NHL: Uciekli spod topora (WIDEO)
Hokeiści New York Rangers odnieśli pierwsze zwycięstwo w finałowej serii, pokonując Los Angeles Kings. W lepszej sytuacji są jednak "Królowie", którym do zdobycia Pucharu Stanleya brakuje tylko jednego zwycięstwa. Na dodatek rywalizacja przenosi się teraz do Kalifornii.
- Nie chcieliśmy patrzyć na to, jak Puchar Stanleya w naszej hali trafia w ręce rywali. Na samą myśl o tym robiło mi się niedobrze - zaznaczał Lundqvist.
"Strażnicy" przeszli od słów do czynów i minionej nocy pokazali kawałek niezłego hokeja. Grali w sposób zdyscyplinowany, a w bramce świetnie spisywał się Henrik Lundqvist. Szwedzki golkiper obronił 40 z 41 strzałów i skapitulował tylko raz, po uderzeniu Dustina Browna. Kapitan ekipy z "Miasta Aniołów" odebrał krążek Danowi Girardiemu, popędził na bramkę rywali i w sytuacji sam na sam znakomicie wymanewrował "Króla Henryka".
Wcześniej dwie bramki zdobyli podopieczni Alaina Vigneaulta. W 8. minucie wynik spotkania otworzył Benoit Pouliot, który skutecznie zmienił tor lotu krążka po uderzeniu Johna Moore'a, a w 27. minucie najsprytniej w zamieszaniu podbramkowym zachował się Martin St. Louis.
- Nie byliśmy dzisiaj na tyle dobrzy, by wygrać. Teraz trzeba znaleźć sposób, by było lepiej - powiedział Dustin Brown. - Musimy się odbudować przed meczem numer pięć.
Podopieczni Darrylla Suttera przed piątkowym starciem będą musieli poprawić przede wszystkim skuteczność. Wtrzeciej odsłonie oddali na nowojorską bramkę 15 strzałów, a rywale odgryźli im się zaledwie jednym, utrzymując przy tym korzystny rezultat do końcowej syreny.
New York Rangers - Los Angeles Kings 2:1 (1:0, 1:1, 0:0)
1:0 Pouliot - Moore, Brassard (7:25),
2:0 St. Louis - Kreider, Stepan (26:27),
2:1 Brown (28:46).
Minuty karne: 6-8.
Strzały: 19-41.
Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 3:1 dla Los Angeles Kings.
Komentarze