebie. I tyle. W ostatnich latach w takich sytuacjach drużynie "Lawiny" nie szło jednak najlepiej, bo przed własną publicznością przegrała sześć z rzędu spotkań, które mogły ją wyeliminować z rywalizacji, w tym dwa z Sharks. Po raz ostatni udało jej się wygrać taki mecz ostatniej szansy w 2004 roku, też z "Rekinami" w spotkaniu numer 4 półfinału konferencji zachodniej. Później jednak u siebie przegrała mecz nr 6. Wczoraj od tamtego wieczoru minęło dokładnie 15 lat.
Trener drużyny z San Jose Peter DeBoer przestrzega jednak przed zbyt wczesnym świętowaniem awansu do finału konferencji, zwłaszcza że ma w pamięci okoliczności, w jakich jego zespół odwracał losy rywalizacji z Vegas Golden Knights w pierwszej rundzie play-offów. - To będzie bardzo ważny mecz dla Colorado. Wiemy, jak my podchodziliśmy do trzech meczów "eliminacyjnych" z Vegas i wiemy, że oni dadzą z siebie wszystko - mówi. - Postawiliśmy się w całkiem dobrej sytuacji, ale nadal mamy dużo pracy i trzeba ją jeszcze wykonać, żeby awansować.
San Jose Sharks - Colorado Avalanche 2:1 (0:0, 1:1, 1:0)
0:1 Jost 37:01
1:1 Hertl - Couture - E. Karlsson 39:40 (w przewadze)
2:1 Hertl - Vlasic - Donskoi 46:26
Strzały: 39-22.
Minuty kar: 6-10.
Widzów: 17 562.
Stan rywalizacji: 3-2. Szósty mecz w nocy z poniedziałku na wtorek w Denver.
Bliżej gry z Carolina Hurricanes o mistrzostwo Wschodu są Boston Bruins, którzy tej nocy w piątym meczu półfinału konferencji pokonali Columbus Blue Jackets 4:3. Mecz miał szaloną końcówkę, bo przez jego pierwsze 44 minuty padł tylko jeden gol, a w ostatnich 16 jeszcze sześć. Decydujące trafienie dla Bruins w przedostatniej minucie było dziełem krytykowanego regularnie w tych play-offach za dużą liczbę strat Davida Pastrňáka, który wcześniej także trafił na 3:1 dla swojego zespołu, ale zanim zdobył zwycięskiego gola, Blue Jackets zdołali wyrównać. Podobnie jak jego rodak Hertl, czeski napastnik dwoma golami poprowadził więc swój zespół do zwycięstwa. Pastrňák, który razem z Braydenem Schennem z St. Louis Blues jest najczęściej gubiącym krążek napastnikiem w tegorocznej rywalizacji o Puchar Stanleya, w dwóch ostatnich meczach strzelił trzy gole. Wcześniej miał tyle samo w 10 poprzednich spotkaniach tych play-offów, ale z sześcioma trafieniami jest najlepszym snajperem "Niedźwiedzi". Brad Marchand zdobył bramkę i zaliczył dwie asysty, a do siatki w zwycięskim zespole trafił także David Krejčí. Przed szóstym meczem serii, który odbędzie się w Columbus w nocy z poniedziałku na wtorek polskiego czasu, Bruins prowadzą 3-2. W historii Pucharu Stanleya 75,8 % drużyn, które na tym etapie rywalizacji znajdowały się w takiej sytuacji, awansowało do kolejnej rundy.
Boston Bruins - Columbus Blue Jackets 4:3 (0:0, 1:0, 3:3)
1:0 Krejčí - DeBrusk - Backes 21:39
2:0 Marchand - Clifton - Bergeron 44:51
2:1 Jones - Werenski - Atkinson 50:33
3:1 Pastrňák - Marchand 51:16
3:2 Dzingel - Duchene - Savard 52:07
3:3 Kukan - Panarin - Anderson 53:58
4:3 Pastrňák - Marchand - Carlo 58:32
Strzały: 36-36.
Minuty kar: 4-4.
Widzów: 17 565.
Stan rywalizacji: 3-2. Szósty mecz w nocy z poniedziałku na wtorek w Columbus.
Komentarze