NHL: Czwarta przegrana Penguins
Do rozstrzygnięcia spotkania pomiędzy Pittsburgh Penguins i Chicago Blackhawks potrzebna była seria rzutów karnych. W najazdach zdecydowani lepsi byli przyjezdni. Dla "Pingwinów" była czwarta porażka z rzędu, jest to najdłuższa seria przegranych tej drużyny w tym sezonie zasadniczym.
Po ostatniej bitwie o Pensylwanię w składzie gospodarzy zabrakło dwóch gwiazd - Krisa Letanga oraz Jewgienija Małkina. Miejsce Letanga w pierwszej parze defensorów zajął Robert Bortuzzo, który rozegrał bardzo dobry mecz i kilkakrotnie uratował swój zespół przed utratą bramki.
Zmiany w formacjach obronnych nie dotyczyły jednak tylko gospodarzy. Trener Joel Quenneville, znany z częstych rotacji zupełnie pomieszał na ten mecz pary defensorów Blackhawks. Roszady się opłaciły, gdyż już w siódmej minucie grający u boku Duncana Keitha David Rundblad mocnym strzałem spod niebieskiej pokonał Marca-Andre Fluery'ego.
Druga tercja rozpoczęła się od kary dla Davida Perrona, dwuminutową szansę w przewadze Hawks wykorzystali. Weteran północnoamerykańskich lodowisk Marian Hossa szybkim strzałem z nadgarstka umieścił krążek tuż pod poprzeczką. Dla 36-letniego Słowaka było to dziesiąte trafienie w tym sezonie zasadniczym. Asysty dołożyli Brent Seabrook i Brandon Saad.
Niedługo po drugiej bramce przyjezdni nieco zwolnili. Zespół z Wietrznego Miasta głupio tracił krążki i notorycznie zamknięty był we własnej strefie. Jeszcze przed drugą przerwą gospodarze zdołali wyrównać. Najpierw pierwszego gola w karierze strzelił Zach Sill, a następnie Corey'a Crawforda pokonał Steve Downie.
Ani trzecia odsłona ani dogrywka nie przyniosły rozstrzygnięcia. Pomimo kilku dogodnych sytuacji dla obu drużyn nie padła żadna bramka. Najbliższy umieszczenia krążka w siatce był David Perron, który wymanewrował Crawforda i musiał tylko wepchnąć gumę do pustej bramki, jednak chybił.
W serii rzutów karnych lepsi okazali się hokeiści z Chicago. Zarówno Jonathan Toews, jak i Patrick Kane pokonali Fleury'ego. Dla "Jastrzębi" była to druga wygrana z rzędu.
Pittsburgh Penguins - Chicago Blackhawks 2:3 (0:1, 2:1, 0:0, 0:0, 0:1)
0:1 Rundblad - Hossa, Toews (6:56)
0:2 Hossa - Seabrook, Saad (22:41, 5/4)
1:2 Sill - Ebbett (25:21)
2:2 Downie - Goc, Arcobello (32:22)
2:3 Kane (decydująca bramka w rzutach karnych)
574. bramkę w karierze zdobył wczoraj w nocy Jarome Iginla. Zawodnik Colorado Avalanche wyprzedził na liście najlepszych strzelców w historii NHL Mike'a Bossy'ego, dzięki czemu w tym rankingu figuruje teraz na dwudziestej pozycji. Do następnego na liście Marka Recchiego brakuje mu zaledwie trzech trafień. Colorado Avalnche przegrywali z Boston Bruins 1:2 jeszcze na dwie minuty przed końcem, kiedy to Patrick Roy zdecydował się ściągnąć z lodu bramkarza. Do wyrównania doprowadził Ryan O'Reilly, a zwycięstwo w rzutach karnych dał "Lawinom" Nathan MacKinnon.
Już dekadę na zwycięstwo w Anaheim czekają Calgary Flames. Ducks wygrali wczorajszej nocy 6:3 i po raz dwudziesty z rzędu pokonali "Płomienie" przed własną publicznością. Nie pomógł nawet niesamowity Joni Ortio, który jest ojcem ostatnich sukcesów drużyny z Calgary. Fińskiego bramkarza po czterech przepuszczonych golach zmienił pomiędzy słupkami bramki Flames Jonas Hiller.
W świetnej formie są teraz hokeiści Winnipeg Jets. "Odrzutowce" pokonały wczoraj Columbus Blue Jackets 4:0 i tym samym wygrały piąte spotkanie z rzędu. Dla Jets jest to pierwsza tak długa seria w tym sezonie zasadniczym. Zaledwie sześciu minut potrzebowali gospodarze by pokonać Siergieja Bobrowskiego dwukrotnie. Rosjanin z pewnością nie zaliczy tego wieczoru do udanych, nie tylko ze względu na trzy przepuszczone gole. Bobrowski w połowie meczu doznał kontuzji i prawdopodobnie będzie zmuszony opuścić Mecz Gwiazd.
Szóstą porażkę z rzędu zaliczyli wczorajszej nocy Toronto Maple Leafs. Od zwolnienia Randy'ego Carlyle na początku stycznia "Klonowe Liście" zdołały wygrać tylko jeden mecz. Minionego wieczoru podopieczni Petera Horachka przegrali w kanadyjskim klasyku z Ottawa Senators 3:4. Zespół ze stolicy Kanady skorzystał ze słabej gry w defensywie hokeistów z Toronto i już na pierwszej przerwie prowadził wysoko. Przyjezdni przebudzili się w trzeciej tercji, ale zabrakło jednej bramki do wyrównania.
Kalifornijski klasyk pomiędzy San Jose Sharks i Los Angeles Kings zakończył się zwycięstwem "Rekinów". Dzięki wygranej zespół z San Jose wskoczył na drugie miejsce w dywizji i tym samym zwiększył przewagę nad Królami, którzy znajdują się poza pierwszą trójką, do czterech punktów. Gwiazdą spotkania został Logan Couture, który poza dwoma bramkami dodał asystę.
Komentarze