NHL: Smith prowadzi Coyotes do zwycięstwa (WIDEO)
Seria rzutów karnych rozstrzygnęła wynik wczorajszego spotkania w United Center. Pierwszego meczu na własnym lodowisku po niemal trzytygodniowej przerwie hokeiści Chicago Blackhawks nie będą wspominać dobrze, "Jastrzębie" zostały pokonane przez Arizona Coyotes 2:3.
Starcie z "Kojotami" było dla Hawks szansą na przedłużenie serii zwycięstw do trzech, czego hokeiści z "Wietrznego Miasta" nie dokonali od niemal dwóch miesięcy. Po ostatnich pojedynkach z Winnipeg Jets i St. Louis Blues wydawało się, że drużyna z Chicago odzyskała formę z początku sezonu. Jednak na drodze do kolejnej wygranej stanął Mike Smith.
Pierwszy gol padł dopiero po ponad połowie regulaminowego czasu gry. W 33 minucie dokładne podanie Jonathana Toewsa pod bramkę wykorzystał Marian Hossa. Goście odpowiedzieli pięć minut później - tor lotu krążka wystrzelonego spod niebieskiej przez Keitha Yandle'a zmienił Shane Doan. Po podobnej sytuacji do bramki Anttiego Raanty wpadła kolejna guma, tym razem krążek po drodze odbił się od łyżwy Antoine Vermette'a. Na osiem minut przed końcową syreną do remisu doprowadził Hossa. Dla 36-letniego Słowaka był to drugi mecz z rzędu, w którym zanotował dwa trafienia.
Końcówka dogrywki przyniosła wielu emocji. Na kilkanaście sekund przed końcem strzał na bramkę Smitha z ostrego kąta oddał Andrew Shaw, bramkarz Coyotes zdołał podbić gumę, a następnie wypchnąć ją przed siebie. Sędziowie puścili grę, pomimo że gospodarze i publika byli pewni zwycięskiego gola. W tym czasie Blackhawks na bramkę "Kojotów" oddali jeszcze dwa strzały, najpierw dobitka Shawa odbiła się od golkipera przeciwników, a następnie w poprzeczkę trafił Brandon Saad. Po upływie czasu obie sytuacje zostały sprawdzone, a nagranie wideo rozwiało wszelkie wątpliwości - krążek nie przekroczył linii bramkowej.
Seria rzutów karnych zakończyła się na korzyść przyjezdnych. Lucas Lessio oraz Antoine Vermette pokonali Raantę, dzięki czemu Yotes zakończyli trwającą dotąd serię porażek na dwóch przegranych.
Chicago Blackhawks - Arizona Coyotes 2:3 (0:0, 1:1, 1:1, 0:0, 0:1)
1:0 Hossa - Toews (32:44)
1:1 Doan - Yandle, Ekman-Larsson (37:23, 5/4)
1:2 Vermette - Ekman-Larsson (43:59)
2:2 Hossa - Toews (52:18)
2:3 Vermette (decydujący gol w rzutach karnych)
Minuty kar: 4-8
Strzały na bramkę: 38-29
Kolejny wielki krok w stronę rozgrywek o Puchar Stanley'a zrobili hokeiści Calgary Flames. "Płomienie" bez większych problemów pokonały dywizyjnych rywali San Jose Sharks 4:1. Dzięki wygranej Flames wskoczyli na drugą pozycję w dywizji Pacyficznej. Bardzo dobry mecz rozegrał Jonas Hiller, który zanotował 33 obrony, dobrze się ustawiał i kontrolował odbitki bardzo spokojnie. Szwajcar był nie do pokonania w samej końcówce spotkania, kiedy gospodarze natarczywie atakowali.
Inna drużyna z Alberty także świętowała wczoraj zwycięstwo. Edmonton Oilers, bo to o nich mowa, wyrwali pierwszą od 9 listopada wygraną na wyjeździe w regulaminowym czasie gry. Wcześniej grając poza Edmonton do zdobycia kompletu punktów "Nafciarze" potrzebowali serii rzutów karnych. Oilers trafili na słabszą dyspozycję przeciwnika, hokeiści New Jersey Devils oddali zaledwie czternaście strzałów na bramkę przyjezdnych. Gole dla gości zdobyli Oscar Klefbom i Nail Jakupow.
O bardzo słabym początku stycznia hokeiści Minnesoty Wild już zapomnieli. "Dzicy" są w świetnej formie, potwierdzili to wczoraj w nocy wygrywając 5:3 z Vancouver Canucks. Dla drużyny z St. Paul było to szóste zwycięstwo z rzędu. Wyrwanie kompletu punktów w starciu z drużyną z Kolumbii Brytyjskiej cieszy "Dzikich" tym bardziej, że to właśnie "Orki" zajmują ostatnią pozycję premiowaną awansem do fazy play-off. Aktualnie oba zespoły dzielą już tylko trzy punkty.
Jubileuszowy tysięczny mecz w NHL rozegrał wczoraj Scott Hartnell. 32-letni Kanadyjczyk zanotował w tym ważnym dniu jedno trafienie, jednak Columbus Blue Jackets nie zdołali wygrać spotkania. Do zwycięstwa Los Angeles Kings poprowadziła druga formacja ofensywna złożona z Jeffa Cartera, Tylera Toffoliego i Dwighta Kinga. Trio zdobyło trzy bramki, gola dołożył jeszcze Dustin Brown, dzięki czemu "Królowie" zwyciężyli 4:3.
Wyniki i skróty meczów z minionej nocy znajdziecie tutaj.
Komentarze