NHL: Szczurze kary (WIDEO)
Hokeiści Florida Panthers pokonali przed własną publicznością New Jersey Devils 3:2 i wrócili na stołek lidera Dywizji Atlantyckiej. Nie pomagali im kibice, którzy zgodnie z tradycją rzucali na lodowisko gumowe szczury. Sędziowie przyznali „Panterom” dwie kary za opóźnianie gry.
Wczoraj wieczorem w BB&T Center celebrowano dwudziestą rocznicę „roku szczura” Panthers - sezonu, w którym hokeiści ze słonecznej Florydy doszli do finałów Pucharu Stanleya. Po tamtej kampanii, podczas której mecz w mecz na lodowisku w Miami Arenie lądowało kilka tysięcy gumowych szczurów, liga wprowadziła przepis zabraniający fanom rzucania niektórymi obiektami. Nie do końca wiadomo, czego spodziewała się organizacja z Sunrise rozdając przed wczorajszym spotkaniem tysiące zabawek, oczywiście, że skończyły one na lodzie.
Po raz pierwszy szczury pojawiły się w drugiej tercji po golu Jonathana Huberdeau. 22-letnia gwiazda „Panter” wykorzystała akcję sam na sam i doprowadziła do wyrównania wyniku, który wcześniej trafieniem w przewadze liczebnej otworzył Mark Sislo. Wtedy poinformowano kibiców, że kolejna taka sytuacja zakończy się karą dla gospodarzy. Fani nie przejęli się tym faktem, po następnej bramce Huberdeau ponownie na lodowisku pojawiło się kilkadziesiąt maskotek. Sędziowie nie byli wyrozumiali, zgodnie ze wcześniejszymi zapowiedziami nałożyli na drużynę z Sunrise dwuminutową karę. Z nie najlepszej sytuacji, bo przez pół minuty musieli radzić sobie w trójkę, podopiecznym Gerarda Gallanta udało się wybrnąć bez szwanku.
W końcówce meczu piękne podanie Jaromíra Jágra na bramkę zamienił Aleksander Barkov. Dzięki tej asyście czeski weteran po raz osiemnasty w karierze przekroczył barierę sześćdziesięciu punktów. I tym razem na lód poleciały szczurze zabawki, Panthers znowu grali w osłabieniu, jednak ponownie przyjezdni nie zdołali wykorzystać przewagi.
Na sześć sekund przed końcową syreną krążek za plecami Ala Montoyi umieścił Blake Pietila, dla którego było to pierwsze trafienie w karierze. „Diabły” nie miały jednak czasu na doprowadzenie do wyrównania i musiały uznać wyższość rywali. - To bardzo dobra drużyna - mówił po meczu trener ekipy z Newark, John Hynes. - Ich pierwsza linia jest świetna, trudno ich zatrzymać. Radziliśmy sobie dobrze, ale to oni znaleźli więcej sposobów na umieszczenie gumy w siatce.
Florida Panthers – New Jersey Devils 3:2 (0:1, 1:0, 2:1)
0:1 Sislo – Smith-Pelly, Henrique 8:30 (w przewadze)
1:1 Huberdeau – Thornton, Ekblad 27:57
2:1 Huberdeau – Jágr, Campbell 43:13
3:1 Barkov – Jágr 57:52
3:2 Pietila 59:54
Minuty kar: 12-8
Strzały na bramkę: 40-25
Widzów: 15,803
Po niemal trzynastu latach spędzonych w Raleigh w lutym Eric Staal przeniósł się do Nowego Jorku. Weteran północnoamerykańskich lodowisk i były kapitan Carolina Hurricanes wczoraj po raz pierwszy miał okazję zmierzyć się ze swoimi dawnymi kolegami. 31-letni środkowy dostał od fanów owację na stojąco, równie wyrozumiali nie byli jednak zawodnicy poprzedniego klubu Staala. „Huragany”, które już od dłuższego czasu nie liczą się w wyścigu o miejsca premiowane awansem do fazy mistrzowskiej, pokonały New York Rangers 4:3. Decydujące trafienie w trzeciej tercji odnotował Victor Rask.
Nowojorczycy wciąż nie potwierdzili swojego udziału w play-offach, co więcej po wczorajszej porażce stracili drugie miejsce w Dywizji Metropolitalnej na rzecz Pittsburgh Penguins. „Nieloty” triumfowały przed własną publicznością, czwartą z rzędu ofiarą ekipy z „Miasta Stali” okazali się hokeiści Nashville Predators. Podopieczni Mike’a Sullivana zwyciężyli 5:2, dwie bramki do swojego konta dopisał Phil Kessel. Dla „Drapieżców” strzelała tylko pierwsza formacja ofensywna, po trafieniu odnotowali Ryan Johansen i James Neal.
Niechlubna passa Vancouver Canucks przerwana. Na dziewięciu porażkach z rzędu zatrzymali się podopieczni Williego Desjardinsa. „Orki” zwyciężyły z San Jose Sharks 4:2. Świetny występ zaliczył Ryan Miller, doświadczony golkiper wielokrotnie ratował swój zespół przed utratą gola, interweniował udanie aż 32 razy.
Na pozycję lidera Dywizji Pacyfiku wrócili minionej nocy hokeiści Los Angeles Kings. Kalifornijczycy pokonali przed własną publicznością Calgary Flames 3:0, dwa gole ustrzelił Jeff Carter, trzeciego dołożył Andy Andreoff. To piąte czyste konto Jonathana Quicka w tym sezonie, Amerykanin odnotował 21 obron.
Mecz bez wpuszczonej bramki zaliczył również Mike Condon. 25-letni golkiper Montreal Canadiens miał nieco więcej pracy od swojego rodaka grającego dla „Królów”, hokeiści Tampa Bay Lightning testowali go 26 razy. Na listę strzelców wpisali się David Desharnais, Torrey Mitchell i Phillip Danault.
Jamie Benn dobił do granicy czterdziestu trafień. Kapitan teksańskiej ekipy zdobył jedną z bramek we wczorajszej wygranej Dallas Stars nad Arizona Coyotes - 4:1. 26-letni Kanadyjczyk, który w ubiegłej kampanii był najlepiej punktującym zawodnikiem w lidze, ustalił tym samym rekord strzelecki swojej kariery.
WYNIKI WSZYSTKICH WCZORAJSZYCH SPOTKAŃ
Komentarze