Nowojorskie potknięcie Penguins (WIDEO)
Gdy sędzia rozpoczynał mecz pomiędzy New York Rangers a liderującym Konferencji Wschodniej Pittsburgh Penguins nikt nie spodziewał się, jaki obrót przybiorą sprawy w ciągu następnych 60 minut. Jak się okazało, to zawodnicy Rangers zjeżdżali z lodowiska w chwale zwycięzców.
Tym większa była ich radość, że zwycięstwo, jakie odnieśli nad Penguins było okazałe. W końcu wygrać 5:1 z najlepszym zespołem Wschodu to jednak nie byle co. Mecz pomyślnie dla Rangers ułożył się pod koniec pierwszej tercji. Wtedy to broniącego dostępu do bramki Marca-Andre Fleury’ego pokonali: Ryan McDonagh oraz Derek Stepan. Szczególnej urody była bramka na 2:0, która padła po świetnemu podaniu od Matsa Zuccarello, które pozwoliło Derekowi Stepanowi znaleźć się sam na sam z bramkarzem Penguins.
Podczas kolejnej tercji, rządni bramek, zebrani w Madison Square Garden kibice nie mogli narzekać. Mijało właśnie czternaście minut od rozpoczęcia drugiej odsłony meczu, gdy po szybkim kontrataku wynik na 3:0 podwyższył Brian Boyle. Niecałe półtora minuty zajęło zawodnikom z Pittsburgha na znalezienie odpowiedzi. Wtedy to wykorzystując grę w przewadze i podbramkowe zamieszanie krążek w bramce nowojorczyków umieścił Kris Letang.
Jednak grający przed swoja publicznością Rangers nie dali się wybić z rytmu i minutę później, po celnym strzale Ryana Callahana wynik zmienił się na 4:1. Trzecia tercja tylko raz przyniosła zmianę na tablicy wyników. Spowodował ją Derick Brassard, który, można rzec, znalazł się we właściwym miejscu we właściwym czasie, dzięki czemu mógł oddać strzał na prawie pusta bramkę. I tak, po 60 minutach gry mecz zakończył się zwycięstwem Rangers 5:1.
Biorąc pod uwagę aktualną pozycję i dyspozycję Pingwinów, które wygrały ostatnie 6 z 10 meczów, można zaryzykować stwierdzenie, że ta porażka była nie tyle objawem jakichś problemów drużyny, a zwykłą „wpadką” przy pracy. Natomiast Rangers powoli, a skutecznie pną się w górę tabeli. Podobnie jak ich przeciwnicy, sześć razy podczas ostatnich dziesięciu spotkań zjeżdżali z lodowiska niepokonani. Co może wróżyć skuteczne odbicie się od dna, na jakim znaleźli się po kiepskim początku sezonu.
Pittsburgh Penguins – New York Rangers 1:5 (0:2, 1:2, 0:1)
0:1 Ryan McDonagh - Brian Boyle (18:08)
0:2 Derek Stepan - Mats Zuccarello, Chris Kreider (19:13)
0:3 Brian Boyle - Brad Richards, Anton Stralman (23:10)
1:3 Kris Letang - Chris Kunitz, Jewgienij Małkin (24:34,5/4)
1:4 Ryan Callahan - Brad Richards, Carl Hagelin (25:38)
1:5 Derick Brassard - Derek Dorsett (49:57)
Na innych taflach:
Swoją szansę na zwycięstwo, czterokrotnie trafiając do bramki Winnipeg Jets, wykorzystali hokeiści Chicago Blackhawks. Dla aktualnych mistrzów gole zdobywali: Jonathan Toews, Patrick Kane, Brandon Pirri, Patrick Sharp. Dla Kane’a oraz Toewsa były to odpowiednio 9. i 8. bramka w sezonie. Winnipeg podobnie jak do poprzedniego spotkania, przystąpiło osłabione, gdyż ich czołowy zawodnik Evander Kane boryka się z kontuzją dolnych partii ciała. Na uwagę zasługuje również kolejny występ w bramce Jets Ala Montoyi, który ma być remedium na słabe występy dotychczasowego kipera zespołu.
Zacięty przebieg miało spotkanie pomiędzy Colorado Avalanche a Nashville Predators. Z wyniku 6:4 dla Predators mogą cieszyć się zarówno kibice w Nasville, jak i fani prowadzący zespoły fantasy. Coloroado okazało się niezwykle gościnne i po pierwszej tercji to przyjezdni prowadząc 2:1 w lepszych humorach opuszczali taflę. O tym, jak zacięty był to mecz świadczyć może początek drugiej tercji. Wtedy to w ciągu nieco ponad trzech minut padły trzy bramki, w tym dwie dla Nashville. Jednak nie udało im się dowieźć tej dwubramkowej przewagi do końca wyznaczonego na tercję czasu, gdyż kontaktowego gola strzelił Paul Stasny, a tercja zakończyła się wynikiem 4:3 dla gości. Trzeci w tym meczu remis padł zaraz na samym początku nowej odsłony. Po solowej akcji bramkarza przeciwnika pokonał Matt Duchene, dla którego był to dziesiąty gol w tym roku. Kolejne bramki padały już tylko dla Predators. Prowadzenie swojemu zespołowi dał Colin Wilson, a pod sam koniec meczu, do pustej bramki trafił Gabriel Borque, tym samym ustalając wynik spotkania na 6:4 dla Nashville. Za najlepszego zawodnika meczu został uznany center Colorado- Colin Wilson, którego meczowy dorobek zatrzymał się na dwóch bramkach i dwóch asystach. Duże brawa należą się także ofensywie Predators, która w ciągu ostatnich trzech spotkań aż czternaście razy pokonywała bramkarza rywali.
Nie łatwe było obstawienie wyniku pojedynku pomiędzy Anaheim Ducks a Phoenix Coyotes. Oba zespoły postanowiły pokazać się z najlepszej strony i udowodnić, kto jest lepszy w Dywizji Pacyfiku. Spotkanie rozpoczęło się dobrze zespołu z Phoenix, gdyż od piątej minuty meczu, po bramce Shane Doana objęli prowadzenie. Udało im się je utrzymać do szesnastej minuty, kiedy to Hampus Lindholm strzelił swoją pierwszą bramkę w NHL tym samym doprowadzając do remisu. Druga tercja przyniosła kolejne trzy bramki. Dla Anaheim trafiali: Ryan Getzlaf i Corey Perry, dla Phoenix grę w przewadze wykorzystał Michael Stone. Pechowo dla Coyotes, bramka Stone’a była ostatnią, jaką strzelili w tym spotkaniu; kolejne zdobywali już tylko zawodnicy Ducks. A jeszcze dwukrotnie zabrzmiała bramkowa syrena. Najpierw po bramce, jaką podczas gry w przewadze zdobył Cam Fowler, a następnie po trafieniu do pustej bramki, którego autorem został Andrew Cogliano, tym samym ustalając wynik spotkania na 5:2. Było to trzecie z rzędu zwycięstwo Anaheim. Dzięki niemu oraz porażce Colorado Avalanche, "Kaczory" umocniły się na czele Konferencji Zachodniej. Z kolei kibiców Phoenix zmartwiła kontuzja, jakiej nabawił się czołowy strzelec zespołu Radim Vrbata.
Komentarze