NHL: Bruins zatrzymani w Pittsburghu (WIDEO)
Każda seria kiedyś się kończy. Tym razem w Pittsburghu zatrzymana została druga najdłuższa w historii Boston Bruins passa meczów ze zdobytym punktem.
Bruins przylecieli do Pittsburgha mając za sobą 6 kolejnych zwycięstw, 13 wygranych w 14 ostatnich spotkaniach i wreszcie 19 kolejnych gier bez porażki w regulaminowym czasie. Takiej passy nie mieli od II wojny światowej. Ale gdy wyjechali na lód, to przypominali boksera broniącego mistrzowskiego pasa, który został od pierwszych sekund zarzucony gradem ciosów przez odważnego pretendenta. W pierwszej tercji Penguins całkowicie zdominowali mecz. Już w 2. minucie Nick Bjugstad wepchnął krążek do bramki, a w pewnym momencie w strzałach było 13-3 dla gospodarzy. Co więcej, jeszcze w pierwszej odsłonie goście stracili drugiego gola w momencie, w którym wydawało się, że będą mogli odrobić straty.
Obrońca Penguins Justin Schultz siedział wówczas na ławce kar za wystrzelenie krążka z własnej tercji poza taflę. "Pingwiny" są zespołem, który w tym sezonie stracił najwięcej goli grając w przewadze, ale tym razem to oni skarcili rywala w swoim osłabieniu. Teodors Bļugers przejął krążek we własnej tercji i wysłał w bój Jareda McCanna, który posadził na lód bramkarza przyjezdnych Jaroslava Haláka i podwyższył na 2:0.
Z przewagi gospodarzy Bruins otrząsnęli się w drugiej tercji i wrócili do gry. W 25. minucie zagrali już w liczebniejszym składzie tak, jak trzeba i David Krejčí sprytnym strzałem z ostrego kąta zdobył bramkę kontaktową. I gdy wydawało się, że goście doprowadzą do remisu, to stracili kolejnego gola. Mieli kilka świetnych okazji, by zdobyć drugą bramkę, ale Matt Murray między słupkami w ekipie gospodarzy spisywał się znakomicie. A gdy Brandon Carlo wylądował na ławce kar, Penguins znów swoich rywali skarcili.
Także za lekką naiwność w walce o wyrównującego gola, bo gdy Bruins w osłabieniu wyszli z kontrą, to do przodu ruszyli nie tylko napastnicy Brad Marchand i Patrice Bergeron, ale zapędził się także obrońca Zdeno Chára. Tymczasem podanie Marchanda do Bergerona było niecelne i Penguins poszli ze swoją akcją 2 na 1. Sidney Crosby podał do Jake'a Guentzela, a ten podwyższył na 3:1. To był kluczowy moment meczu, bo Bruins, którzy przed golem wydawali się być bliżej wyrównania, już się nie podnieśli.
W ostatnich spotkaniach często odwracali wynik rywalizacji w samych końcówkach i również tym razem podjęli taką próbę. Na nieco ponad 2 minuty przed końcem meczu trener Bruce Cassidy wycofał z bramki Haláka i przyniosło to częściowy efekt. Obrońca John Moore mocnym strzałem z dystansu zmniejszył bowiem straty do jednego gola. Ale kolejnego cudu Bruins nie było. Wynik na 4:2 dla Penguins ustalił strzałem do pustej bramki Jared McCann.
McCann i Bjugstad trafili do Pittsburgha 1 lutego w wymianie za Dericka Brassarda i Rileya Sheahana oraz trzy wybory w drafcie z Florida Panthers. Wczoraj strzelili razem 3 gole. Zwłaszcza McCann wzniósł ostatnio swoją grę na wyższy poziom, występując w jednym ataku z Sidneyem Crosbym. Ale obok tej dwójki bohaterem "Pingwinów" był Murray, który obronił 39 z 41 strzałów rozpędzonych rywali i dał swojej drużynie szansę na zwycięstwo wieloma znakomitymi interwencjami w trudnych sytuacjach.
"Pingwiny" zwycięstwo okupiły kontuzją skrzydłowego drugiej formacji Zacha Aston-Reese'a. Ale i tak było warto, bo z 83 punktami udało im się wrócić na premiowane awansem do play-offów bez względu na zdobycz punktową trzecie miejsce w dywizji metropolitalnej. I przerwać serię drużyny z Bostonu, która w ostatnich dniach wydawała się grać najlepszy hokej w NHL. Choć, przynajmniej według swoich deklaracji, nie wszyscy zawodnicy gospodarzy o tym wiedzieli. - Nawet nie wiedziałem, że mieli taką serię - powiedział obrońca "Pens" Jack Johnson po meczu. - W ogóle o tym nie rozmawialiśmy i szczerze mówiąc wcale nas to nie obchodziło. To było oczywiście nasze najważniejsze zwycięstwo, bo każde ostatnie jest zawsze najważniejsze. A poza tym sytuacja w tabeli jest bardzo wyrównana.
Bruins także kończyli mecz osłabieni. Na początku drugiej tercji Matt Grzelcyk został przy bandzie zaatakowany przez Patrica Hörnqvista. Najbardziej ucierpiała ręka obrońcy gości. Po meczu trener Cassidy mówił, że prześwietlenie nie wykazało żadnego złamania, ale nie wiadomo, kiedy Grzelcyk będzie mógł wrócić do gry. Drużyna z Bostonu z 93 punktami nadal jest druga w dywizji atlantyckiej i ma drugą największą liczbę punktów w całej NHL. Jej zawodnicy wiedzieli, że kiedyś w końcu muszą przegrać w regulaminowych trzech tercjach. Poprzednio zdarzyło im się to 19 stycznia. Teraz jednak liczą na rozpoczęcie kolejnej serii.
- Myślę, że możemy być z tej serii dumni, ale nie możemy się czuć usatysfakcjonowani - powiedział John Moore po spotkaniu. - We wtorek gramy kolejny mecz i zaczynamy od nowa. To jest naprawdę szczególne w tej grupie ludzi. Każdy z nas oczekuje wiele od innych i we wtorek wracamy do pracy.
Pittsburgh Penguins - Boston Bruins 4:2 (2:0, 1:1, 1:1)
1:0 Bjugstad - Hörnqvist - Simon 01:33
2:0 McCann - Bļugers 13:54 (w osłabieniu)
2:1 Krejčí - Heinen - Marchand 24:32 (w przewadze)
3:1 Guentzel - Crosby - Pettersson 36:32 (w przewadze)
3:2 Moore - Coyle - Heinen 58:59 (bez bramkarza)
4:2 McCann - Guentzel 59:39 (pusta bramka)
Strzały: 37-41.
Minuty kar: 10-10.
Widzów: 18 578.
Florida Panthers rozbili przedostatni w całej konferencji zachodniej i w dywizji atlantyckiej zespół Detroit Red Wings 6:1. Rzadko zdarza się, by w jednym meczu dwóch graczy strzelało swoje pierwsze gole w NHL. Taki przypadek miał właśnie miejsce wczoraj w ekipie z Sunrise. Obrońca Josh Brown w 24. występie w lidze otworzył swoje bramkowe konto, a później na listę strzelców wpisał się też skrzydłowy Dryden Hunt, który trafił do NHL z pominięciem draftu. Po golu i asyście dla zwycięzców zaliczyły ich największe ofensywne gwiazdy - rozgrywający mecz nr 400 w NHL Aleksander Barkov i Jonathan Huberdeau, Jamie McGinn zdobył zwycięską bramkę, a trafił też Frank Vatrano. McGinn po raz pierwszy w 87. występie w barwach Panthers strzelił dla tej drużyny zwycięskiego gola. Jego zespół po drugim kolejnym zwycięstwie ma 72 punkty i zajmuje piąte miejsce zarówno w dywizji atlantyckiej, jak i klasyfikacji "dzikiej karty" w konferencji wschodniej. Do pozycji dającej awans do play-offów na koniec sezonu traci 7 punktów. Red Wings mają 58 "oczek" i żadnych realnych nadziei na kwalifikację do rozgrywek postsezonowych.
Najdłuższą trwającą zwycięską serię w NHL mają aktualnie Washington Capitals. Obrońcy Pucharu Stanleya wczoraj pokonali 3:1 Winnipeg Jets w meczu liderów dywizji i odnieśli już siódme kolejne zwycięstwo. Ciekawostką jest fakt, że w drugim spotkaniu z rzędu bramki dla Capitals zdobywali tylko gracze ze Skandynawii. Tak jak w piątkowym starciu z New Jersey Devils do siatki trafili: Szwed Nicklas Bäckström oraz Duńczyk Lars Eller, a trzecim strzelcem tym razem był nie André Burakovsky, a inny Szwed, Carl Hagelin. Ten ostatni, wychodząc z ławki kar dostał perfekcyjne podanie lobem od Nica Dowda za plecy obrońców rywali i pokonał rozgrywającego dwusetny mecz w NHL Connora Hellebuycka. Był to jego pierwszy zwycięski gol w barwach Capitals, do których przeniósł się w listopadzie ubiegłego roku z Los Angeles Kings. Zastępujący w bramce "Stołecznych" odpoczywającego Bradena Holtby'ego Pheonix Copley obronił 33 strzały. W 50. minucie krążek spomiędzy jego parkanów krążek do bramki skierował Bryan Little, ale sędziowie gola nie zaliczyli, orzekając o przeszkadzaniu bramkarzowi. Ta decyzja została utrzymana po analizie wideo przeprowadzonej na wniosek trenera "Odrzutowców" Paula Maurice'a. Drużyna Capitals ma na koncie 89 punktów i umocniła się na prowadzeniu w dywizji metropolitalnej. Jets, z 84 "oczkami", utrzymali pierwsze miejsce w dywizji centralnej.
Zwycięski gol Carla Hagelina po podaniu lobem od Nica Dowda
Dwie serie za jednym zamachem zostały przerwane w Calgary w meczu dwóch zespołów dywizji Pacyfiku. Miejscowi Flames pokonali Vegas Golden Knights 6:3, przerywając zarówno swoją passę czterech porażek, jak i sześciomeczową zwycięską serię rywali. "Płomienie" miały ostatnio swoje problemy, które spowodowały, że straciły prowadzenie w dywizji i całej konferencji zachodniej na rzecz San Jose Sharks, ale już po jednym dniu udało im się pierwsze miejsce odzyskać. Do zwycięstwa poprowadził ich duet napastników drugiej formacji Matthew Tkachuk - Mikael Backlund, który strzelił aż 5 z 6 goli. Ten pierwszy popisał się hat trickiem i zaliczył asystę, a drugi dwukrotnie trafił i raz asystował. Towarzyszący im w drugiej formacji Michael Frolík asystował 4 razy, a swoją bramkę zdobył także występujący w czwartym ataku Andrew Mangiapane. 21-letni Tkachuk pierwszy raz w NHL strzelił 3 gole w jednym meczu. Jego słynny ojciec, Keith Tkachuk, swojego pierwszego hat tricka w najlepszej lidze świata także zaliczył w wieku 21 lat, ale był o 120 dni starszy. Flames mają 91 punktów i znów prowadzą w dywizji oraz konferencji, ale ekipę Sharks wyprzedzają tylko o jedno "oczko", mając rozegrane o jedno spotkanie więcej. Golden Knights w tej samej dywizji Pacyfiku są na trzecim miejscu z dorobkiem 81 punktów.
W derbach Kalifornii na dnie tabeli konferencji zachodniej Los Angeles Kings pokonali Anaheim Ducks 3:2. Rozgrywający swój drugi mecz w NHL Szwed Carl Grundström po raz drugi trafił do siatki i tym razem na wagę zwycięstwa dla "Królów". Dzień wcześniej wpisał się na listę strzelców w swoim debiucie w tej lidze przeciwko Arizona Coyotes. Grundström ma na razie stuprocentową skuteczność strzałów w NHL, bo 2 strzały dały mu 2 gole. Wczoraj bramki dla zwycięzców zdobyli także znacznie bardziej doświadczeni: Dustin Brown i Kyle Clifford. Wcześniej bramkarz Kings Jonathan Quick sprezentował rywalom gola, tracąc krążek za bramką na rzecz Ryana Getzlafa, który podał do Daniela Spronga, a ten trafił do siatki. Clifford ma 8 bramek w tym sezonie i jest to jego najlepszy wynik w karierze w NHL. Jego drużyna pozostaje ostatnia w konferencji zachodniej, ale ma teraz 58 punktów. Ducks nadal mają 63 i zarówno w dywizji Pacyfiku, jak i konferencji są przedostatni, tylko przed swoimi wczorajszymi rywalami.
Gol Daniela Spronga po fatalnym błędzie Jonathana Quicka
Komentarze