NHL: Nowy-stary atak dał zwycięstwo (WIDEO)
Trener San Jose Sharks Peter DeBoer po dwóch porażkach z rzędu wrócił do ustawienia swojego starego pierwszego ataku i tej nocy polskiego czasu okazało się, że był to strzał "w dziesiątkę".
Dwie rzeczy wpłynęły na to, że DeBoer w meczu z Calgary Flames dokonał poważnych przetasowań w składzie poszczególnych formacji. Po pierwsze Tomáš Hertl wrócił do składu po trzech meczach przerwy spowodowanej wstrząśnieniem mózgu i dał trenerowi więcej możliwości kadrowych. A po drugie "Rekiny" wracały do swojej hali po dwóch z rzędu przegranych meczach wyjazdowych - 3:4 z Dallas Stars i 0:4 z St. Louis Blues. To ostatnie spotkanie zostało zgodnie nazwane najgorszym występem drużyny DeBoera w sezonie.
Trener zrobił zmiany, które zaowocowały tym, że pierwszy atak ponownie tworzyli: Evander Kane, Joe Pavelski i Joonas Donskoi. I to właśnie ten tercet odpowiadał za wszystkie gole strzelone w wygranym 3:1 meczu z Flames. Zaczęło się znakomicie dla gospodarzy, bo już w 50. sekundzie Pavelski podał do Kane'a, a ten pokonał stojącego w bramce gości Mike'a Smitha i otworzył wynik. Na początku drugiej tercji z kolei to Kane zagrał bardzo cierpliwie za bramką i wyczekał na odpowiedni moment, by podać przed bramkę do Donskoia, który podwyższył na 2:0. Pavelski przy tym trafieniu także asystował. Później Sean Monahan wykorzystał fatalną stratę w tercji neutralnej Erika Karlssona. Szwed po prostu się przewrócił i pozwolił rywalowi strzelić gola kontaktowego, będącego jednocześnie punktem numer 300 Monahana w NHL. Na więcej jednak przyjezdnych stać nie było.
Za to gdy w końcówce Smith już zjechał z bramki, Pavelski do swoich dwóch asyst dorzucił gola ustalającego wynik na 3:1. Kapitan "Rekinów" był tego wieczoru prawdziwym liderem zespołu. Nie tylko miał udział przy wszystkich golach, ale także zaliczył 4 ataki ciałem, zablokował najwięcej w drużynie, bo 4 strzały i wygrał 9 z 14 wznowień. Po meczu cieszył się z poziomu gry swojej formacji, która tak dobrze spisywała się razem w poprzednich rozgrywkach. - W zeszłym sezonie mieliśmy to coś. Ten mecz jest czymś, na czym możemy znów budować - mówił po spotkaniu "Mały Joe". - Czujemy się razem komfortowo na lodzie, ale cały czas musimy ciężko pracować i walczyć.
Dobrze zagrała wczoraj wreszcie także obrona "Rekinów". Rozgrywający swój sześćsetny mecz w NHL Logan Couture niedawno powiedział, że jego zespół gra w defensywie "na poziomie AHL". Tym razem po raz pierwszy od 10 spotkań zespół Sharks stracił mniej niż 3 gole, a Martin Jones obronił 29 strzałów. Po drugiej stronie tafli krytykowany w tym sezonie Smith zatrzymał 26 z 28 strzałów. Trener Bill Peters po meczu powiedział, że tym razem to jego koledzy z pola nie stanęli na wysokości zadania. - Jestem rozczarowany, że zawodnicy przed Mikiem nie zagrali trochę lepiej - powiedział. - Mamy doświadczonego bramkarza, który gra drugi mecz w ciągu dwóch dni, ale spisuje się tak, że daje szansę na zwycięstwo. Koledzy powinni więc zagrać z większą uwagą i trochę się w sobie "zebrać".
Goście mieli świetną szansę na wyrównanie w 53. minucie, gdy przy stanie 1:2 Sam Bennett wykonywał rzut karny po faulu Brendena Dillona. Nie udało mu się jednak pokonać Jonesa. A później trener Peters i jego podopieczni protestowali, gdy w samej końcówce w zamieszaniu pod bramką rywali ich zdaniem Kane wybił krążek bezpośrednio poza taflę. Sędziowie jednak nie nałożyli na gracza gospodarzy kary.
Wczorajszy wynik sprawił, że obie drużyny zrównały się punktami i mają ich obecnie po 21. To Flames są jednak wyżej w tabeli dywizji Pacyfiku, w której zajmują drugą pozycję. Sharks są tuż za nimi ze względu na mniejszą liczbę zwycięstw w normalnym czasie i po dogrywkach.
San Jose Sharks - Calgary Flames 3:1 (1:0, 1:1, 1:0)
1:0 Kane - Pavelski - Donskoi 00:50
2:0 Donskoi - Kane - Pavelski 21:28
2:1 Monahan - Jankowski 26:02
3:1 Pavelski - Hertl - Meier 59:08 (pusta bramka)
Strzały: 30-29.
Minuty kar: 2-8.
Widzów: 17 562.
Minnesota Wild pokonali St. Louis Blues 3:2. Zwycięskiego gola dla drużyny Bruce'a Boudreau strzelił w trzeciej tercji Mikael Granlund. Wcześniej trafił także Zach Parise, a swojego pierwszego gola w tym sezonie strzelił Joel Eriksson Ek. 29 strzałów rywali obronił z kolei bramkarz "Dzikich" Devan Dubnyk. To było udane zakończenie udanej najdłuższej w historii klubu z St. Paul, bo siedmiomeczowej serii wyjazdowej. Wild wygrali w jej trakcie 5 meczów, w tym 3 ostatnie. 24 punkty dają im drugie miejsce w dywizji centralnej, tylko za prowadzącymi w tabeli całej NHL Nashville Predators. Z kolei dla Blues było to zakończenie najdłuższej w tym sezonie serii siedmiu meczów u siebie. Z 15 punktami zajmują w dywizji centralnej przedostatnie miejsce. Jej "czerwoną latarnię", Chicago Blackhawks, wyprzedzają tylko dzięki mniejszej liczbie rozegranych meczów.
Piorunująca druga tercja dała Florida Panthers zwycięstwo nad Ottawa Senators. "Pantery" po 20 minutach przegrywały 0:1, ale w drugiej części meczu strzeliły 5 goli i wygrały cały mecz 5:1. Aleksander Barkov, którego niedawno koledzy z tafli wybrali w specjalnym sondażu najbardziej niedocenianym hokeistą NHL, strzelił dwa gole, Jonathan Huberdeau zdobył bramkę i zaliczył asystę przy trafieniu Franka Vatrano, a swojego gola dla Panthers strzelił również Troy Brouwer. Asystując dwukrotnie Mike Hoffman, były gracz Senators, który odchodził z tego klubu w atmosferze skandalu, wydłużył do 12 meczów serię ze zdobytym punktem, która jest najdłuższą aktualnie trwającą w NHL. Co ciekawe, dopiero po raz drugi podczas tej passy zdobył więcej niż 1 punkt w meczu. Stojący w bramce zespołu z Sunrise James Reimer obronił wczoraj 33 strzały. Panthers wygrali czwarty mecz z rzędu, ale z 15 punktami nadal są ostatni w dywizji atlantyckiej. Ich wczorajsi rywale z 17 "oczkami" zajmują w niej szóstą pozycję.
Arizona Coyotes przerwali serię trzech porażek wygrywając 4:1 z mistrzami NHL Washington Capitals. Ich bohaterem był bramkarz Darcy Kuemper, który obronił 38 strzałów. Vinnie Hinostroza otworzył wynik kończąc fantastyczne zespołowe rozegranie krążka w 17. minucie podczas gry w przewadze, Alex Galchenyuk i Richard Pánik zaliczyli po bramce i asyście, a Derek Stepan przypieczętował zwycięstwo "Kojotów" trafiając do pustej bramki w końcówce. Obrońcy Pucharu Stanleya, którzy jeszcze kilka dni temu mieli najlepszą skuteczność wykorzystywania przewag w lidze, zmarnowali dwie takie okazje przeciwko najlepiej broniącemu się w osłabieniach zespołowi NHL (91,8 %). Z kolei gracze z Glendale strzelili im w swoich przewagach 2 gole na 6 prób. Coyotes obronili w tym sezonie na wyjazdach 23 z 24 gier w osłabieniu. Washington Capitals z 17 punktami są dopiero na szóstym miejscu w dywizji metropolitalnej.
Gol Vinnie'ego Hinostrozy po pięknej zespołowej akcji
Winnipeg Jets pokonali New Jersey Devils 5:2. Mark Scheifele strzelił dwa gole i raz asystował, Nikolaj Ehlers zaliczył bramkę i asystę, Jack Roslovic zdobył pierwszego gola w sezonie, a wynik ustalił celnym strzałem Mathieu Perreault. Dwukrotnie asystujący Blake Wheeler jako pierwszy gracz przekroczył barierę 500 punktów od przeniesienia klubu z Atlanty do Winnipeg. Kapitan drużyny ma w tym sezonie już 20 asyst i przewodzi tej ligowej klasyfikacji wspólnie z Mikko Rantanenem. Zakończyła się jednak jego seria 10 kolejnych goli, przy których punktował. Devils dali drużynie z Manitoby tylko jedną okazję do gry w przewadze, której ta nie wykorzystała. Jets ze skutecznością 34 % są najlepszym w tym elemencie zespołem NHL, ale tylko dwie ekipy rzadziej grają w przewagach niż oni. "Diabły" wyprowadziły wczoraj aż 71 strzałów. Connor Hellebuyck obronił 34 z nich, 25 zostało zablokowanych, a 10 było niecelnych. Drużyna z Newark nie tylko przegrała trzeci mecz z rzędu, ale jeszcze z powodu kontuzji straciła Nico Hischiera. Z 13 punktami jest ostatnia w konferencji wschodniej. Jej wczorajsi rywale mają 21 "oczek" i awansowali na trzecie miejsce w dywizji centralnej.
Boston Bruins wygrali z Vegas Golden Knights 4:1 w setnym meczu klubu z Las Vegas w sezonie zasadniczym NHL. Prowadzący w ligowej klasyfikacji strzelców David Pastrňák dołożył do swojego dorobku 16. gola w sezonie, a także zaliczył asystę przy bramce Brada Marchanda. Ten ostatni zdobył już 54. bramkę w NHL z backhandu. Od kiedy liga notuje te statystyki, nikt nie ma na koncie więcej takich goli. Drugi Sidney Crosby zdobył ich o 12 mniej. Dla Bruins trafił także rozgrywający swój setny mecz w NHL Danton Heinen, a obrońca Jérémy Lauzon zdobył swoją pierwszą bramkę w NHL wykorzystując fatalny błąd bramkarza rywali Malcolma Subbana. Sean Kuraly wrzucił do tercji krążek, który odbił się od bandy za bramką, a gdy wracał przed nią, Subban wyjechał, by go zatrzymać, ale nie zdążył i Lauzon strzelał do pustej bramki. Po drugiej stronie tafli świetnie spisał się z kolei Jaroslav Halák, który obronił 37 uderzeń. Słowak dzień wcześniej zatrzymał 40 strzałów graczy Toronto Maple Leafs. Bruins mają 22 punkty i zajmują trzecie miejsce w dywizji atlantyckiej. Golden Knights zdobyli dotąd 15 i są przedostatni w dywizji Pacyfiku.
Fatalny błąd Malcolma Subbana i gol Jeremy'ego Lauzona
Colorado Avalanche przerwali serię pięciu porażek i pokonali Edmonton Oilers 4:1. Najskuteczniejszy gracz ligi Mikko Rantanen trafił do siatki po raz pierwszy od 6 meczów, a do tego zaliczył asystę i z 24 punktami jest znów samodzielnym liderem klasyfikacji punktowej. Identyczny dorobek zaliczyli: Tyson Barrie i Carl Söderberg, a bramkę dla zwycięzców zdobył również Alexander Kerfoot. Barrie strzelił swojego pierwszego gola w tym sezonie, a jego asysta była dwusetną w NHL. 26 strzałów obronił bramkarz "Lawiny" Siemion Warłamow. Jego zespół ma 19 punktów i wciąż jest piąty w dywizji centralnej. Z kolei Oilers przegrali już czwarte kolejne spotkanie i spadli na piątą pozycję w dywizji Pacyfiku.
Komentarze