NHL: Neuvirth prowadzi Sabres do zwycięstwa (WIDEO)
Buffalo Sabres to wciąż najsłabsza drużyna ligi, jednak trudno nie zauważyć, że coś się ostatnio zmieniło. "Szable" nie są już zespółem do bicia, na którym się punktuje. Ojcem ostatnich sukcesów drużyny z Buffalo jest Michal Neuvirth, czeski golkiper od początku lutego broni, jak w transie. Wczoraj zatrzymał 45 strzałów, a Sabres pokonali na wyjeździe Columbus Blue Jackets 4:2.
"Szable" rozpoczęły przebudowę już w poprzednim sezonie, oddano największe gwiazdy za wysokie wybory w najbliższych naborach do ligi oraz dołączono do składu kilku weteranów, którzy mieli przewodzić młodym zawodnikom. Wszyscy wiedzieli, że na wyniki trzeba będzie jeszcze trochę poczekać, a zespół przez kilka kolejnych kampanii będzie okupował dno tabeli.
Po beznadziejnym styczniu, w którym drużyna z Buffalo nie zdobyła ani jednego punktu, przyszedł zaskakująco niezły luty. Za sprawą Michala Neuvirtha Sabres wyrwali już dziesięć punktów. I to nie z zespołami z "dolnej półki", a Montreal Canadiens, Nashville Predators, Philadelphia Flyers czy właśnie Columbus Blue Jackets.
Minionej nocy przyjezdni wypracowali sobie dwubramkowe prowadzenie już w pierwszej tercji. W dziesiątej minucie spotkania Anton Forsberg nie zamroził krążka i guma jakoś wturlała się za linię bramkową. Kolejnego utraconego gola nie można jednak zapisać na koncie 22-letniego Szweda.Podczas gry w przewadze hokeiści "Kurtek" z niezbyt wielkim entuzjazmem dojeżdżali do zgubionego krążka, kiedy jednego z defensorów wyprzedził Zemgus Girgensons, przejął gumę i umieścił ją w siatce.
Młody Litwin, który wystąpił w Meczu Gwiazd opuścił lodowisko w drugiej tercji. Napastnik Sabres upadł na lód po tym, jak potężny strzał Jamesa Wisniewskiego zatrzymał się na jego kostce. 21-letni środkowy opuszczał taflę przy pomocy kolegów z zespołu. Goście niedługo później stracili innego wartościowego zawodnika - Tylera Ennisa. Nie wiadomo jeszcze, ile obaj będą pauzować.
Sześć bramek padło w ciągu pierwszych trzydziestu minut meczu, druga połowa nie przyniosła jednak żadnego gola. W ostatniej odsłonie spotkania Neuvirth musiał interweniować aż osiemnaście razy, ale"Szable" jakoś dowiozły wygraną.
Columbus Blue Jackets - Buffalo Sabres 2:4 (0:2, 2:2, 0:0)
0:1 Hodgson - Meszaros, Bogosian (9:30)
0:2 Girgensons (4/5, 14:42)
1:2 Calvert - Dubinsky, Johnson (21:18)
1:3 Pysyk - Flynn, Foligno (22:00)
1:4 Stewart - Girgensons (5/4, 24:30)
2:4 Connauton - Wisniewski, Johansen (27:24)
Minuty kar: 8-10
Strzały na bramkę: 47-31
Sześć do dziesięciu tygodni odpocznie Patrick Kane. Lider klasyfikacji kanadyjskiej nabawił się kontuzji na początku wczorajszego spotkania z Florida Panthers. Prawoskrzydłowy Chicago Blackhawks stracił równowagę po uderzeniu Alexa Petrovica i z impetem wpadł na bandę. Po testach przeprowadzonych przez sztab medyczny "Jastrzębi" okazało się, że ma złamany obojczyk. Najlepiej punktujący zawodnik drużyny z "Wietrznego Miasta" może nie wrócić nawet na play-offy. Hawks starcie z Panthers ostatecznie wygrali 3:2, do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były rzuty karne.
Vancouver Canucks pokonali wczoraj w nocy w TD Garden Boston Bruins 2:1. Było to dziewiętnaste wyjazdowe zwycięstwo "Orek", drużyna z Kolumbii Brytyjskiej jest najlepszym zespołem ligi poza własną halą. Wygraną Canucks zawdzięczają swojemu golkiperowi Eddiemu Lackowi, który pod nieobecność Ryana Millera przejął obowiązki pierwszego bramkarza. Szwed zatrzymał we wczorajszym meczu 40 strzałów. Zwycięskiego gola w ostatniej odsłonie strzelił Zack Kassian, który do bramki przeciwników trafia nieprzerwanie od trzech spotkań.
Czwarte czyste konto w tym sezonie zanotował minionej nocy Jonathan Quick. Dla Los Angeles Kings było to siódme zwycięstwo z rzędu, "Królowie" pokonali Detroit Red Wings 1:0. Jedyną bramkę spotkania strzelił już w trzeciej minucie Justin Williams. Świetny mecz rozegrała defensywa kalifornijskiej drużyny, hokeiści z "Miasta Aniołów" powstrzymali przeciwników grając w osłabieniu liczebnym aż pięciokrotnie.
Tylko jedna bramka padła wczoraj także w innym spotkaniu - starciu New York Rangers z Calgary Flames. Na brak emocji nie można było jednak narzekać, głównymi bohaterami meczu byli bramkarze, którzy zaliczyli kilka interwencji zasługujących na miano obron roku. "Blueshirts" musieli obejść się bez najlepszego strzelca zespołu - Ricka Nasha. W pierwszej linii zastąpił go Kevin Hayes i to właśnie 22-letni Amerykanin zdobył w trzeciej tercji bramkę na wagę zwycięstwa.
Kapitanowie Nashville Predators i Colorado Avalanche zrzucili wczoraj rękawice i stanęli do walki. Gabriel Landeskog musiał liczyć się z konsekwencjami, kiedy z impetem wpadł w Romana Josiego. Młody napastnik "Lawin" nie zasłonił się kolegami z drużyny i stoczył efektowną bójkę ze znacznie wyższym defensorem "Drapieżców". Walka kosztowała Sheę Webera siedemnaście minut karnych. Predators bez kapitana na lodzie jakoś sobie poradzili, odprawili Avalanche wygrywając 5:2.
Wydaje się, że Dallas Stars bez Tylera Seguina powoli odpadają z walki o dziką kartę. Minionej nocy teksańska drużyna przegrała czwarty mecz z rzędu. Winnipeg Jets pokonali hokeistów z Dallas 4:2. Dla "Odrzutowców" była to ważna wygrana, mają teraz pięć punktów przewagi nad Calgary Flames i San Jose Sharks, którzy znajdują się na dziewiątym i dziesiątym miejscu w Konferencji Zachodniej.
Pięćsetne spotkanie w karierze rozegrał wczoraj Cam Ward. Hokeiści Carolina Hurricanes pokonali Philadelphia Flyers 4:1 i sięgnęli po dwudzieste drugie zwycięstwo w tym sezonie. 30-letni bramkarz obronił 23 strzały przeciwników, a Justin Faulk zanotował jedno trafienie i dodał asystę. "Lotnicy" szczególnie słabo radzili sobie, podczas gry w osłabieniu, stracili aż dwa gole.
Wyniki i skróty wszystkich wczorajszych spotkań znajdziecie tutaj.
Komentarze