Kolejny wielki pościg Flyers (+VIDEO)
Dla kibiców Philadelphia Flyers wczorajszy mecz z Buffalo Sabres był jak jazda kolejką górską. Najważniejsze, że ich ulubiony zespół skończył ją na górze.
Pięć dni po tym, jak Flyers wygrali z Anaheim Ducks mecz, w którym przegrywali 0:3, wczoraj w Buffalo powtórzyli ten wyczyn, ale tym razem emocji było jeszcze więcej. Maxime Talbot strzelił dla przegrywających trzema bramkami "Lotników" pierwszego gola na sekundę przed końcem pierwszej tercji, a Matt Read, Scott Hartnell i Jaromír Jágr trafiali w drugiej, by dać swojej drużynie prowadzenie 4:3. Gdy wydawało się, że z takim wynikiem goście dotrwają do końca spotkania, Drew Stafford doprowadził do remisu w 59. minucie. Ostatnie słowo należało jednak do Flyers i ich największej dziś gwiazdy, Claude'a Giroux.
W dogrywce 23-letni skrzydłowy przejął fatalne podanie Marc-André Gragnaniego i sam pomknął na bramkę Ryana Millera, by po raz trzeci z rzędu zdobyć dla swojej drużyny zwycięskiego gola. Wcześniej Giroux asystował przy wszystkich trzech bramkach w drugiej tercji, co dało mu 36 punktów i awans na pierwsze miejsce ligowej klasyfikacji punktowej. - W ostatniej akcji miałem mnóstwo czasu, by pomyśleć, jak ją skończyć, ale ostatecznie dość szczęśliwie trafiłem między nogami bramkarza - powiedział Giroux po meczu. - Myślę, że pokazaliśmy wielki charakter. Tak właśnie chcemy grać.
Ryan Miller grał do końca meczu, choć na początku drugiej tercji dostał krążkiem w twarz po strzale Scotta Hartnella. Miller był wówczas bez maski, którą stracił chwilę wcześniej w zderzeniu z kolegą z drużyny, Braydenem McNabbem. Ale to nie rozcięcie skóry obok oka bolało go najbardziej. - Jesteśmy rozczarowani, że w taki sposób oddaliśmy prowadzenie i że przegraliśmy w dogrywce - komentował amerykański bramkarz. - Philadelphia to bardzo agresywny zespół na całej tafli. Oni ciągle chcą odzyskać krążek i nie zostawiają miejsca na popełnianie błędów. Flyers dzięki zwycięstwu awansowali na drugie miejsce w Dywizji Atlantyckiej. Trzeci raz w historii klubu zdarzyło się, by "Lotnicy" w jednym sezonie wygrali dwa mecze, w których przegrywali 0:3.
Buffalo Sabres - Philadelphia Flyers 4:5 (3:1, 0:3, 1:0, 0:1)
1:0 Leino - Kassian - Adam 10:16 PP
2:0 Kassian - Sekera 18:55
3:0 Vanek - Pominville - Roy 19:37 PP
3:1 Talbot - Voráček 19:59
3:2 Read - Timonen - Giroux 25:17
3:3 Hartnell - Giroux 34:45
3:4 Jágr - Giroux 37:48
4:4 Stafford - Pominville - Gragnani 58:25
4:5 Giroux 62:37
Strzały: 24-34.
Minuty kar: 24-20.
Widzów: 18 690.
W meczu dwóch drużyn ze stolic Washington Capitals dzięki świetnej trzeciej tercji pokonali Ottawa Senators 5:3. Podopieczni Dale'a Huntera ostatnie 20 minut gry wygrali 4:1. John Carlson strzelił dla nich gola i dwukrotnie asystował, po świetnej indywidualnej akcji dopiero dziewiątą bramkę w sezonie strzelił Aleksandr Owieczkin, a Troy Brouwer zaliczył hat trick Gordie'ego Howe'a wpisując się do protokołu golem, asystą i bójką z Jesse Winchesterem. Choć Owieczkin, który przy utrzymaniu obecnego tempa zdobywania punktów skończyłby sezon z najgorszym w karierze wynikiem 61, zdobył pięknego gola, to bodaj jeszcze ładniej trafił Nick Foligno. Gracz Senators "objechał" trzech rywali i trzymając kij jedną ręką trafił do bramki.
Gol Aleksandra Owieczkina
Gol Nicka Foligno
Carolina Hurricanes pokonali na wyjeździe 5:3 Edmonton Oilers i było to ich pierwsze zwycięstwo pod wodzą Kirka Mullera. Gole strzelali Jeff Skinner, Jamie McBain, Patrick Dwyer, Chad LaRose i Tuomo Ruutu. Skinner mógł trafić po raz drugi, ale w 48. minucie nie wykorzystał rzutu karnego. Mimo przerwania serii siedmiu porażek "Canes" pozostają na ostatnim miejscu w Konferencji Wschodniej. Dla Oilers swojego 13. gola w sezonie zdobył wczoraj Ryan Nugent-Hopkins, który ma na koncie 30 punktów i zdecydowanie prowadzi w klasyfikacji najskuteczniejszych debiutantów, zajmując jednocześnie 6. miejsce w całej lidze.
WYNIKI
TABELE
Komentarze