NHL: Jedno zagranie, trzy ofiary (WIDEO)
Do niecodziennej sytuacji doszło wczoraj na tafli w Pepsi Center, gdzie Colorado Avalanche gościli Buffalo Sabres. Podczas jednego zagrania ucierpiało dwóch zawodników i arbiter. Ostatecznie górą w tym starciu byli gospodarze, decydującą bramkę na trzydzieści sekund przed końcową syreną zdobył François Beauchemin.
W drugiej tercji Sam Reinhart z impetem wpadł w rozpędzonego Johna Mitchella. Obaj upadli na lód, ale sędziowie nie dostrzegli kolizji i jeszcze przez moment nie przerwali meczu. Zemściło się to na jednym z liniowych, który po kilku sekundach został przypadkowo uderzony krążkiem w twarz. Jako pierwszy podniósł się środkowy „Lawin”. Znacznie bardziej ucierpiał 20-letni napastnik „Szabel”, Reinhart zjechał po chwili do szatni, ale nie wrócił już na lód. Sędziego Dave’a Jacksona zobaczyliśmy ponownie w trzeciej odsłonie meczu.
Niedługo po tym zdarzeniu bezbramkowy remis po ładnej akcji całej formacji przełamał Evander Kane. 24-letni skrzydłowy dostał podanie od Jacka Eichela i bez zastanowienia posłał krążek na bramkę, Siemion Warłamow nie miał szans na reakcję.
Do wyrównania, już po przerwie doprowadził Alex Tanguay, dla którego był to pierwszy gol w tym sezonie ustrzelony przed własną publicznością. Czas upływał, a dobrze broniący golkiperzy nie pozwalali rywalom na zdobycie kolejnych bramek. Wydawało się, że rozstrzygnięcia doczekamy się w dogrywce.
Losy meczu odmienił w ostatniej chwili François Beauchemin. Na nieco ponad trzydzieści sekund przed końcową syreną lampka za plecami Robina Lehnera zapaliła się po raz drugi. Guma zatrzepotała w siatce po potężnym uderzeniu spod niebieskiej linii w wykonaniu doświadczonego defensora.
- Dostałem ładne podanie od bandy od „Tangsa” i zdołał utrzymać krążek w strefie - komentował po meczu zdobywca zwycięskiego gola. - Widziałem, że bramka nie jest zasłonięta, posłałem krążek w jej stronę, odbił się jeszcze od kogoś po drodze i znalazł w siatce.
Hokeiści z Denver wygrali z „Szablami” dziesięć ostatnich pojedynków. Ostatni raz zespół z Buffalo triumfował w starciu z tą ekipą w grudniu 2005 roku.
Colorado Avalanche – Buffalo Sabres 2:1 (0:0, 0:1, 2:0)
0:1 Kane – Eichel, O’Reilly 36:38 (w przewadze)
1:1 Tanguay – Soderberg, Beauchemin 49:23
2:1 Beauchemin – Tanguay 59:28
Minuty kar: 4-6
Strzały na bramkę: 35-28
Widzów: 13,274
Tylko pięciu defensorów do dyspozycji miał wczoraj trener St. Louis Blues Ken Hitchcock. Jego podopieczni stanęli jednak na wysokości zadania i zatrzymali hokeistów Detroit Red Wings. Na pochwałę zasłużyli najmłodsi zawodnicy „Nutek”, na listę strzelców po stronie zespołu z Missouri wpisali się 21-letni Dmitri Jaškin i rok starszy Ty Rattie. Grę gospodarzy ciągnęła przede wszystkim pierwsza linia, w końcówce jedyne trafienie dla „Skrzydeł” odnotował Henrik Zetterberg.
Piątą przegraną z rzędu na swoim koncie zapisali minionej nocy hokeiści Minnesota Wild. Tym razem podopieczni Mike’a Yeo padli ofiarą Anaheim Ducks. „Dzikusów” ogarnęła strzelecka niemoc, w szczególności, jeśli chodzi o momenty, w których grają z jednym zawodnikiem więcej na lodzie. To jedenaste starcie z rzędu, w którym zespół z St. Paul nie wykorzystał choćby jednej przewagi liczebnej. W lepszych humorach są z pewnością aktualnie fani „Kaczorów”, którzy na początku kampanii przeżywali koszmar. W nowym roku Kalifornijczycy wyglądają o wiele pewniej niż w poprzednich miesiącach, chociaż dalej nie grają na poziomie do jakiego przyzwyczaili nas w ostatnich latach.
WYNIKI WSZYSTKICH WCZORAJSZYCH SPOTKAŃ
Komentarze