Play-offy NHL: Canadiens rozgromieni (WIDEO)
W drugim spotkaniu ćwierćfinałów Pucharu Stanleya Tampa Bay Lightning rozgromiła Montreal Canadiens 6:2. Podopieczni Jona Coopera zdobyli minionej nocy aż cztery bramki w przewadze liczebnej, swoje pierwsze trafienie w fazie play-off zanotował Steven Stamkos.
Po wczorajszej porażce Habs są w bardzo trudnej sytuacji. Podopieczni Michela Therriena przegrali oba mecze w Quebec, a kolejne dwa rozegrane zostaną na Florydzie. Jeśli "Błyskawice" zagrają tak samo, jak minionej nocy to Canadiens mogą mieć spore problemy z doprowadzeniem do kolejnych pojedynków na własnym lodowisku.
Wczorajsze spotkanie świetnie rozpoczęło się dla gospodarzy. W ósmej minucie potężnym strzałem spod niebieskiej prowadzenie Habs dał Jeff Petry. Przez większość pierwszej tercji podopieczni Michela Therriena mieli optyczną przewagę, szanse na podwyższenie wyniku mieli Torrey Mitchell, Brian Flynn oraz Brendan Gallagher. Lightning nie byli gorsi i także stwarzali dogodne sytuacje. Bliscy pokonania Careya Price'a w pierwszej odsłonie meczu byli Victor Hedman i Alex Killorn, sztuki tej dokonał jednak na pół minuty przed przerwą Valtteri Filppula. Trafienie Fina zakończyło złą passę drużyny z Florydy w grze z jednym zawodnikiem więcej na lodzie. "Błyskawice" nie wykorzystały bowiem żadnej z ostatnich dwudziestu trzech okazji.
Nie było to jedyne przełamanie wczorajszego wieczoru. W dwudziestej dziewiątej minucie podanie ze strefy obronnej dostał Steven Stamkos. Kapitan amerykańskiej ekipy wyjechał przed obrońców Habs i znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy. "Stammer", który w sezonie zasadniczym był drugim najlepszych strzelcem ligi po wykończeniu w pięknym stylu indywidualnej akcji zaliczył pierwsze trafienie w tegorocznej fazie play-off.
Od tego momentu podopieczni Jona Coopera bezlitośnie wykorzystywali kary nałożone na hokeistów z Quebec. Jeszcze w drugiej tercji "Błyskawice" zdobyły dwie kolejne bramki w przewagach, a tuż po przerwie kolejnego gola podczas gry z jednym zawodnikiem więcej na lodzie dołożył bohater poprzedniego starcia Nikita Kuczerow. Ekipa z Kanady zdołała odpowiedzieć na ataki rywali dopiero na dziewięć minut przed końcową syreną. Po golu Toma Gilberta Mitchell złapał kolejną karę i kibice gospodarzy zaczęli powoli opuszczać Bell Centre.
Do konfrontacji pomiędzy Braydonem Coburnem i Brandonem Prustem doszło na dwie minuty przed końcem spotkania. Napastnik Habs wjechał w Bena Bishopa i obrońca gości zareagował od razu rzucając się na przeciwnika. Prust został odeskortowany do szatni przez sędziów, kiedy zjeżdżał z lodu rzucił rękawicą w stronę ławki rywali.
- Gdyby nie liczyć bramek w przewagach i popatrzeć tylko na grę w wyrównanych składach to byliśmy dzisiaj lepsi - tłumaczył po starciu P.K. Subban. - Musimy znaleźć sposób na korzystanie z pomyłek naszych przeciwników, których zarówno w pierwszym, jak i drugim meczu popełniali sporo.
Lightning nie przegrali w tym sezonie ani jednego starcia przeciwko Canadiens. Czy utrzymają dobrą passę do końca i zakończą serię na własnym lodowisku?
Montreal Canadiens - Tampa Bay Lightning 2:6 (1:1, 0:3, 1:2)
1:0 Petry - Mitchell, Prust (7:20)
1:1 Filppula - Hedman, Killorn (19:36, 5/4)
2:1 Stamkos - Garrison, Coburn (28:06)
3:1 Kuczerow - Johnson, Stamkos (32:29, 5/4)
4:1 Hedman - Killorn, Filppula (39:46, 5/4)
5:1 Kuczerow - Johnson, Stamkos (46:37, 5/4)
5:2 Gilbert - Jemielin, Smith-Pelly (51:06)
6:2 Brown - Filppula, Boyle (56:05)
Minuty karne: 53-13
Strzały na bramkę: 29-24
Stan serii: 0-2
Pierwsze play-offowe czyste konto w karierze zanotował minionej nocy Frederik Andersen. 25-letni Duńczyk obronił trzydzieści strzałów i jego Anaheim Ducks pokonali Calgary Flames 3:0. Kalifornijczycy rozegrali kolejne świetne spotkanie, przeważali w każdym elemencie gry nad młodą ekipą z Kanady i tylko dzięki dobrze broniącemu Karriemu Ramo "Płomienie" nie zaliczyły dotkliwej porażki. Pomimo że podopieczni Bruce'a Boudreau prowadzili przez większość meczu tylko jedną bramką nie bali się o wynik, wręcz przeciwnie wciąż byli coraz bliżej podwyższenia go.
Defensywa zespołu z Kalifornii wyłączyła z gry najgroźniejszą pierwszą formację ataku Flames. Przez pięćdziesiąt minut nikt z trójki Johnny Gaudreau, Sean Monahan, Jiří Hudler nie zdołał oddać strzału w światło bramki "Kaczorów".
Anaheim Ducks - Calgary Flames 3:0 (1:0, 0:0, 2:0)
1:0 Beleskey - Kesler, Silfverberg (7:27)
2:0 Lindholm - Perry, Getzlaf (51:15)
3:0 Thompson - Perry, Getzlaf (57:44, pusta bramka)
Stan serii: 2-0
Od trzech lat w fazie pucharowej hokeiści Minnesota Wild nie potrafią zwyciężyć w United Center. Chicago Blackhawks pokonali wczoraj podopiecznych Mike'a Yeo 4:1 i do St. Paul pojadą z przewagą dwóch spotkań.
Przez pierwszą tercję hokeiści obu zespołów nie potrafili znaleźć sposobu na dobrze grających golkiperów. Pierwszy na listę strzelców wpisał się Jonathan Toews. Kapitan Hawks przełamał bezbramkowy remis golem w osłabieniu, a niedługo później bramkę dołożył Patrick Kane. Wild zmniejszyli jeszcze stratę, ale zdało się to na nic, bo gospodarze ponownie zaatakowali.
Świetne spotkanie zaliczył Corey Crawford. Kanadyjski bramkarz, który w pierwszej rundzie rozegrał zaledwie niecałe 130 minut, minionej nocy kilkukrotnie "okradł" napastników zespołu z St. Paul. Zakończył mecz z trzydziestoma udanymi interwencjami na koncie.
Chicago Blackhawks - Minnesota Wild 4:1 (0:0, 2:0, 2:1)
1:0 Toews - Hossa (32:28, 4/5)
2:0 Kane - Keith (39:40)
2:1 Dumba - Suter, Dubnyk (41:20, 5/4)
3:1 Sharp - Teravainen (47:39)
4:1 Kane - Sharp, Hjalmarsson (57:53, pusta bramka)
Stan serii: 2-0
Komentarze