Perfekcyjne Pingwiny i hat-trick Vrbaty
Marc Andre Fleury okazał się zbyt wielkim wyzwaniem dla hokeistów New Jersey Devils. Dzięki jego postawie w bramce Pittsburgh Penguins w swoim ligowym debiucie pokonali "Diabłów" 3:0. W innych meczach tego wieczoru Tampa Bay przegrało z Bostonem 1:3, Washington Capitals pokonali w karnych Calgary Flames 5:4. Karne również rozstrzygnęły wynik spotkania pomiędzy LA Kings i Minnesota Wild 3:2. Dwa kolejne mecze zakończyły się stosunkiem bramek 4:2 – St. Louis wygrał z Nashvile, Florida z Dallas. Swoja pierwsza porażkę zanotowali również Rangersi oraz Vancouver Canucks.
Wychodząc na lód Marc Andlre Fleury wiedział, że od tego meczu wiele będzie zależało. Tym bardziej, że od ostatnich play-offów nieustannie spotykał się z krytyką. I nie zawiódł. Obronił wszystkie strzały, jakie w kierunku bramki oddawali hokeiści z New Jersey. Nie zawiódł również czołowy zawodnik Penguins Sidney Crosby, strzelając swoją pierwszą w tym sezonie bramkę. Autorami pozostałych byli Chuck Kobasew, który otworzył tegoroczny worek z golami oraz Craig Adams.
Swoich kibiców nie zawiedli również zawodnicy ze stolicy. Pomimo tego, że musieli odrabiać trzy bramkową stratę, jakiej nabawili się w pierwszej tercji, udało im się przechylić szalę zwycięstwa na swoja stronę i wygrać spotkanie po rzutach karnych 5:4. Ze znakomitej strony pokazali się Aleksandr Owieczkin i Nicklas Backstroem, których śmiało można uznać za architektów zwycięstwa.
Cały okres przedsezonowy jednym z pytań zadawanych przez ekspertów było, kto rozpocznie w bramce Tampy Bay. Jak się okazało, tym szczęśliwcem został Anders Lindback. Jednak jego Lightnings, podczas swego pierwszego meczu sezonu, nie sprostali Boston Bruins. Co prawda oddali znacznie więcej strzałów i byli aktywniejsi w ofensywie, ale nie potrafili tego przekuć na punkty. Pierwszego gola dla Bruins jeszcze w pierwszej tercji zdobył Chris Kelly. Podczas drugiej części spotkania do remisu doprowadził Valtteri Filppula, jednak potem już strzelali tylko zawodnicy z Bostonu, a konkretnie Milan Lucic, Patrice Bergeron i mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla drużyny w czarno-żółtych strojach.
Do rozstrzygnięcia kolejnego meczu potrzebna była dogrywka i rzuty karne. Dzięki nim Los Angeles Kings pokonali Minnesota Wild 3:2. W porównaniu do innych meczów tego dnia, ten wydawał się nieciekawy. Oba zespoły nie potrafiły stworzyć sobie okazji do zdobycia gola a większość akcji była nieskuteczna. Najbardziej emocjonująca była pierwsza tercja, w której padły aż trzy bramki. Ich strzelcami byli Matt Cooke i Jonas Brodin dla Minnesoty, kontaktowego gola dla Kings strzelił Drew Doughty. Cała druga tercja była popisem nieskuteczności obu drużym, skutkiem czego wynik nie uległ zmianie. Drgnęło w 14. minucie trzeciej odsłony meczu, gdy do remisu doprowadził zawodnik Los Angeles Jeff Carter. Doprowadziło to do dogrywki i karnych, w których zdecydowanie lepsi (2-0) okazali się hokeiści Kings.
Dobrze swój powrót do zawodowego hokeja rozpoczął Tim Thomas. Obronił on 25 strzałów, a jego Florida Panthers zdobyli swoje pierwsze w tym sezonie zwycięstwo pokonując Dallas Stars 4:2. Dla Florydy bramki strzelali Scott Gomez, Aleksander Barkov i Marcel Goc, który zaliczył w tym meczu dwa „oczka”. Hokeistami Dallas, którzy znaleźli sposób na pokonanie Thomasa byli Alex Chiasson oraz Brenden Dillon.
Identyczna liczba bramek padła w innym rozgrywanym wczoraj spotkaniu. Podczas niego, wzmocnione transferami St. Louis Blues pokonało Nashville Predators 4:2. W bramce Predators mecz rozpoczął wracający po kontuzji Pekka Rine, jednak po dziewięciu minutach i przepuszczonych trzech krążkach musiał oddać stanowisko Carterowi Huttonowi. David Backes, Vladimir Sobotka, T.J. Oshie, Alexander Steen byli tymi, którzy uszczęśliwili kibiców Blues. Z kolei Nashville potrafiło jedynie odpowiedzieć dwoma trafieniami, Mika Fishera i Davida Legwanda. Dobre spotkanie zaliczył obrońca Blues Alex Pietrangelo, który zanotował na swoim koncie dwie asysty.
Od porażki sezon zaczął zespół NY Rangers, którzy po pełnym walki meczu ulegli Phoenix Coyotes 1:4. Dla Rangersów bramkę zdobył Marc Staal, zaś na listę strzelców zespołu z Arizony wpisali się Kyle Chipchura oraz bohater meczu, Radim Vrbata, który zaliczył klasyczny hat-trick. Co prawda w ostatnich minutach „Rangersi” postawili wszystko na jedną kartę wycofując bramkarza, jednak nie byli w stanie zmienić wyniku spotkania.
Zacięty mecz rozegrał się również w San Jose, gdzie tamtejsi Sharks podejmowali Vancouver Canucks. Co prawda po zdobytym przez Jasona Garrisona golu w przewadze prowadził zespół z Kanady, jednak „Rekiny” lepiej potrafiły wykorzystać stwarzane przez siebie sytuacje, czego efektem były trafienia Brenta Burnsa i Justina Brauna, Matricka Marlowe'a oraz Tommy'ego Wingelsa. Zespół „Rekinów” od samego początku zagrał agresywnie, gracze nie unikali gry ciałem, a w bramce dobrze spisywał się Antti Niemi, który dał się pokonać tylko raz.
Komentarze