NHL: Michal Kempný zostaje na dłużej w zespole zdobywców Pucharu Stanleya (WIDEO)
Michal Kempný porozumiał się z dotychczasowym pracodawcą i dalej będzie reprezentował barwy aktualnych mistrzów NHL. Nowa umowa została zawarta na okres czterech najbliższych lat.
Kontrakt gwarantuje Czechowi roczne zarobki w wysokości 2 500 000 dolarów. Do jego popisania doszło dzisiaj, a to oznacza, że 27-latek nie trafi na listę niezależnych wolnych agentów, na której znalazłby się od najbliższej niedzieli.
Jego przygoda z waszyngtończykami trwa od 19 lutego, kiedy w wyniku zamiany za prawo wyboru w 3. rundzie tegorocznego draftu przeniósł się z Chicago Blackhawks. Od tego czasu w nowych barwach zdołał rozegrać 22 mecze fazy zasadniczej i 24 spotkania triumfalnego marszu Capitals po Puchar Stanleya. W sezonie regularnym zdobył dla „Stołecznych” dwa gole i asystę, a w play-offach dołożył kolejne dwie bramki i 3 kluczowe podania.
Gol Michala Kempnego w 4. meczu finału NHL przeciwko Vegas Golden Knights.
- W Chicago nie grałem nigdy przeciwko najlepszym formacjom przeciwników. Tak naprawdę to nie wiedziałem jak wypadłbym przeciwko tym topowym graczom. W Waszyngtonie taką szansę otrzymałem i udowodniłem, że potrafię grać przeciwko najlepszym. Moja pewność siebie bardzo wzrosła – opowiadał Kempný w czasie finału ligi.
Czech często ustawiany był w parze z Johnem Carlsonem, który zaraz po tym jak w niedzielę podpisał swój nowy 8-letni kontrakt z klubem, powiedział, że chciałby, aby Kempný pozostał w drużynie.
- Moim zdaniem to jest wielki zawodnik. On wywarł na naszą drużyną naprawdę duży wpływ. Po jakichś 10, może 15 meczach, które zagrał z nami, zaczęliśmy grać nasz najlepszy hokej, a później jeszcze świetnie zaprezentował się w play-offach. On jest wielkim graczem, wielkim obrońcą i naprawdę świetnie porusza się na łyżwach. Jego gra jest wręcz podręcznikowa, co sprawia, że chcesz go mieć u siebie w drużynie. No i oczywiście uważam, że razem bardzo do siebie pasujemy i robimy dobrą robotę na lodzie – w takich słowach o swoim partnerze z formacji wypowiedział się Carlson.
Komentarze