NHL: Udany koniec roku "Złotych Rycerzy" (WIDEO)
Pewną wygraną zakończył swój znakomity pierwszy pełny rok istnienia klub Vegas Golden Knights. W jedynym ostatniej nocy meczu NHL zespół z "Miasta Grzechu" nie dał szans Arizona Coyotes.
To był rok, w którym drużyna Gerarda Gallanta sensacyjnie dotarła do finału Pucharu Stanleya. Kolejny sezon zaczęła dość przeciętnie, ale ostatnio znów gra bardzo dobrze. Tej nocy polskiego czasu odniosła trzecie zwycięstwo z rzędu, pokonując na wyjeździe Arizona Coyotes, co pozwoliło awansować na drugie miejsce w dywizji Pacyfiku.
Goście wygrali 5:1, do czego najbardziej przyczyniła się trzecia tercja, w której było 3:0 dla nich. Ale tak naprawdę przez większą część spotkania, gdy jeszcze wynik był bardziej wyrównany, widać było dominację drużyny z Las Vegas. "Złoci Rycerze" byli lepsi niemal w każdym statystycznym elemencie. Oddali więcej strzałów, sami więcej uderzeń rywali zablokowali, mieli więcej odbiorów krążka, wygrali większość wznowień i częściej atakowali ciałem, co jest w ich przypadku standardem.
Jedyny trudniejszy moment mieli w końcówce drugiej tercji. Prowadzili już wówczas 2:0 po golach Paula Stastny'ego i Reilly'ego Smitha, gdy nagle zaczęła się seria ich kar. Najpierw Alex Tuch został wykluczony za atak na głowę Nicka Cousinsa. I tak miał zresztą sporo szczęścia, że sędziowie ukarali go tylko karą mniejszą, bo gdyby został odesłany do szatni z karą meczu, nie powinien protestować. A chwilę później Stastny uderzył kijem Nicka Schmaltza i gospodarze grali w podwójnej przewadze. Tylko 9 sekund potrzebowali na jej wykorzystanie, bo właśnie po takim czasie Alex Galchenyuk pokonał Marc-André Fleury'ego i zdobył bramkę kontaktową na 1:2.
"Kojoty" nie wykorzystały jednak reszty kary Stastny'ego, a później na przełomie drugiej i trzeciej tercji zmarnowały kolejną przewagę po tym jak Jonathan Marchessault uderzył kijem w kask Olivera Ekmana Larssona i na tym skończyła się nadzieja miejscowych na dobry wynik. W 45. minucie Cody Eakin podwyższył na 3:1, pokonując Darcy'ego Kuempera na raty, w 47. Brandon Pirri dostał świetne podanie od Braydena McNabba i w sytuacji "sam na sam" strzelił czwartego gola, a później jeszcze Ryan Carpenter ustalił wynik na 5:1 trafiając w osłabieniu. Pirri i Stastny kończyli mecz z dorobkiem gola i asysty. Ten ostatni, obserwowany z trybun przez swojego legendarnego ojca Petera, wygrał także 14 z 18 wznowień. Stastny trafiał do siatki w każdym meczu aktualnej zwycięskiej serii Golden Knights.
Fleury obronił 29 strzałów i ma na koncie już 22 zwycięstwa, czyli najwięcej ze wszystkich bramkarzy ligi w tym sezonie. Golden Knights po swoim ostatnim meczu w tym sezonie mają 50 punktów i nie tylko wyprzedzili w tabeli dywizji Pacyfiku San Jose Sharks, awansując na drugie miejsce, ale też zrównali się z prowadzącymi Calgary Flames. "Płomienie" pozostają jednak na pierwszym miejscu, ponieważ rozegrały o 3 mecze mniej.
Do wygranej gości przyczynił się wczoraj także trener Gallant i to nie tylko dobrze ustawiając zespół. W 32. minucie bowiem Nick Schmaltz strzelił dla Coyotes gola, który wydawał się wyrównywać stan meczu na 1:1. Ale Gallant zgłosił "challenge", twierdząc, że chwilę wcześniej inny gracz gospodarzy Vinnie Hinostroza "spalił". Powtórka pokazała, że miał rację. Decydowały centymetry, a kluczowe było to, że Hinostroza wjeżdżał do tercji ataku mając tylną nogę uniesioną, bez kontaktu z linią niebieską.
- To był wyrównany mecz - z kurtuazją powiedział trener gości po meczu. - Oni zaczęli trzecią tercję grając w przewadze, a moi zawodnicy wykonali świetną robotę broniąc to osłabienie. A później bardzo ważny dla naszej pewności siebie był trzeci gol. Podobało mi się to, jak zagraliśmy.
Arizona Coyotes mają 36 punktów i zajmują przedostatnie, siódme miejsce w dywizji Pacyfiku. Trener Rick Tocchet po meczu był bardzo krytyczny wobec niektórych swoich zawodników. - Widziałem moją drużynę, której wszystko szło źle. Jestem bardzo rozczarowany moimi zawodnikami - skomentował. - Nie chodzi o wszystkich, ale niektórzy byli bardzo, ale to bardzo przeciętni. Jeśli chcesz być dobrym zespołem czy zawodnikiem NHL, to musisz trzymać równy poziom. Jestem w stanie zrozumieć, jeśli drużyna przegra grając we właściwy sposób. Ale my nie graliśmy we właściwy sposób. Podając przy golu Galchenyuka Ekman Larsson zdobył 312. punkt w NHL i został samodzielnie najlepiej punktującym obrońcą w historii Coyotes.
Arizona Coyotes - Vegas Golden Knights 1:5 (0:1, 1:1, 0:3)
0:1 Stastny - Pirri - Tuch 03:35
0:2 Smith - Hunt - Marchessault 6:03
1:2 Galchenyuk - Ekman Larsson - Keller 36:57 (w podwójnej przewadze)
1:3 Eakin 44:21
1:4 Pirri - McNabb - Stastny 46:58
1:5 Carpenter - Holden 51:44 (w osłabieniu)
Strzały: 30-38.
Minuty kar: 6-12.
Widzów: 17 125.
Komentarze