Play-offy NHL: Blues z pierwszym zwycięstwem (WIDEO)
Walka o wielki finał rozpoczęła się już także na zachodzie. St. Louis Blues pokonali wczoraj przed własną publicznością San Jose Sharks 2:1. Świetny występ zaliczył Brian Elliott, doświadczony bramkarz odnotował 31 obron.
Kibice ekipy ze stanu Missouri długo czekali na to, by ich ulubieńcy wywalczyli drogę do tego etapu rozgrywek. Ostatni raz w konferencyjnym finale „Nutki” zagrały aż piętnaście lat temu. W składzie Blues byli wtedy tacy zawodnicy, jak Chris Pronger, Pavol Demitra, czy Pierre Turgeon, a pomiędzy słupkami bramki stał Roman Turek. Hokeiści z St. Louis musieli uznać wyższość legendarnej ekipy Colorado Avalanche, która w wielkim finale sięgnęła po Puchar Stanleya.
Tegoroczną półfinałową konfrontację Blues rozpoczęli od pojedynku przed własną publicznością. Kalifornijczycy, którzy w sezonie regularnym byli najlepszą wyjazdową ekipą ligi, w ostatnim czasie nie potrafią wygrywać poza własną halą. Wczorajsza porażka była dla „Rekinów” czwartą z rzędu na obcym terenie.
Wynik spotkania w szesnastej minucie otworzył David Backes. Kapitan „Nutek” zmienił tor lotu krążka wystrzelonego spod niebieskiej linii przez Kevina Shattenkirka. Nie minęła nawet minuta, a dokładnie taka sama bramka padła po drugiej stronie lodowiska. Po 34 sekundach od trafienia Backesa zapunktował Tomáš Hertl. Czeski napastnik przekierował gumę posłaną w stronę Briana Elliotta przez Joe’a Pavelskiego. Na kolejnego, i zarazem ostatniego gola fanom zgromadzonym w Scottrade Center przyszło poczekać do trzydziestej minuty. Jori Lehterä uderzył potężnie z okolic koła i lampka za plecami Martina Jonesa zaświeciła się na czerwono. 26-letni Kanadyjczyk widział całą akcję i miał czas na reakcję, ale mimo to nie zdołał wybronić strzału Fina.
Sharks nie mieli zamiaru poddać się bez walki. Podopieczni Petera DeBoera atakowali Elliotta z każdej możliwej strony, ale żadna z prób nie zakończyła się sukcesem. Doświadczony bramkarz miał sporo szczęścia, w trzeciej tercji dwukrotnie ratowały go słupki. Najbardziej sfrustrowany był wczoraj kapitan „Rekinów”, Pavelski. „Mały Joe” odnotował siedem celnych strzałów, dwa z bardzo bliskiej odległości, ale nie zdołał umieścić krążka za linią bramkową. - To wina kija - żartował po meczu amerykański napastnik. - Bez usprawiedliwień, nieważne, jaka jest przyczyna tej sytuacji, muszę zacząć strzelać bramki.
Elliott, uznany za pierwszą gwiazdę tego starcia, zaliczył 31 udanych interwencji notując dziewiątą wygraną w tych play-offach. - Kiedy twój bramkarz jest najlepszym zawodnikiem na lodzie masz spore szanse na zwycięstwo - mówił w szatni Backes. - Było tak przez pierwsze dwie rundy i nic się nie zmieniło.
St. Louis Blues – San Jose Sharks 2:1 (1:1, 1:0, 0:0)
1:0 Backes – Shattenkirk, Schwartz 15:04 (w przewadze)
1:1 Hertl – Pavelski, Burns 15:38
2:1 Lehterä 29:15
Minuty kar: 6-4
Strzały na bramkę: 23-32
Widzów: 19,483
Stan rywalizacji: 1-0
Komentarze