NHL: Więcej niż pierwszy atak (WIDEO)
Pierwszy atak Colorado Avalanche był lepszy od pierwszego ataku Calgary Flames w wyczekiwanym starciu dwóch czołowych formacji ofensywnych hokejowego świata. Ale to "Płomienie" cieszyły się ze zwycięstwa.
Rozegrany tej nocy w Calgary mecz miejscowych Flames z Avalanche zapowiadano jako rywalizację dwóch być może najlepszych obecnie ataków w NHL. Gospodarze wystawili do boju formację Johnny Gaudreau - Sean Monahan - Elias Lindholm, a goście Gabriel Landeskog - Nathan MacKinnon - Mikko Rantanen. Ten drugi tercet oddał łącznie aż 23 strzały, strzelił 2 gole i zaliczył dwie asysty. Pierwsza linia gospodarzy odpowiedziała zaledwie dwoma uderzeniami na bramkę, jednym golem Lindholma i dwiema asystami Gaudreau, ale to ona cieszyła się ze zwycięstwa.
Flames zademonstrowali po raz kolejny w tym sezonie, jak szeroki mają wachlarz możliwości ofensywnych. To pierwszy od 23 lat zespół, którego aż czterech zawodników po 45 meczach w sezonie uzbierało przynajmniej 50 punktów. Tej nocy już w 11. minucie prowadzili 2:0 po golach środkowych drugiego i trzeciego ataku: Mikaela Backlunda i Marka Jankowskiego. Ale goście zdołali jeszcze przed końcem pierwszej tercji wyrównać trafieniami MacKinnona i Erika Johnsona. Ani na moment przyjezdni nie potrafili jednak wyjść na prowadzenie.
W 33. minucie po raz pierwszy i jedyny na listę strzelców wpisał się gracz pierwszego ataku Flames. Po strzale Lindholma w przewadze zrobiło się 3:2. Szwed już po 45 meczach sezonu ma na koncie 21 goli, podczas gdy wcześniej jego rekord kariery wynosił 17 trafień w jednych rozgrywkach. W 50. minucie najpiękniejszego gola meczu dorzucił Michael Frolík. Po wrzuceniu krążka pod bramkę przez Marka Giordano Czech idealnie w powietrzu dostawił do "gumy" kij i zupełnie zmienił jej tor lotu. Giordano w całym meczu zaliczył 3 asysty. Goście po wycofaniu bramkarza w ostatniej minucie zdobyli bramkę kontaktową po strzale Rantanena, ale wynik na 5:3 strzałem do pustej bramki ustalił jeszcze później Matthew Tkachuk.
Pierwszy atak Avalanche był niezwykle aktywny w ofensywie. Zwłaszcza Landeskog, który oddał aż 12 strzałów na bramkę Davida Ritticha. To rekord tego sezonu. Żaden zawodnik NHL nie strzelał w obecnych rozgrywkach w jednym meczu częściej. A cały atak nazywany "MGM" oddał więcej strzałów niż zaledwie 16 wyprowadzonych przez gospodarzy, choć warto zwrócić uwagę, że w trakcie meczu trener Jared Bednar zmienił ustawienie i na pewien czas rozdzielił swoje gwiazdy. Ale Flames pokazali swoim rywalom, że mają znacznie więcej możliwości ofensywnych niż tylko jedna formacja i że potrafią być niezwykle skuteczni.
To nie był najlepszy mecz gospodarzy, ale wobec słabej dyspozycji bramkarza rywali Siemiona Warłamowa, który wpuścił 4 z 15 strzałów, wystarczył do odniesienia zwycięstwa. Gracze "Płomieni" wracali wczoraj do swojej hali po serii czterech meczów wyjazdowych. Ich trener Bill Peters przyznał po meczu, że zawsze obawia się pierwszego spotkania po powrocie. - Trochę się baliśmy tego meczu, bo te pierwsze spotkania zwykle są trudne - skomentował Peters. - Wiedzieliśmy, że oni mają wielu szybkich zawodników, a niestety naszymi stratami krążka pozwalaliśmy się im rozpędzić. Ale udało nam się "wyszarpać" to zwycięstwo. Gol na 3:2 w przewadze był bardzo ważny.
Flames z dorobkiem 60 punktów utrzymali prowadzenie w konferencji zachodniej. Lepsi od nich w całej lidze są tylko gracze Tampa Bay Lightning. Z kolei Avalanche z 48 "oczkami" zajmują czwartą pozycję w dywizji centralnej. W końcówce w boksie gości doszło do nieporozumienia między MacKinnonem a trenerem Jaredem Bednarem. Gwiazdor "Lawiny" rzucił bidonem i krzyczał do swojego szkoleniowca m.in. żeby wykonywał swoją pracę. - Daliśmy z siebie dużo i wiele rzeczy robimy dobrze, ale teraz musimy znaleźć sposób na wygrywanie - skomentował po meczu Landeskog. - Nie jest tak, że nie pracujemy czy nie próbujemy wygrywać, ale po prostu nam się to ciągle nie udaje.
Calgary Flames - Colorado Avalanche 5:3 (2:2, 1:0, 2:1)
1:0 Backlund - Neal - Gaudreau 05:34
2:0 Jankowski - Bennett - Giordano 10:29
2:1 MacKinnon - Landeskog - Rantanen 16:32
2:2 Johnson - Calvert - Jost 19:41
3:2 Lindholm - Giordano - Gaudreau 32:57 (w przewadze)
4:2 Frolík - Giordano - Brodie 49:14
4:3 Rantanen - Landeskog 59:22 (bez bramkarza)
5:3 Tkachuk - Brodie - Ryan 59:50 (pusta bramka)
Strzały: 16-35.
Minuty kar: 8-4.
Widzów: 18 220.
Zespół Nashville Predators wrócił na prowadzenie w dywizji centralnej dzięki zwycięstwu 4:3 po dogrywce nad Chicago Blackhawks. Bohaterem "Drapieżników" był rozgrywający swój drugi mecz po kontuzji Filip Forsberg. Szwed, który wcześniej z powodu urazu opuścił 17 meczów, strzelił dwa gole, w tym zwycięskiego w dodatkowej części meczu. Do bramki Blackhawks trafił także jego rodak Viktor Arvidsson i Colton Sissons. Do dogrywki doszło, ponieważ drużyna z Nashville wcześniej straciła swoje dwubramkowe prowadzenie ze stanu 3:1. Podopieczni Petera Laviolette'a mają 57 punktów i w tabeli dywizji centralnej wyprzedzają Winnipeg Jets o jedno "oczko", ale rozegrali już o trzy spotkania więcej od "Odrzutowców". Blackhawks z 40 punktami są w tej samej dywizji przedostatni.
W meczu dwóch pogrążonych w głębokim kryzysie zespołów Ottawa Senators po dogrywce pokonali Anaheim Ducks 2:1. Obie ekipy przystąpiły do tego spotkania z seriami 8 porażek. Pierwszy w NHL gol strzelony w dogrywce przez Colina Wilsona sprawił, że zakończyła się passa "Senatorów". Wcześniej przeciwko swojej byłej drużynie trafił także Bobby Ryan, którego Ducks wybrali w drafcie 2005 z numerem 2, tylko za Sidneyem Crosbym. Z kolei bramkarz "Sens" Anders Nilsson obronił 32 strzały i odniósł pierwsze zwycięstwo w barwach drużyny ze stolicy Kanady po transferze z Vancouver Canucks. Jego drużyna z 37 punktami uciekła z ostatniego miejsca w całej lidze, zrzucając na nie Philadelphia Flyers. Seria 9 porażek jest najdłuższą w historii klubu z Anaheim. Wcześniej w 1996 i 2005 roku zespół z Kalifornii przegrał 8 kolejnych spotkań. 46 punktów jednak nadal daje mu czwarte miejsce w dywizji Pacyfiku i drugie, premiowane awansem do play-offów w klasyfikacji "dzikiej karty" w konferencji zachodniej.
TABELE
Komentarze