NHL: Jeden krok od koronacji
Hokeiści Los Angeles Kings pokonali New York Rangers 3:0 i do zdobycia Pucharu Stanleya potrzebują już tylko jednego zwycięstwa.
To był mecz godny finału. Szybkie tempo i walka o każdy centymetr lodu dominowały w Madison Square Garden.
Nowojorczycy byli na bakier ze skutecznością. Żaden z ich 32 strzałów nie był w stanie zaskoczyć Jonathana Quicka. Najbliżej szczęścia był Mats Zucarello. W 13. minucie krążek dosłownie spadł mu na łopatkę kija i od razu uderzył, ale genialną interwencją popisał się bramkarz "Królów", zapobiegając utracie bramki.
- To był jego najlepszy mecz w play-off - mówił czołowy defensor Kings Drew Doughty, podkreślając ogromny wkład w zwycięstwo Quicka. - Zagrał fantastycznie. Zaliczył wiele świetnych interwencji. Doskonale radził sobie z napastnikami rywali, znakomicie łapał krążki. To właśnie dlatego wygraliśmy.
Skutecznością imponowali za to goście, którzy na prowadzenie wyszli na sekundę przed końcem pierwszej tercji. Justin Williams wyłożył krążek Jeffowi Carterowi, a ten precyzyjnym uderzeniem z nadgarstka zaskoczył Henrika Lundqvista.
Kolejne gole padły w drugiej odsłonie. Najpierw precyzyjnym uderzeniem spod linii niebieskiej popisał się Jake Muzzin, któremu w zdobyciu tego gola pomógł Jeff Carter, skutecznie zasłaniając pole widzenia nowojorskiego golkipera. Wynik spotkania został ustalony w 38. minucie po znakomitej akcji Mike'a Richardsa i Trevora Lewisa.
Następny (i być może ostatni) mecz tej serii zaplanowano w środę 11 czerwca. Jeśli "Królowie" ponownie wygrają, wzniosą w górę Puchar Stanleya.
- Prowadzimy 3:0, ale seria jeszcze się nie skończyła - zaznaczył Jonathan Quick. - Przed nami jest jeszcze naprawdę sporo pracy.
New York Rangers - Los Angeles Kings 0:3 (0:1, 0:2, 0:0)
0:1 - Carter - Williams, Wojnow (19:59),
0:2 - Muzzin - Kopitar, Gaborik (24:17),
0:3 - Richards - Lewis (37:14).
Minuty karne: 8 - 12.
Strzały: 32-15.
Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 3:0 dla Los Angeles Kings.
Komentarze