NHL: Zemsta za Zimowy Klasyk (WIDEO)
Niecałe trzy tygodnie minęły odkąd na lodowisko na Gilette Stadium w Foxborough wyjechali hokeiści Montreal Canadiens i Boston Bruins. Wtedy górą byli podopieczni Michela Therriena. Wczoraj ekipa ze wschodniego wybrzeża wykorzystała swoją szansę i zrewanżowała się za przegraną w Zimowym Klasyku.
Zwycięstwo w noworocznym pojedynku to jedno z ostatnich osiągnięć Habs. Drużyna z prowincji Quebec od początku roku wygrała zaledwie dwa starcia, drugim pokonanym zespołem byli New Jersey Devils. Podczas gdy Canadiens tracą kolejne punkty ich rywale nie próżnują. Po wczorajszym starciu przewaga punktowa, którą kanadyjska ekipa wypracowała w pierwszych miesiącach aktualnej kampanii, całkowicie stopniała. Habs stracili pozycję gwarantującą im awans do play-offów.
Minionej nocy, po raz kolejny, zabrakło wykończenia. W stronę Tukki Raska podopieczni Therriena oddali aż 39 strzałów, ale 28-letni golkiper był tego wieczoru w świetnej formie. Trzeba przyznać, że większość strzałów nie była wysokiej jakości, jednak Fin kilkukrotnie uratował swój zespół przed utratą bramki. Znacznie gorzej po drugiej stronie lodowiska poradził sobie Mike Condon. Amerykanin skapitulował trzykrotnie, Bostończycy poddali go 23. próbom.
Do zwycięstwa „Niedźwiadków” w znacznym stopniu przyczynił się powracający po kontuzji David Pastrňák. 19-letni skrzydłowy prowadził czwartą linię ofensywną Bruins, wraz z Maxem Talbotem i Zackiem Rinaldo zanotowali dwa trafienia i dwie asysty. Poza Pastrňákiem i Talbotem na listę strzelców wpisali się Patrice Bergeron oraz Brad Marchand, a po stronie gości Mark Barberio.
Wczorajsze starcie miało zadecydować o przyszłości trenera Therriena w Montrealu. O jakichkolwiek zmianach na ławce trenerskiej jeszcze nie poinformowano. - To dla nas trudny okres - komentował po meczu kanadyjski szkoleniowiec. - Mam dość tego, że krytykuje się tych chłopaków, oni dają z siebie wszystko. Czasem brakuje im wykończenia, tak jak wszystkim zespołom. Nie zasługują z tego powodu na taką falę krytyki.
Boston Bruins – Montreal Canadiens 4:1 (1:0, 1:1, 2:0)
1:0 Talbot 13:08
1:1 Barberio – Subban, Desharnais 28:48
2:1 Bergeron – Pastrňák, Seidenberg 36:49
3:1 Pastrňák – Rinaldo, Morrow 52:14
4:1 Marchand – Eriksson 58:37 (pusta bramka)
Minuty kar: 10-6
Strzały na bramkę: 24-39
Widzów: 21,288
Chicago Blackhawks sięgnęli wczoraj po dwunaste zwycięstwo z rzędu. Tym samym podopieczni Joela Quenneville’a ustalili nowy klubowy rekord. Minionej nocy na drodze ekipy z „Wietrznego Miasta” stanęli hokeiści Nashville Predators, z którymi „Jastrzębie” rozprawiły się 4:1. Świetne zawody rozegrała druga formacja ofensywna przyjezdnych, która skompletowała w sumie pięć punktów. Kolejny dobry mecz rozegrał także Corey Crawford. Kanadyjski golkiper wybronił 38 strzałów rywali.
Aż cztery asysty do swojego konta dopisał Jewgienij Kuzniecow. Rosjanin rozdawał wczoraj krążki na lewo i prawo wyręczając z tej pracy Nicklasa Bäckströma. W obliczu lepszej gry drugiego środkowego szwedzki napastnik przejął rolę snajpera i ustrzelił dwa gole. Po trzytygodniowej przerwie na lód powrócił Siergiej Bobrowski. Doświadczony golkiper wczorajszego występu nie zaliczy do udanych, wybronił zaledwie 22 z 27 uderzeń przeciwników. Washington Capitals pokonali Columbus Blue Jackets 6:3.
Ciekawy pojedynek oglądali minionej nocy kibice zgromadzeni w Wells Fargo Center, gdzie Philadelphia Flyers gościli Toronto Maple Leafs. Nie zabrakło efektownych bramek, zrzuconych rękawic i pięknych obron. Przez większość meczu dominowali przyjezdni, jednak szalę zwycięstwa przechylili na swoją korzyść dopiero w ostatniej minucie. Matt Hunwick uderzył potężnie spod niebieskiej linii, guma otarła się po drodze o Michaela Del Zotto i trafiła do siatki. Zaskoczony zmianą toru lotu krążka Steve Mason nie miał szans na reakcję.
Vincent Lecavalier przeżywa drugą młodość w Kalifornii. Doświadczony napastnik, z którego usług zrezygnowali „Lotnicy” na początku stycznia trafił do Los Angeles Kings. Były kapitan Tampa Bay Lightning od transferu radzi sobie świetnie, w sześciu meczach 35-latek uzbierał już cztery „oczka”, w tym trzy trafienia. Wczoraj dopisał do swojego konta kolejne, „Królowie” pokonali przed własną publicznością Dallas Stars 3:2.
Aż na 49 strzałów pozwoliła rywalom minionej nocy defensywa Vancouver Canucks. Drużyna z Kolumbii Brytyjskiej miała sporo szczęścia, w świetnej formie był bowiem Ryan Miller. Bez pomocy doświadczonego golkipera ta porażka mogła być o wiele bardziej dotkliwa. Ostatecznie „Orki” przegrały po dogrywce 3:2. Decydujące trafienie dla New York Rangers zanotował J. T. Miller.
WYNIKI WSZYSTKICH WCZORAJSZYCH SPOTKAŃ
Komentarze