NHL: Darling przejmuje stery (WIDEO)
Po dotkliwej porażce w drugim meczu serii trener Chicago Blackhawks Joel Quenneville zdecydował się na zmianę w bramce. Scott Darling, który zastąpił pomiędzy słupkami Coreya Crawforda spisał się świetnie, Hawks pokonali Nashville Predators 4:2.
Darling swoje pierwsze spotkanie w fazie mistrzowskiej miał już za sobą. 26-letni debiutant zmienił Crawforda w pierwszym starciu tych drużyn, kiedy to podstawowy bramkarz ekipy z "Wietrznego Miasta" wpuścił trzy bramki na zaledwie dwanaście strzałów podopiecznych Petera Laviolette'a. Pochodzący z okolic Chicago Darling w tamtym meczu nie pozwolił sobie na żaden błąd, a "Jastrzębie" nadrobiły straty i wygrały w drugiej dogrywce. Swój pierwszy start także może zaliczyć do udanych. Amerykanin bronił wczoraj solidnie, zaliczył 35 udanych interwencji i kilka razy w ładnym stylu uratował swój zespół przed utratą bramki.
Z powodu kontuzji do Chicago nie poleciał Shea Weber. Absencję kapitana Predators w największej mierze wykorzystała pierwsza formacja ofensywna Hawks. Marian Hossa był po prostu wszędzie, Jonathan Toews bez większych problemów radził sobie z obrońcami ekipy z "Miasta Muzyki", a Brandon Saad momentami był nie do zatrzymania. Wspólnie zdobyli aż pięć punktów.
Wynik w piętnastej minucie otworzył Andrew Desjardins, ale gospodarze nie cieszyli się z prowadzenia zbyt długo. Po zaledwie trzydziestu sekundach błąd obrońców rywali wykorzystał Mike Ribeiro. Darling nie miał wiele do powiedzenia i na pierwszą przerwę hokeiści zjeżdżali przy remisie.
W drugiej odsłonie podopieczni Joela Quenneville zdominowali rywali. Już na początku tercji drugie trafienie w tych play-offach zanotował Jonathan Toews. Predators ponownie odpowiedzieli bardzo szybko. Po dwudziestu dwóch sekundach od bramki kapitana Blackhawks Mattias Ekholm potężnym strzałem spod niebieskiej pokonał zasłoniętego Darlinga. Chwilę później "Chelsea Dagger" rozbrzmiało w United Center ponownie. Colin Wilson stracił krążek, przejął go Brandon Saad i dokładnym strzałem pod poprzeczkę dał "Jastrzębiom" prowadzenie. Na siedem minut przed drugą przerwą wynik przypieczętował Brent Seabrook. Defensor Hawks dostał podanie od Jonathana Toewsa i "huknął" w światło bramki. Rinne nie zdążył zareagować.
Pomimo dogodnych sytuacji po obu stronach lodowiska ostatnia odsłona nie przyniosła kolejnych goli. Już na dwie i pół minuty przed końcową syreną szkoleniowiec Preds Peter Laviolette zdecydował się na ściągnięcie z lodu bramkarza. Na niewiele się to zdało, gdyż chwilę później na ławkę kar powędrował Mike Ribeiro. Gospodarze próbowali jeszcze strzałów do pustej bramki, ale "huknięcie" Patricka Sharpa zablokował na linii bramkowej Ryan Ellis.
Chicago Blackhawks - Nashville Predators 4:2 (1:1, 3:1, 0:0)
1:0 Desjardins - Hossa, Oduya (14:48)
1:1 Ribeiro - Smith (15:19)
2:1 Toews - Hossa, Keith (20:36)
2:2 Ekholm - Ellis, Smith (20:58)
3:2 Saad (23:38)
4:2 Seabrook - Toews, Shaw (32:41)
Minuty kar: 6-6
Strzały na bramkę: 30-37
Po wczorajszej wygranej Montreal Canadiens są już o krok od półfinału Konferencji Wschodniej. Habs pokonali Ottawa Senators w trzecim spotkaniu serii 2:1. Do rozstrzygnięcia potrzebna była dogrywka. Bohaterem ekipy z Quebec został Dale Weise, który najpierw w trzeciej tercji doprowadził do remisu, a następnie dał swojej drużynie zwycięstwo. Pomiędzy słupkami bramki "Senatorów" tym razem zobaczyliśmy Craiga Andersona. 33-letni Amerykanin, który stracił miano jedynki w trakcie sezonu regularnego na korzyść Andrewa Hammonda rozegrał minionej nocy niesamowite spotkanie. Weteran północnoamerykańskich lodowisk zanotował aż 47 udanych interwencji. Podopiecznym Dave'a Camerona zabrakło siły ofensywnej, jedynego gola dla Senators strzelił w pierwszej tercji Clarke MacArthur.
Takim samym wynikiem zakończył się wczorajszy pojedynek New York Islanders z Washington Capitals. Remisem zakończył się regulaminowy czas gry i to dogrywka miała zadecydować o wyłonieniu zwycięzcy. Zaledwie piętnastu sekund potrzebował kapitan "Wyspiarzy" John Tavares by poprowadzić swój zespół do drugiej wygranej w tej serii. Świetnie spisała się wczoraj obrona Isles, która pozwoliła przeciwnikom na oddanie tylko 25 strzałów. Na wyróżnienie zasługuje w szczególności pierwsza para defensorów, która "trzymała w ryzach" Aleksandra Owieczkina. Rosjanin na bramkę Jaroslava Haláka strzelał tylko trzy razy w meczu.
Po sześciu latach nieobecności play-offy powróciły w końcu do Calgary. Flames przed własną publicznością pokonali Vancouver Canucks 4:2 i wrócili na prowadzenie w serii. Ponownie hokeiści obu drużyn wyładowali agresję w końcówce meczu. Krisowi Russellowi nie spodobał się atak Alexandra Burrowsa na Johnnym Gaudreau, więc zaproponował mu stanięcie w szranki z równym sobie. Na tym jednak się nie skończyło, bo po chwili do walki włączyli się Kevin Bieksa, Michael Ferland, Luca Sbisa, Deryk Engelland i Joe Colborne. Ten ostatni został przez arbitrów odesłany do szatni z karą meczu.
Wyniki i skróty wszystkich wczorajszych spotkań znajdziecie tutaj.
Komentarze