NHL: Kuczerow i Lightning zatrzymani w Kalifornii (WIDEO)
Dobiegła końca wspaniała seria Tampa Bay Lightning. Najlepszy zespół tego sezonu znalazł pogromcę w San Jose, a fatalny wieczór miał lider klasyfikacji punktowej NHL Nikita Kuczerow.
Lightning od 29 listopada ubiegłego roku punktowali w 16 kolejnych meczach, wygrywając 15 z nich. Pozwoliło im to uciec grupie pościgowej w tabeli aż na 12 punktów. Ale każda seria kiedyś się kończy, a ta dobiegła końca rano polskiego czasu w San Jose, gdzie "Błyskawica" uległa miejscowym Sharks 2:5.
Goście już w pierwszej tercji dostali od gospodarzy dwa mocne ciosy w odstępie zaledwie 34 sekund. Najpierw kandydujący wciąż do gry w Meczu Gwiazd NHL Logan Couture wykorzystał złe ustawienie graczy lidera w obronie i po raz pierwszy pokonał Andrieja Wasilewskiego, a później wybrany już do Meczu Gwiazd Joe Pavelski podwyższył na 2:0. Przy tym drugim golu fatalny błąd popełnił znakomicie spisujący się dotąd w tym sezonie Ryan McDonagh, który w tercji obronnej podał wprost na kij Brenta Burnsa, a ten obsłużył podaniem Pavelskiego. Amerykanin w trudnej pozycji idealnie ustawił swój kij, by skierować "gumę" do siatki.
Lightning zdołali co prawda jeszcze w pierwszej tercji odpowiedzieć golem Victora Hedmana, ale na każdą ich odpowiedź tego wieczoru gospodarze mieli swoją. Evander Kane w 25. minucie w przewadze precyzyjnym strzałem w "okienko" bramki podwyższył na 3:1. To był jego gol numer 199 w NHL, a w trzeciej tercji dołożył jubileuszowego, podwyższając na 4:2, bo wcześniej drugą bramkę gości, a swoją pierwszą w tym sezonie zdobył Michaił Siergaczow. Wynik w 53. minucie na 5:2 ustalił strzałem z bliska Lukáš Radil.
Zwycięstwo drużyny z San Jose jest tym bardziej godne podziwu, że musi się ona zmagać z dużymi problemami kadrowymi w obronie. Dość wspomnieć, że w ciągu ostatniego tygodnia z powodu kontuzji straciła trzech podstawowych obrońców. Radim Šimek doznał wstrząśnienia mózgu po wejściu Sama Bennetta w rozgrywanym w sylwestrowy wieczór meczu z Calgary Flames, a Justin Braun i Marc-Édouard Vlasic w środę opuścili z urazami mecz z Colorado Avalanche. Tak przetrzebiona defensywa z debiutującym w NHL, wezwanym z AHL Jacobem Middletonem, wczoraj potrafiła ograniczyć liczbę strzałów najskuteczniejszego zespołu ligi do 20 oraz kompletnie zneutralizować lidera klasyfikacji punktowej ligi Nikitę Kuczerowa.
Rosjanin w połowie sezonu miał 69 punktów, co nie udało się dotąd nikomu w XXI wieku, ale wczoraj rozegrał chyba najgorszy mecz w tych rozgrywkach. Nie tylko nie punktował, ale nawet nie oddał ani jednego celnego strzału na bramkę Martina Jonesa czy Aarona Della, który go w drugiej tercji na chwilę zastąpił po problemach ze sprzętem. Z tafli zjeżdżał z fatalnym wynikiem -4 w statystyce +/-. Był na lodzie przy wszystkich golach "Rekinów" strzelonych w równych składach. Wcześniej tylko raz w swojej sześcioletniej karierze w NHL Kuczerow zaliczył -4. Przed wczorajszym meczem miał serię 12 kolejnych występów z punktem, w których zdobył łącznie 27 "oczek".
W związku z problemami kadrowymi w obronie Sharks, "nadgodziny" wyrabiały wczoraj na lodzie dwie największe gwiazdy formacji defensywnej: Brent Burns i Erik Karlsson. Ten pierwszy był na tafli najdłużej w sezonie, bo przez 30 minut i 45 sekund. Asystował trzykrotnie i w ten sposób zapracował na miano pierwszej gwiazdy meczu. Brodaty defensor "Rekinów" często ma problemy ze stratami, ale tym razem nie zaliczył ani jednej, a co więcej, miał 3 odbiory krążka i zablokował 3 strzały rywali. Karlsson grał przez 29 minut i 15 sekund. Gdyby nie fakt, że obaj spędzili na lodzie razem nieco ponad 6 i pół minuty, to składałoby się to na całe 60 minut. Przez ponad 22 minuty, czyli najdłużej w sezonie, był na tafli inny obrońca Brenden Dillon.
- Wiedzieliśmy, że grając z najlepszą drużyną w lidze potrzebujemy takich występów naszych najlepszych zawodników i właśnie to od nich dostaliśmy - powiedział po meczu trener Sharks Peter DeBoer. - Zwłaszcza Karlsson (Erik - przyp. red.) i Burns zagrali świetnie, podobnie Brenden Dillon. Martin Jones miał też kilka znakomitych interwencji. Ogólnie to był nasz bardzo solidny mecz. Drużyna z San Jose ma 53 punkty i zajmuje trzecie miejsce w dywizji Pacyfiku.
Lightning, którzy ostatnio nie zdobyli punktu w spotkaniu NHL 27 listopada ubiegłego roku, nadal nie są zagrożeni na prowadzeniu w ligowej tabeli. Mają obecnie 66 "oczek" i o 10 wyprzedzają mogących się pochwalić drugim najlepszym dorobkiem Calgary Flames oraz Toronto Maple Leafs. - Wiecie co, przez 16 czy 17 kolejnych meczów każdy wieczór był nasz, a ten po prostu nie był - powiedział po spotkaniu dziennikarzom trener gości Jon Cooper, który dodał, że jego zespół kończący trzymeczową serię wyjazdową w Kalifornii był zmęczony. Lightning zagrali 7 z ostatnich 9 meczów na wyjazdach, wszystkie z drużynami konferencji zachodniej - Od połowy meczu było widać, że jesteśmy zmęczeni. Nie tylko tym wyjazdem do Kalifornii, ale w ogóle ostatnio mieliśmy dużo podróży ze wschodu na zachód i z powrotem. A poza tym trzeba oddać rywalom, że zagrali bardzo dobry mecz - powiedział.
San Jose Sharks - Tampa Bay Lightning 5:2 (2:1, 1:1, 2:0)
3:2 Siergaczow - Joseph - Callahan 24:53
4:2 Kane - Dillon 45:18
5:2 Radil - Meier - Burns 52:20
Minuty kar:
Widzów: 17 562.
Ładny gol Matta Duchene'a po minięciu bramkarza
Nashville Predators wygrali w Montrealu z miejscowymi Canadiens 4:1. Dwukrotnie do bramki gospodarzy trafił Craig Smith, a po razie Mattias Ekholm i Viktor Arvidsson. Ten ostatni strzelał już w ostatniej minucie, gdy Carey Price taflę opuścił. W zespole gości 27 skutecznych interwencji zaliczył bramkarz Juuse Saros. Podający przy obu golach Smitha P.K. Subban osiągnął granicę 300 asyst w NHL akurat w meczu przeciwko drużynie, która w 2007 roku wybrała go do NHL i w której spędził w tej lidze 7 pierwszych sezonów. Na 300 punktowych podań Subbana składa się 215 dla Canadiens i 85 dla Predators. Kibice "Drapieżników" powoli zapominają o serii 6 porażek z drugiej połowy grudnia. Ich ulubieńcy wygrali 3 z ostatnich 4 meczów i po wczorajszym zwycięstwie wrócili na prowadzenie w dywizji centralnej. Obecnie mają na koncie 53 punkty i o 1 wyprzedzają drugich Winnipeg Jets, którzy jednak rozegrali o 3 mecze mniej. Canadiens, z kolei, nie wykorzystali szansy awansu na czwartą pozycję w dywizji atlantyckiej. Z 49 punktami wciąż są w niej na piątym miejscu.
Columbus Blue Jackets na wyjeździe pokonali po dogrywce Florida Panthers 4:3. Zwycięskiego gola strzelił w 18. sekundzie dodatkowej części meczu obrońca Seth Jones, ale prawdziwym majstersztykiem była akcja podającego mu Pierre-Luca Duboisa, który został podcięty, jednak będą na kolanach zdołał podać do kolegi. Jones drugi raz w tym sezonie przesądził o wygranej swojej drużyny w dogrywce. Ogółem z 12 jego zwycięskich trafień w NHL aż 7 miało miejsce w dogrywkach. To najlepszy wynik w historii klubu z Columbus. Gole dla Blue Jackets strzelali wczoraj także: Anthony Duclair, Brandon Dubinsky i rozgrywający mecz numer 200 w NHL Josh Anderson. Podopieczni Johna Tortorelli z dorobkiem 51 punktów pozostają na trzecim miejscu w dywizji metropolitalnej. Panthers mają 41 "oczek" i są na szóstej pozycji w atlantyckiej. Wczoraj zaliczyli aż 24 niewymuszone straty krążka.
Asysta na kolanach Pierre-Luca Duboisa przy zwycięskim golu Setha Jonesa
New York Islanders odrobili dwubramkową stratę, którą mieli po pierwszej tercji meczu z St. Louis Blues i odnieśli szóste zwycięstwo z rzędu, pokonując rywali z Missouri 4:3. Anders Lee strzelił swojego 20. zwycięskiego gola w karierze i zaliczył asystę przy trafieniu Jordana Eberle'ego, a na liście strzelców w ekipie "Wyspiarzy" znalazły się też nazwiska Matta Martina i Johnny'ego Boychuka. Casey Cizikas asystował dwukrotnie i wygrał 15 z 23 wznowień. Islanders wygrali w tym sezonie dopiero trzeci z 12 meczów, w których przegrywali po dwóch tercjach. Mimo swojej zwycięskiej serii drużyna z Nowego Jorku nie zajmuje miejsca dającego bezpośredni awans do play-offów z dywizji. 50 punktów wystarcza bowiem w dywizji metropolitalnej tylko do czwartej pozycji. Daje jednak również pierwsze miejsce w klasyfikacji "dzikiej karty" w konferencji wschodniej. Blues zostają z 36 "oczkami" i znów wylądowali na ostatnim miejscu w konferencji zachodniej.
Na tę ostatnią pozycję zepchnęła zespół z St. Louis drużyna Los Angeles Kings, która sama pokonała Edmonton Oilers 4:0 i oddała "czerwoną latarnię" nie tylko na Zachodzie, ale także w całej lidze. Jonathan Quick zachował "czyste konto", ale rywale specjalnie mu tego nie utrudniali, bo oddali zaledwie 16 celnych strzałów. Amerykanin po raz 51. w NHL nie wpuścił gola, a do tego odniósł zwycięstwo numer 300 w sezonach zasadniczych najlepszej ligi świata. Jest piątym amerykańskim bramkarzem, któremu się to udało. Quick jest ósmy w bramkarskiej klasyfikacji zwycięstw wśród bramkarzy, którzy wciąż grają w NHL, a pod względem meczów bez straty gola zajmuje piąte miejsce. Swój wielki dzień miał wczoraj także Anže Kopitar, który strzelił gola numer 300 w rozgrywkach zasadniczych. Słoweniec jest drugim zawodnikiem wybranym w drafcie NHL 2005 z 300 golami na koncie. Przed nim osiągnął to tylko Sidney Crosby. Na listę strzelców wpisali się wczoraj także: Kyle Clifford, Tyler Toffoli oraz Jeff Carter. "Królowie" z 37 punktami pozostają ostatni w dywizji Pacyfiku. Oilers zgromadzili dotąd o 4 "oczka" więcej i są w niej na szóstym miejscu.
Komentarze