Bo Frolík wygrał z syreną
Do czterech wydłużyła się najdłuższa w tym sezonie seria porażek Washington Capitals. Głównie dlatego, że Florida Panthers zdążyli strzelić pierwszego gola nim skończyła się druga tercja. A może też dlatego, że "Stołeczni" zagrali fatalnie w przewagach.
Prowadzący w Dywizji Południowo-wschodniej NHL Capitals ulegli przed własną publicznością najsłabszym do wczoraj w tej samej dywizji Florida Panthers 0:3. Kluczowy bodaj moment meczu miał miejsce w końcówce drugiej tercji. Wydawało się, że drużyny zejdą na przerwę po niej z bezbramkowym remisem, ale trwało wówczas olbrzymie zamieszanie pod bramką Siemiona Warłamowa. Najsprytniejszy okazał się w nim czeski napastnik gości, Michal Frolík, który wyłuskał krążek i skierował go do bramki dając swojej drużynie prowadzenie. W trzeciej tercji Steve Bernier i Mike Santorelli dołożyli dwa kolejne trafienia przy bezradnej postawie obrony Capitals i skazali "Stołecznych" na czwartą z rzędu porażkę. Jednocześnie było to trzecie kolejne zwycięstwo drużyny z Sunrise.
Capitals nie znaleźli sposobu na fantastycznie broniącego Tomáša Vokouna, który skutecznie interweniował 36 razy. To kolejny czeski "koszmar" drużyny Bruce'a Boudreau w ostatnich dniach, ponieważ w sobotę zatrzymał ją Ondřej Pavelec z Atlanta Thrashers. "Caps" trzeci raz w tym sezonie nie zdobyli gola, podczas gdy w całych poprzednich rozgrywkach zdarzyło im się to tylko w jednym spotkaniu. Wczoraj strzelić było trudno, skoro gospodarze nie wykorzystali aż ośmiu gier w przewadze, mimo że oddali w nich 17 strzałów. - Gra w osłabieniu opiera się na sercu, twardości i wielkich interwencjach bramkarza. My mieliśmy dziś te wszystkie trzy rzeczy ze strony wielu różnych graczy - cieszył się po spotkaniu trener Panthers, Peter DeBoer.
Jego drużyna dzięki zwycięstwu awansowała na czwarte miejsce w Dywizji Południowo-wschodniej. Capitals na południowym wschodzie nadal pewnie prowadzą, ale zaczynają tracić dystans do pierwszych w lidze Pittsburgh Penguins. Do tego zniknęła ostatnio ich słynna siła ofensywna. W pięciu z ostatnich 11 meczów nie strzelili więcej niż jednego gola, Aleksandr Owieczkin trafiał tylko w dwóch z ostatnich 12 spotkań, a najlepszy strzelec drużyny, Aleksandr Siomin nie wpisał się na listę strzelców od pięciu gier. - Jeśli nasz system działa chłopcy strzelają mnóstwo goli, ale czasem trafia się na bramkarza, który wszystko broni i trzeba coś zmienić, żeby sobie poradzić. Trudno jest się wtedy nauczyć jak wygrywać - mówi obrońca Capitals, Scott Hannan.
Washington Capitals - Florida Panthers 0:3 (0:0, 0:1, 0:2)
0:1 Frolík - Reinprecht - Garrison 39:59
0:2 Bernier - Weiss - Kulikow 48:10
0:3 Santorelli - Weiss - Wideman 57:26 PP
Strzały: 36-32.
Minuty kar: 17-21.
Widzów: 18 398.
Boston Bruins pokonali przed własną publicznością mogących powoli spisywać cały sezon na straty New York Islanders 5:2. Milan Lucic strzelił dla zwycięzców dwa gole, pozostałe zdobyli Brad Marchand, Michael Ryder i Patrice Bergeron. Islanders w końcówce podjęli walkę, a gdy strzelili gola na 2:3 rywale dwa razy trafili do ich pustej bramki. Tim Thomas obronił 33 strzały drużyny z Nowego Jorku. Podopieczni Jacka Capuano przegrali jedenasty z rzędu mecz na wyjeździe i z 15 punktami zdobytymi w 26 meczach zajmują ostatnie miejsce w ligowej tabeli.
Na dwóch zakończyli rzadką ostatnio serię zwycięstw gracze San Jose Sharks. "Rekiny" wczoraj uległy w Buffalo tamtejszym Sabres 3:6. Dwa gole i asystę zanotował dla zwycięzców Paul Gaustad, dwukrotnie trafił także Thomas Vanek, a bramkę i dwie asysty uzyskał Cody McCormick. Sabres pozostają na trzecim miejscu w Dywizji Północno-wschodniej, choć wygrali o trzy mecze w regulaminowym czasie lub dogrywce mniej niż znajdujący się za nimi Ottawa Senators. Lider klasyfikacji strzeleckiej debiutantów, Logan Couture strzelił dla Sharks czternastego gola w sezonie i z wynikiem 21 punktów został samodzielnym liderem także w klasyfikacji punktowej.
Ville Leino strzelił setnego gola Philadelphia Flyers w tym sezonie i rozpoczął drogę "Lotników" do zwycięstwa we wczorajszym meczu z Toronto Maple Leafs. Ostatecznie ekipa Petera Laviolette'a wygrała 4:1. Dwa gole i asystę zanotował rozgrywający bodaj najlepszy sezon w karierze partner Leino z ataku, Daniel Brière, a na listę strzelców wpisał się też Chris Pronger. 31 strzałów rywali obronił zastępujący Siergieja Bobrowskiego w bramce Brian Boucher. Z powodu urazów w drużynie z Toronto zabrakło Mike'a Komisarka i Jaya Rosehilla. Obaj dzień wcześniej brali udział w bójkach z graczami Pittsburgh Penguins. Philadelphia Flyers są pierwszym zespołem, który w tym sezonie przekroczył barierę 100 goli.
New York Rangers pokonali na wyjeździe Ottawa Senators 5:3. Bramki dla ekipy z Nowego Jorku zdobywali kolejno Derek Stepan, Rusłan Fedotenko, Erik Christensen, Michael Sauer i Brandon Dubinsky. Dla Sauera był to pierwszy gol w NHL i od razu dający zwycięstwo drużynie. Po dwóch tercjach Senators prowadzili 3:2. Dwie bramki zdobył dla nich Mike Fisher. W pierwszej tercji Matt Carkner (OTT) zmierzył się na pięści z Derekiem Boogaardem. Gracz "Sens" wygrał z rywalem uważanym przez wielu za najlepszego specjalistę od bójek w NHL, ale zjeżdżając do szatni strzepywał krew w stronę ławki Rangers. Carkner za ten incydent dostał dodatkowo 10 minut kary, a może także zostać zawieszony przez NHL. Boogaard nie wrócił do gry.
St. Louis Blues wygrali 4:1 z Columbus Blue Jackets i zepchnęli swoich rywali na ostatnie miejsce w Dywizji Centralnej. David Backes strzelił gola i dwukrotnie asystował, trafili również Alexander Steen, Jay McClement i Vladimír Sobotka, a Jaroslav Halák obronił 27 strzałów. Dla Blue Jackets gola zdobył tylko Jan Hejda. Osłabieni kontuzjami Blues, którzy do wczoraj sami byli na ostatnim miejscu w Dywizji Centralnej wygrali drugi kolejny mecz po serii pięciu porażek.
Zespół Los Angeles Kings pokonał 2:1 Calgary Flames, co dało mu trzecie zwycięstwo z rzędu. Kyle Clifford najpierw strzelił pierwszego gola w NHL, a później stoczył bójkę z Timem Jackmanem, trafił także Anže Kopitar, a Jonathan Quick obronił 26 strzałów. Dla Flames gola strzelił Olli Jokinen, który na 12 zakończył serię meczów Kings u siebie bez gola straconego w osłabieniu. Wcześniej po analizie wideo unieważniono bramkę Matta Stajana. Przypadek "Królów" pokazuje, jak bardzo wyrównana jest w tym sezonie Dywizja Pacyfiku. Zespół Terry'ego Murraya po wczorajszym zwycięstwie przeskoczył w niej od razu z ostatniego na drugie miejsce. Dallas Stars prowadzą w dywizji z 34 punktami, a wszystkie pozostałe drużyny tracą do nich 2 "oczka".
WYNIKI
TABELE
Komentarze