O co chodzi Radułowowi?
Powrót za ocean Aleksandra Radułowa to najgorętszy temat ostatnich dni. Po czterech latach spędzonych w Rosji, 25-letni prawoskrzydłowy po raz kolejny zdecydował się zmienić otoczenie. W ciągu kilku dni zmienił drużynę, ligę oraz kontynent. Jeszcze dwa tygodnie temu uczestniczył w play-offach Kontynentalnej Ligi Hokejowej, teraz ponownie pomaga Nashville Predators. Niedorzeczność? Tylko pozornie!
O możliwym powrocie Rosjanina za ocean było głośno już kilka tygodni temu, ale w kontekście następnego sezonu. Powodem, dla którego zdecydował się wrócić już teraz mogą być np. pieniądze. Wybranego w drafcie 2004 Radułowa wciąż obowiązuje tzw. Entry Level contract, czyli młodzieżowa umowa dla debiutujących w lidze. Oznacza to, że za pełny sezon gry w Predators mógłby zarobić „jedynie” około miliona dolarów plus ewentualne premie. Dołączenie do Nashville już wiosną może być sposobem na obejście obowiązujących przepisów. Przyłączając się do Predators nawet na kilkanaście spotkań oraz play-offy, Aleksander Radułow wypełni obecny kontrakt, a to oznacza, że hokeista już 1 lipca mógłby podpisać z druzyną pełnowartościową umowę. To był ostatni moment na podjęcie decyzji. Menedżerowie Predators zastrzegli bowiem, że jeśli pozostanie w Ufie na kolejne lata, furtka do NHL może zostać bezpowrotnie zamknięta.
Radułow opuścił Predators w 2008 roku. W opinii ekspertów był wtedy klasowym, dobrze rokującym napastnikiem. Dziś jest wielką gwiazdą, najlepszym graczem występującym poza NHL, najskuteczniejszym, najbardziej wartościowym zawodnikiem KHL, dwukrotnym mistrzem świata i czołową postacią reprezentacji Rosji.
Do Saławata Jułajew Ufa odszedł jednak w atmosferze skandalu. Przypomnijmy, że 22-latek związał się z rosyjskim klubem pomimo ważnego kontraktu z Predators. Radułowowi za niedopełnienie zobowiązań wobec NHL groziło wówczas zawieszenie i proces sądowy. Międzynarodowa Federacja Hokeja na Lodzie (IIHF), która zajęła się sprawą domagała się też unieważnienia umowy z przedstawicielem nowopowstałej ligi KHL. Ostatecznie spór rozstrzygnięto polubownie.
Zamieszanie wokół hokeisty mogło wybuchnąć także i teraz. Formalnie bowiem Aleksander Radułow wciąż jest zawodnikiem ekipy z Ufy. W myśl przepisów obowiązujących w KHL, gracz może co prawda jednostronnie wypowiedzieć lub zawiesić umowę z klubem, lecz w tym wypadku traci on dwie trzecie rocznego uposażenia. Aby uniknąć poważnych, finansowych konsekwencji, zawodnik i jego agent musieli ułożyć się z rosyjskim klubem. Udało się, choć – jak podają nieoficjalne źródła – Saławat nie rezygnuje całkowicie ze swojej gwiazdy i może się o nią upomnieć jeszcze przed rozpoczęciem sezonu 2012-13.
Sam Aleksander Radułow o swojej sportowej przyszłości mówi niewiele. – Na razie koncentruję się na występach w NHL, nie wykluczam jednak powrotu do Ligi Kontynentalnej, np. w razie lokautu” – mówił dziennikarzom.
W czwartek, Rosjanin strzelił jedynego gola w przegranym (1:5) wyjazdowym meczu z Pittsburgh Penguins. Na lodzie spędził 16 minut, a w klasyfikacji plus/minus zaliczył -2.
Komentarze