Wielki hokej w Pittsburghu; Granato i Laviolette o krok od bijatyki! (WIDEO)
Pensylwania poczuła zapach zbliżających się play-offów! Dziesięć goli, zawrotne tempo, wspaniałe akcje oraz bójki to bilans wczorajszego pojedynku pomiędzy Pittsburgh Penguins a Philadelphia Flyers. Oba zespoły awans do play-offów mają zapewniony. Wiele wskazuje też na to, że w ćwierćfinale konferencji trafią właśnie na siebie.
Wczorajszy pojedynek znakomicie rozpoczęli gospodarze. W ciągu niespełna pięciu minut, do siatki Siergieja Bobrowskiego (zastąpił kontuzjowanego Ilję Bryzgałowa – przyp. red.) trafiali Steve Sullivan i James Neal (39. gol w tym sezonie). Dwubramkowe prowadzenie uśpiło czujność najskuteczniejszej drużyny ligi. Pingwiny zapomniały, że ich przeciwnik jak mało kto potrafi odrabiać straty. Jeszcze w pierwszej odsłonie, kontaktową bramkę uzyskał Claude Giroux (akcję zainicjował Jaromir Jagr, odbierając w efektowny sposób krążek. Jordanowi Staalowi).
Na początku drugiej odsłony było już 2:2. Wyrównującą bramkę po kapitalnym zagraniu Zaca Rinaldo zdobył Maxime Talbot. Prawdziwy festiwal strzelecki rozpoczął się jednak w trzeciej odsłonie. Swój punktowy dorobek powiększyli m. in. Chris Kunitz oraz Jakub Voracek, który wpisał się na listę strzelców w 46. i 58. minucie.
W końcówce meczu, na środku tafli doszło do wielkiej szarpaniny. Zaczęło się od wejścia Joe Vitale’a na Daniela Briere’a. Pięści skrzyżowali wówczas Wayne Simmonds i Derek Engelland. Chwilę potem, do szamotaniny doszło także pod boksami zawodników (na Zaca Rinalndo rzucił się krewki Aaron Asham). Niewiele brakowało, a biliby się także… trenerzy! W czasie, gdy hokeiści okładali się pięściami,, Tony Granato (asystent trenera Penguins) i Peter Laviolette wskoczyli na krawędź swoich boksów i – mocno gestykulując – wykrzykiwali na siebie. W ostrej wymianie zdań uczestniczył również pierwszy trener gospodarzy, Dan Bylsma. Rozemocjonowani szkoleniowcy zostali odesłani do swoich szatni.
"Lotnicy" podtrzymali znakomitą passę w Consol Energy Center. Warto bowiem wspomnieć, że od momentu otwarcia areny w październiku 2010 roku, ekipa Filadelfii nie przegrała tam ani jednego meczu. Niedzielna porażka definitywnie przekreśla szanse "Pingwinów" na wygranie Dywizji Atlantyckiej (tytuł ten najpewniej powędruje do New York Rangers).
Komentarze