NHL: Ducks znów bez bramki (WIDEO)
Anaheim Ducks na dobre zachorowali na strzelecką niemoc. Podopieczni Bruce’a Boudreau już piąty raz w tym sezonie zakończyli mecz bez choćby jednej zdobytej bramki. Tym razem Kalifornijczycy ulegli po dogrywce Chicago Blackhawks 0:1.
Kibice zespołu z „Wietrznego Miasta” przeżyli wczoraj swoiste déjà vu. Ich ulubieńcy zagrali dokładnie tak, jak dwa dni wcześniej, kiedy to do United Center zawitali Tampa Bay Lightning. Tym razem podopieczni Joela Quenneville’a zmierzyli się ze okupującymi dno tabeli „Kaczorami”. Tak, jak w meczu z „Błyskawicami” po sześćdziesięciu minutach na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis, a w dogrywce zawody zakończył kapitan Jonathan Toews. Ostatni raz do podobnej sytuacji doszło w 1983 roku.
Hokeiści z zachodniego wybrzeża grali lepiej niż w poprzednich spotkaniach, ale to nie wystarczyło by zapisać na koncie dwa punkty. Na bramkę Coreya Crawforda „Kaczory” oddały aż 39 strzałów, żaden krążek nie przeszedł jednak linii bramkowej. Po drugiej stronie lodowiska golkiper Ducks Frederik Andersen miał nieco mniej pracy, ale sytuacje stwarzane przez gospodarzy były nieraz bardzo groźne i Duńczyk popisał się kilkoma efektownymi interwencjami.
„Jastrzębie” miały okazję do zakończenia spotkania jeszcze w regulaminowym czasie gry. Pod koniec trzeciej tercji lampka za plecami bramkarza gości zapaliła się, ale gol ustrzelony przez Artemiego Panarina nie został uznany, ponieważ bramka została ruszona.
Rozstrzygnięcia meczu doczekaliśmy się już w pierwszej minucie dogrywki. Popularny „Tazer” zgubił obrońcę Ducks przy bandzie, miał sporo miejsca i czasu na oddanie dokładnego strzału. Szansę wykorzystał i umieścił krążek tuż pod poprzeczką, Andersen nie zdążył zareagować.
Już po raz piąty w tegorocznej kampanii podopieczni Bruce’a Boudreau nie potrafią pokonać bramkarza rywali choćby raz. Dla porównania, w poprzednim sezonie (82 starcia) Ducks zakończyli mecz bez bramki tylko czterokrotnie. To najgorszy start w historii kalifornijskiej organizacji.
Chicago Blackhawks – Anaheim Ducks 1:0 (0:0, 0:0, 0:0, 1:0)
1:0 Toews – Kane, Seabrook 60:51
Minuty kar: 15-25
Strzały na bramkę: 24-39
Widzów: 21,529
Do wczoraj co poniektórzy nie byli pewni, czy Jaroslav Halák jest już w pełni sił, w końcu 30-latek musiał odpuścić początek kampanii z powodu kontuzji. Poniedziałkowym występem Słowak rozwiał jednak wszelkie wątpliwości i uciszył krytyków. Minionej nocy New York Islanders pokonali przed własną publicznością Calgary Flames 4:0, Europejczyk wybronił 29 strzałów rywali i zachował drugie czyste konto w tym sezonie. Poza Halákiem na pochwałę zasługują formacje do gry w osłabieniu Isles. Podopieczni Jacka Capuano „zabili” już 21. karę z rzędu i w tym elemencie gry są najlepszą ekipą w lidze.
Max Domi spełnił wczoraj wieloletnie marzenie o grze w arenie Air Canada Centre. Młody napastnik Arizona Coyotes wychowywał się w Toronto, gdzie przez 17 lat grał jego ojciec, Tie Domi. 20-letni środkowy nie tylko zagrał w hali Toronto Maple Leafs, ale także zanotował trafienie. Młodzian otworzył wynik bramką podczas gry w przewadze liczebnej, jego zespół pokonał „Klonowe Liście” 4:3. Domi lideruje pierwszoroczniakom z dziesięcioma punktami.
WYNIKI WSZYSTKICH WCZORAJSZYCH SPOTKAŃ
Komentarze