Seria Red Wings przerwana klęską
Tylko jeden mecz planował terminarz NHL na ostatni dzień przed przerwą na Mecz Gwiazd. Miało być bez historii, a skończyło się klęską prowadzących w tabeli Detroit Red Wings, która przerwała ich zwycięską serię.
Red Wings przylecieli do Montréalu na mecz z Canadiens z serią siedmiu zwycięstw, która wyniosła ich na szczyt tabeli NHL, podczas gdy ich rywale zajmowali przed meczem 12. pozycję w Konferencji Wschodniej z dziesięcioma punktami straty do miejsca dającego play-offy, a prasa w Quebecu znęca się nad nimi niemiłosiernie. Choć mecze drużyn z "Oryginalnej Szóstki" zawsze mają szczególne znaczenie, to mało kto spodziewał się wczoraj w Montréalu sensacji, zwłaszcza że "Czerwone Skrzydła" nauczyły się ostatnio grać również w jasnych strojach zakładanych przez zespoły na mecze wyjazdowe. Tymczasem w 6. minucie René Bourque z bliska po podaniu Scotta Gomeza po raz pierwszy pokonał Jimmy'ego Howarda, a nim wybrzmiała syrena kończąca pierwszą tercję, było już 4:0 dla gospodarzy.
Rosjanin Aleksiej Jemielin strzelił swojego pierwszego gola w NHL, później trafiali David Desharnais i Tomáš Plekanec, a Howard, którego gra w tym sezonie dała mu nominację do niedzielnego Meczu Gwiazd na drugą tercję już nie wyjechał. Ty'a Conklina, który go zastąpił gospodarze pokonali w drugiej odsłonie dwukrotnie. W trzeciej, Jiří Hudler zmniejszył straty zdobywając dwa gole, ale Erik Cole w 59. minucie ustalił wynik spotkania na 7:2 dla Canadiens. Najlepsza na tafli była ta formacja gospodarzy, która strzela w tym sezonie najwięcej goli. Desharnais wczoraj trafił dwa razy i raz asystował, Cole uzyskał bramkę i dwie asysty, a Max Pacioretty o jedną asystę mniej. Gola i asystę miał także Bourque.
Klęska w Montréalu zakończyła passę siedmiu zwycięstw Red Wings, którzy choć wygrali dwa poprzednie wyjazdowe mecze, mają teraz poza własną halą ujemny bilans 13-14-0. To dość niepokojące, bo po Meczu Gwiazd wybierają się na cztery wyjazdowe spotkania, a do Joe Louis Arena, gdzie wygrali 17 razy z rzędu, wrócą dopiero 8 lutego. Po raz drugi w tym sezonie ekipa Mike'a Babcocka straciła 7 goli w jednym spotkaniu. Jej grze obronnej z pewnością nie pomogła nieobecność Nicklasa Lidströma, który z powodu grypy opuścił pierwszy mecz od 213 gier. - Myślę, że to nie ma nic wspólnego z Nicklasem - mówił jednak po meczu Babcock. - Po prostu w każdym aspekcie gry prezentowaliśmy się strasznie. Dobrze, że ten wieczór już się skończył.
Canadiens z kolei odnieśli swoje najwyższe zwycięstwo w tym sezonie i awansowali na 11. miejsce na Wschodzie. Do ósmej pozycji tracą obecnie 8 "oczek". - Odważnie atakowaliśmy ich bramkę, a kiedy zawodnicy są pod bramką i wrzuca się tam krążki, dobre rzeczy muszą się zdarzyć - tłumaczył po meczu Randy Cunneyworth. Trener "Habs" na całą drugą tercję posadził na ławce P.K.'a Subbana za niepotrzebną karę, którą ten otrzymał w pierwszej odsłonie. Na 22-letniego obrońcę spadła ostatnio lawina krytyki, po tym jak w trakcie meczu z Pittsburgh Penguins po straconym z jego winy golu, wdał się w kłótnię z asystentem szkoleniowca, Randym Ladouceurem. W trakcie wtorkowego treningu Ladouceur, nie przebierając w - także wulgarnych - słowach zrugał Subbana za brak zaangażowania w zajęcia. - Nie chodziło o P.K.'a, tylko o wszystkich. Chciałem dać drużynie sygnał, że musi grać z większą dyscypliną - mówił o swojej wczorajszej decyzji Cunneyworth.
MontréalCanadiens - Detroit Red Wings 7:2 (4:0, 2:0, 1:2)
1:0 Bourque - Gomez - Diaz 05:08
2:0 Jemielin - Kascicyn 10:56
3:0 Desharnais - Cole 17:58
4:0 Plekanec - Bourque - Kaberle 19:33
5:0 Pacioretty - Desharnais - Cole 21:52
6:0 Desharnais - Pacioretty - Kaberle 24:18 PP
6:1 Hudler - Helm 40:21
6:2 Hudler - Commodore - Kronwall 46:07
7:2 Cole - Eller 58:37
Strzały: 25-28.
Minuty kar: 8-6.
Wznowienia: 17-33.
Ataki ciałem: 20-27.
Widzów: 21 273.
WYNIKI
TABELE
Komentarze